Miranda Cremonesi

1.8K 130 12
                                    

   Tiana stała na peronie przez długi czas. Tonks już dawno zabrała ze sobą jej kufer, przewracając się przy tym o własne, nie zawiązane sznurówki, jednak ślizgonka nie chciała jeszcze wsiąść do pociągu. Czekała na Adriana, którego nigdzie nie było widać.

   Aż nagle go zobaczyła. Wydawał się być bardzo arystokratyczny i ułożony. Biała koszula była idealnie dopasowana do ciemnookiego dwunastolatka, a on stał z dumą wymalowaną na twarzy, gdy bez emocji, nieco chłodno żegnał się ze swoim ojcem, do którego był bardzo podobny. Jedyną różnicą był ich wiek, bo pan Pucey posiadał wiele zmarszczek, które zdawały się falować na jego twarzy.

   Mężczyzna stał niedaleko przejścia do świata mugoli i po jego sposobie bycia widać było, że twardo stąpa po ziemii. Miał kilka siwych pasm w ciemnych, prostych włosach, a jego szaty informowały każdego w pobliżu, że ma dużo pieniędzy.

   Po jego lewej stronie stała blondwłosa kobieta. Tiana miała wrażenie, że widziała ją już kiedyś, prawdopodobnie gdy żegnała się z przyjacielem, gdy wracali na wakacje do swoich domów. Złote loki miała spięte u góry, a jej promienny uśmiech ozdabiała pudrowa szminka na ustach. Jej orzechowe oczy błyszczały radośnie w kierunku chłopaka, a zwiewna, czerwona sukienka powiewała lekko z każdym jej ruchem.

   Jednak nie ona najbardziej zaciekawiła Tianę. Tuż za nią stała dwójka dzieci w wieku najwyżej pięciu lat. Dziewczynka i chłopiec byli do siebie bardzo podobni. Orzechowe oczy matki i włosy w jaśniejszym lub ciemniejszym odcieniu blondu. Stali z tyłu i przyglądali się w ciszy Adrianowi. Ich oczy błyszczały za każdym razem, kiedy brunet się odezwał, a uśmiechy na ich twarzach pojawiały się gdy ślizgon niepostrzeżenie do nich mrugał.

–I zachowuj się, Adrianie-powiedział pan Pucey, mrużąc swoje oczy.-Nie chcę dostawać listów z Hogwartu, które będą mnie informować o twoim dzikim zachowaniu, które pokazałeś w Rzymie.
– Tak, ojcze…-odparł chłopak, zauważając nagle Tianę i machając jej lekko w taki sposób, by mężczyzna tego nie widział.-Mogę już iść?
– Jeszcze nie-powiedziała uśmiechniętą blondynka, a chłopak westchnął cierpiętniczo, co Black wcale się nie spodobało.-Obiecałam ci, że upiekę makaroniki według przepisu pani Cremonesi, żebyś mógł poczęstować Tianę Black-oznajmiła, wręczając chłopcu prostokątne, granatowe pudełko obwiązane czarną wstążką.

   Zdziwienie ogarnęło ciało brunetki, kiedy Adrian nie podziękował, a tylko zmierzył kobietę nienawistnym spojrzeniem. Nigdy nie widziała, by Pucey używał takiego wzroku wobec kogokolwiek i zdecydowanie mogła dodać ten moment do najdziwniejszych w swoim życiu, a w ciągu roku na tej liście znalazło się ich dość dużo. Kobieta jednak nadal miała promienny uśmiech na twarzy.

   Nastolatek położył pudełko na swoim kufrze i klęknął przed dwójką pięciolatków, by dopiero wtedy się uśmiechnąć. Dzieci przytuliły się do niego w tym samym momencie, uwieszając mu się z dwóch stron szyji, jednak on nie zwracał na to uwagi. Zmierzwił nieco włosy chłopcu, a dziewczynce poprawił pomarańczową kokardkę na jednym z warkoczyków, gdy zauważył, że ta zaczęła się rozwiązywać.

– W moim pokoju, pod jedną z desek, jest schowek ze słodyczami-szepnął, mrugając do, nieznanego dotąd Tianie, rodzeństwa.

   Dzieci uśmiechnęły się jeszcze bardziej i ponownie przytuliły się do chłopaka, co i u dziewczyny wywołało szeroki uśmiech na twarzy.

– Ale nie jedzcie za dużo i zostawcie mi praliny gruszkowe-dodał z uśmiechem, a dzieci zaśmiały się lekko.
– Stoi-powiedziały w tym samym momencie, gdy Adrian wstawał z kolan.
– Ojcze…-brunet skinął panu Pucey'owi głową na pożegnanie.-Ariano…-dodał ze słabo wyczuwalnym jadem w głosie, co nie zmieniło faktu, że Tiana zwróciła na to uwagę.-Grzecznie mi, Gabriel-spojrzał na uśmiechniętego wesoło chłopca.-Nie drażnij Sophii…
– Nie mogę ci tego obiecać-odparł blondynek, uśmiechając się jeszcze szerzej, a Black zastanawiało jak to w ogóle jest możliwe.
– A ja nie mogę ci obiecać, że nie obejdzie się bez złamanych kości-oznajmiła oburzona dziewczynka, zakładając ręce i wydymając swoje policzki przez co przypominała nieco chomika.

PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz