Co rok w Noc Duchów jakaś afera!

732 89 85
                                    

– Vee... Kamari cię przecież nie znienawidzi, jeżeli przyjdziesz w swetrze!-jęknęła Black.


   Dziewczyny nie zjadły nawet porządnego śniadania. Wparowały do Wielkiej Sali, zabrały trochę owoców i tostów, żeby ruszyć do wieży krukonów. Tiana siedziała teraz na łóżku przyjaciółki, podjadając wiśnie i pomagając Venus wybrać strój na pierwszą randkę.


– Ale ja chcę, żeby wszystko było perfekcyjne, Tia!-odparła.-Najpierw pewnie pójdziemy do Zonka, potem do kawiarni pani Puddifoot lub pod Trzy Miotły, a na koniec przejdziemy się po Hogsmeade i to będzie pierwszy raz, kiedy będziemy trzymać się za ręce-mówiła.-Dlatego wszystko musi być idealne. A już zwłaszcza mój strój.


   Black wiedziała, że jej przyjaciółka przepadła dla tej gryfonki i było to coś strasznego. Zachowywała się jak Dora niecały rok temu. Oficjalnie jeszcze nie była w związku ze swoją szkolną współlokatorką – Annabeth Seeds, ale wszyscy wiedzieli, że coś między nimi się działo.

   "Tiana, nigdy, ale to przenigdy nie zakochuj się w dziewczynie. Nawet nigdy żadnej nie całuj, bo od tego zaczną się kłopoty" mówiła Dora, kiedy Black rozmawiała z nią przez lusterka tuż przed każdą randką absolwentki Hufflepuffu. Black podejrzewała, że nie tylko w przypadku dziewczyn to tak działało. W końcu Lucas, zadowolony ze swojego związku, raptem kilka dni temu wpadł do jej dormitorium mówiąc, że Jake jest idiotą i to koniec. Wściekły puchon twierdził, że teraz musi znaleźć sobie kogoś magicznego, bo nie wytrzyma związku z mugolem i nie widzi sensu w całowaniu kogokolwiek niemagicznego. Zwłaszcza, jeśli jest to związek z osobą, której się nie widzi przez dziesięć miesięcy szkoły.

   Ślizgonka nawet nie miała zamiaru nikogo całować. Ale nie mogła powiedzieć, że nigdy nie przeszło jej przez myśl jak by to było być z dziewczyną. W końcu Dora i Annabeth były naprawdę cudowną parą...


– Kamari nie zabije cię jak coś nie będzie idealnie, Vee-powtórzyła brunetka.-Ale może to zrobić, jeżeli się spóźnisz.

– Co? Która godzina?

*'*

   Tiana czekała na Caiusa przy wejściu do Trzech Mioteł. Dziewczyna opatuliła się swoim szalikiem, czując chłód. Nie było jeszcze tragicznie, ale jak to pod koniec października, trzeba było się cieplej ubierać.

   Nie było to ich pierwsze spotkanie, choć pierwszy raz wychodzili do wioski razem. Spędzali czas na patrolach, czasami siedzieli ze sobą w bibliotece czy na błoniach... Czekając na krukona, Black faktycznie zdała sobie sprawę, że była to randka. W końcu poznała Picquery'ego dość dobrze przez ciągłe obowiązki prefektów i wspólne zajęcia czy odrabianie lekcji. Może ona też powinna była przemyśleć swój ubiór tak bardzo, jak zrobiła to Venus? Całe szczęście przyjaciółka zmusiła ją do pomalowania się bardziej, niż zazwyczaj.


– Przepraszam, że musiałaś czekać-oznajmił ciemnoskóry, kiedy w końcu się pojawił.-Ile się spóźniłem?

– Wcale, Cai-oznajmiła uśmiechnięta brunetka.-Ja byłam szybciej.

– Aż tak się nie mogłaś doczekać?-spytał, otwierając przed nią drzwi i przepuszczając w przejściu.

– Nie zaprzeczę-odparła, wchodząc do środka i odwracając się w jego kierunku.-Ale tylko z grzeczności.


PANNA BLACK I era Golden TrioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz