Fedora

243 25 1
                                    

To pierwszy raz kiedy opuścili budynek, w jakim spędzili minioną dobę. Z zewnątrz nie był już tak zniewalający. Wieżowiec, o dość obskurnej elewacji, zamaskowanej odchodzącą farbą oraz telegramami, wyświetlającymi coś na wzór jednoczących sloganów, przerywanych najważniejszymi wiadomościami ostatnich godzin. Jedne mówiły o kontynuowaniu prac nad elektrownią, mającą dostarczać prąd pozyskany dzięki promieniom słonecznym, inne przypominały o nadchodzących przydziałach żywności i picia. Sanowi od razu na myśl przychodziło wspomnienie dzielenia między sobą zapasów, co było jedyną szansą przeżycia dla każdego z nich. Jednak gdy obserwował te reguły, rozszerzone na taką skalę, przechodziły go ciarki.

Bez słowa, zmierzali w górę szerokiej jezdni, po której sporadycznie przejeżdżały stare auta. Byli w szoku, widząc je w pełni sprawne. Przywykli do widoku bezużytecznych, pozostawionych wśród niczego wraków, z wykradzionymi częściami, zamieszkałe przez liczne groźne insekty lub wychudzone szczury. Podobnie jak w pełni zachowane budowle, rzucające cień nad całym miastem. Dzięki temu nie odczuwało się żaru jaki lał się nieustannie z nieba, a zarazem należało przyznać, że panująca szarość kreowała wyjątkowo wrogi nastrój.

- To jest główna ulica. Na prawo znajdują się gabinety do spraw zarządzania produkcją. Wydzielane są zasiłki robotnicze oraz dokumenty upoważniające na nabycie jedzenia. Po lewej mieszczą się spiżarnie, z których to jedzenie można odebrać.- tłumaczył ociężale jasnowłosy, nie widząc sensu w udzielaniu tamtej trójce szczegółowych informacji. Mingi spostrzegł długą kolejkę złożoną zarówno z kobiet jak i mężczyzn, ustawionych do jednego z lokali. Musiał przyznać, że było to specyficzne uczucie oglądać taką ilość ludzi, zamkniętych tutaj i utrzymywanych przez jakiś mechanizm władzy, którego jeszcze w pełni nie pojmował.

Skręcili następnie w węższą dróżkę, złożoną z nieregularnie ułożonych kamieni, wzdłuż której ustawione były niesprawne lampy uliczne. Prowadziła ona do kolejnej części osady, zgodnie z tym jak to nazwał błękitnowłosy- przemysłowej. Mieściły się tam trzy wielkie hale o ścianach wykonanych z grubej blachy. Nie było w nich okien, więc ciężko było nawet stwierdzić, co się w nich odbywa. Każda z nich była odgrodzona od kolejnej wysokim ogrodzeniem, przy których stały olbrzymie kontenery na śmieci. Unosił się z nich potworny odór, więc szybko minęli tą przestrzeń nie skupiając się na niej dłużej niż było potrzeba. Uwagę Wooyounga przykuła jednakże grupa ludzi w granatowych kombinezonach, idących w równym rzędzie do środka. Ci, którzy pracowali w kolejnej fabryce nosili szmaragdowe, a ostatni- czerwone stroje. Byli podzieleni tak by ich nadzorcy- prowadzący się z nonszalancją, wystrojeni w niepasujące do ponurej okolicy, jaskrawe garnitury, bez problemu rozróżniali swoich podwładnych. Dwóch z nich, roześmianych, przyglądało się jak tamci w szeregu podążają jak mrówki, podczas gdy sami palili papierosy stojąc przy ogrodzeniu. Ich ten smród chyba przesiąkł na wskroś.

- Nie podoba mi się tutaj.- San szepnął do Junga, który natychmiast mu przytaknął. To wcale nie wyglądało jak bajka, o której marzyli, śpiąc pod gołym niebem, przy skrzącym ognisku. Rzeczywistość, której tutaj zaznali, określili by prędzej mianem obłudnej, lecz nigdy upragnionej.

- Chyba nie tego się spodziewaliście?- prychnął Yeosang, dostrzegłszy ich zniesmaczone twarze i zmarszczone brwi. Domyślał się, że nie taki był ich cel, nie tego życzyli sobie ujrzeć. W ich głowach to miejsce miało być odzwierciedleniem prawdziwej sprawiedliwości, słodką ostoją, w której nikt nie martwi się o głód czy surowce. Świat był znacznie brudniejszy, realia bardziej bezlitosne, a system, który tu poznali zbudował się sam. Ci ludzie byli tu krzywdzeni, ale sami godzili się na to, wierząc, że dzięki temu nie będą musieli umierać z pragnienia w samotności, gdzieś pośród niczego. Dlatego się nie buntowali. Ich pokorę gruntowały dziennie raporty, ogłaszające ilość ciał znalezionych w piachu, porozrywanych przez zwierzęta, wysuszonych, pozbawionych godności.

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now