Punkt piąty

122 21 54
                                    

Podeszwy spowite krwią, białe światło ledów okalające ich twarze, w których wcale nie tliła się duma. Hongjoong, posuwając się na przód, starał się zagłuszyć własne sumienie. Jego obowiązkiem, aby uchronić tych, którzy pozostali przy życiu oraz pomścić człowieka, który niewinnie odszedł, musiał zabić. Kolejny raz spoczywała na nim konieczność splamienia się morderstwem. Mogło być najsłuszniejsze ze wszystkich, mogło dążyć do wyzwolenia setek innych, mogło zakończyć nieludzki etap w dziejach Otakji, ale w tym wszystkim było wciąż odebraniem drugiej istocie tchu. Jinkyun był jego rodzicielem, ojcem, którego geny nosił. Nie czuł więzi z tym człowiekiem, co nie zmieniało faktu, iż mieszkał na tej ziemi tak długo, by znać więź jaka powinna go łączyć z tym mężczyzną. Gdzie się podziały zasady moralne, które rządziły społeczeństwami przeszłości? Gdzie matka, gotowa poświęcić własne dobro dla swojego dziecka, gdzie ojciec, w którego oczach tliła się bezinteresowna miłość? Hongjoong bił się o wolność swoją, swoich bliskich i zupełnie obcych mu mieszkańców miasta, z tymi, których powinien kochać bezwarunkowo, całym sercem. A on ich całym sercem nienawidził. Za to co mu odebrali, za to kim go uczynili. To nie mechanizm sprawił, że był bliższy maszynie niż człowiekowi, a ich wychowanie. Stworzyli go idealnym. Był perfekcyjnym przykładem kogoś, kto potrafił walczyć, kto potrafił rozwiązywać zagadki, był inteligentny, niezastąpiony, a przy tym był tak beznadziejną osobą, niezdolną czuć przez sam fakt istnienia. Lat odosobnienia potrzebował, by nazwać kompana przyjacielem, by przestać bać się czułości, a lęk zastąpić troską.

Szli w ciszy. Nie było powodów, żeby hucznie się cieszyć, kiedy tak wielu zginęło tego dnia przez jeden konflikt. W Centrali nikt się nie odzywał, chociaż wielu pracowników, tkwiło zamkniętych w swoich gabinetach lub wyglądało zza zaułków, wpatrując się w Seonghwę, Mingiego, Sana, Jongho oraz Hongjoonga z przejęciem. Strażnicy przestali z jakiegoś powodu walczyć. Niektórzy stali  na baczność, wsłuchując się w przemówienie Kima, które nadal było nadawane, chociaż już wstawał dzień. Opadł kurz sporu, a została jedynie niepewność, zwłaszcza wśród Otakijczyków. Panowała wzniosła atmosfera, rewolucji, zmian, a przecież trzeba mieć na względzie, że w tym kraju jeszcze nigdy nie nastąpił przewrót. Wszyscy funkcjonowali według swojej rutyny, niektórzy pogrążeni w letargu, inni szczęśliwi, bo nie wymagali od codzienności niczego poza stabilnością. Nikt nie marzył, gdyż od urodzenia miało się przypisany los, który tylko wypełniał się punkt po punkcie, tak jak zarządził to ktoś na szczycie. A dziś, cały ten porządek runął, odkrywając nowe karty. I chociaż został zburzony system budowany  już od Kataklizmu, to powstały podwaliny, do konstruowania nowej, Hongjoong miał nadzieję, że lepszej rzeczywistości. 

Dotarli do sektora D14, gdzie spodziewał się zastać swojego ojca. Nie mógł teraz kryć się w żadnym schronie, ponieważ wszystkie były zapełnione członkami prewencji wewnętrznej i to jedno pomieszczenie w całym budynku, mogło dawać pozory bezpieczeństwa. Stresował się im bliżej był i im więcej myślał o tym, czego ma dokonać, a także o tym wszystkim co stanie się, kiedy już przejmie władzę. Czy będzie lepszym dowódcą? Czy uniesie taką odpowiedzialność, skoro miał za zadanie władać nie trójką, nie piątką, a wielotysięczną rzeszą osób? Wyłamywał kości u dłoni, po tym jak stanęli pod właściwymi drzwiami. Seonghwa, który wciąż użyczał mu własnego ramienia, na wypadek, gdyby Hongowi zrobiło się słabo, położył palce na jego ramieniu, po czym skinął głową z aprobatą. 

- Teraz już nie ma odwrotu.- odezwał się niemalże bezgłośnie. Joong o tym wiedział, co nie odbierało mu ani grama z presji, którą dźwigał na plecach. 

Wyjął kartę dostępu, należącą do jednego z oficerów prewencji, których zabił San z Mingim, wytarł ją z obrzydzeniem o materiał spodni, a następnie przyłożył do specjalnego czytnika. Nic. Brak reakcji ze strony systemu. Ponowił próbę, lecz ta również się nie powiodła. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now