Prawie u celu

123 18 19
                                    

- Nie wiem jaki ty w tym momencie masz problem. Mam coś na twarzy, czy kręgi ci się w szyi pozamieniały, że nie jesteś w stanie przekręcić głowy w inną stronę?-  Hongjoong warknął cicho, czując na sobie lustrujący wzrok, siedzącego tuż przy jego boku Seonghwy. Mężczyzna znalazł sobie w młodszym punkt zainteresowania i jakiekolwiek upomnienia ze strony szarowłosego niewiele wnosiły, bo po kilku minutach poprawy, znów wracał do poprzedniego zajęcia. Kim był zaskoczony jak jednostronny jest ten człowiek. Potrafił być albo potwornie zimny oraz oschły, nie wyrażając przy tym żadnych przejawów ludzkiej empatii lub tak jak teraz, uśmiechał się jak głupi, bez żadnego konkretnego powodu, zachowując się jak niedojrzały, niegodny swojego stanowiska gówniarz. 

W całym tym jego nadzwyczajnym postępowaniu było jednak najgorsze to, że całą swoją uwagę koncentrował na Hongu, do czego ten nie był przyzwyczajony. Cały dzisiejszy wieczór był dla niego jedną, olbrzymią abstrakcją. Atmosfera jaka temu towarzyszyła, intensywność oraz niebezpieczna mieszanka myśli, która wybuchała w głowie chłopaka była dla niego czymś niezdefiniowanym. Prymitywny umysł zawsze uznaje za prawdziwe tylko to, co jest się w stanie wyobrazić, namacalnie dotknąć lub fizycznie doznać, wyobrazić sobie tego kształt oraz zaistnienie w realnym świecie. Tymczasem w tym wypadku, Joong miał podane zajście, jego objawy, coś czuł, ale już określenie tego słowami lub dookreślenie co tak naprawdę ma miejsce, było dla niego problemem. A jak już wiemy,  Kim nienawidził, gdy na jego drodze pojawiał się kłopot, którego nie był w stanie usunąć. Wprawdzie byłby w stanie Seonghwę zabić, co niejako usunęłoby przeszkodę, ale tak się złożyło, że tego również nie chciał zrobić. Jakkolwiek by ten mężczyzna go nie irytował swoją bezwzględnością w uzewnętrznianiu się. 

- Lubię na ciebie patrzeć, jesteś bardzo ciekawym zjawiskiem.- odparł Park, a tamten westchnął patetycznie. 

- Zjawiskiem? Wydawało mi się, że jestem człowiekiem.-

- Ludzie nie bywają tacy piękni.- rzucił ze stuprocentową pewnością w głosie, co wprawiło niższego w jeszcze większe zdezorientowanie i już zupełnie nie wiedział jak zareagować. Z jednej strony wypadałoby podziękować, z drugiej się zdenerwować oraz uderzyć Hwę lub ścianę obok niego, a z trzeciej to właściwie wpadł w panikę, więc pragnął zniknąć pięć metrów pod ziemią. Ostatecznie spojrzał sparaliżowany na ciemnowłosego, który najwyraźniej bezczelnie czerpał przyjemność z atakowania Hongjoonga w ten osobliwy sposób. 

- Przestań to robić.- syknął przez zęby.

- Co dokładniej?- to był już jakiś rodzaj tortur, niecodziennych, ale niewątpliwie tortur. 

- Przyglądać się mi, mówić rzeczy do mnie, uśmiechać się do mnie. Widzisz wspólny mianownik? Wszędzie jestem "ja". Proszę przestań.- 

- Nie podoba ci się to?- 

- Ja mam dość!- pisnął, po czym przewrócił się na bok na ziemię, wtykając nos w zimną podłogę. 

      W tym samym czasie, San po drugiej stronie kwatery, przesiadujący z Wooyoungiem, uważnie przyglądał się sytuacji zaistniałej między tamtą dwójką. Było to dla niego wręcz niepojęte, jakim cudem, Seonghwa w tak prymitywny sposób jest w stanie rozbroić ich dowódcę, bez większych starań. 

- Sądzisz, że jakbym naśladował Parka, to miałbym nad nim taką kontrolę?- zagadał do Junga, który znudzony skubał skórki przy paznokciach, słuchając jak deszcz obija się o dach baraku. 

- Po pierwsze mój drogi, to by cię wtedy prawdopodobnie zabił, po drugie nie nazywasz się Park Seonghwa, a po trzecie nawet się nie waż, po cię zwiążę i wywalę do kałuży kwasu w ciągu piętnastu sekund.- stwierdził dość stanowczo, a przynajmniej na tyle, żeby uznać jego groźby za  niebezpodstawne. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz