Być silnym

122 18 18
                                    

Czuł się jak lalka, którą ubierają w piękne stroje, szykują do postawienia na wystawie, by prezentowała się jak najdrogocenniejszy eksponat. Stał, a jakaś kobieta przywdziewała mu zdobioną połyskującymi kamieniami marynarkę, na czarny golf. Na rękach miał rękawiczki z delikatnego, na wpół przezroczystego materiału, a na stopach lakierowane pantofle. Obmyli mu twarz z resztek zaschniętej krwi, opatrzyli drobne rany, łącznie z przeciętą wargą, przez którą non-stop miał metaliczny posmak w ustach. Spoglądając w swoje odbicie przypominał sobie swoje pierwsze spotkanie z Seonghwą. Park wyglądał wówczas podobnie, dostojnie, jak przywódca, chociaż gdzieś w głębi wcale nie utożsamiał się z takim wizerunkiem. Nie chciał mu się pokazywać w tym wydaniu. Brzydził się rolą syna prezydenta Otakji, a swoje geny uważał za brudne, godne co najwyżej wstydu, lecz z pewnością nie dumy. 

- Od razu lepiej. Jak ty wyrosłeś przez te trzy lata!- Soyeon klasnęła w dłonie, przyglądając się swojemu dziecku z satysfakcją. Zdawała się nie zauważać, iż ten wcale nie cieszy się jej obecnością. Poprawiła mankiety jego rękawów, szczerząc się od ucha do ucha, po czym wyjęła z kieszeni przypinkę z symbolem miasta. Hong spojrzał na nią ze wstrętem i od razu pokręcił głową.

- Do tego mnie nie zmusicie.- warknął, idąc w kierunku, wyminąwszy kobietę.

- To twój dom. Powinieneś się tym szczycić.- wydukała jakby zawiedziona. 

- Jeśli w ogóle kiedykolwiek nim był, to już dawno przestał.- odparł stosunkowo spokojnie, nie zamierzając wszcząć żadnej kłótni, chociaż opanowanie się przychodziło mu z dość sporym trudem. Tamta już się nie odzywała, być może urażona tym co powiedział chłopak, lub nie potrafiąca się kłócić z argumentami,  które mógł przeciwko niej wysunąć. 

Przemierzali korytarze, skupiając na sobie uwagę poszczególnych pracowników, po raz pierwszy widzących Kima na oczy. Kadra od czasu jego odejścia zmieniła się nieznacznie, niektórym należało wymazać pamięć, z kolei niektóre sektory wzbogaciły swoje szeregi w swoich podopiecznych, którzy zdołali przyuczyć się do zawodu. Tak czy siak, gapiów było mnóstwo, cała publika wpatrywała się w dopiero co przybyłego do Centrali potomka założycieli tego miasta. Brzmiało to pompatycznie, jednak z niczym podobnym się nie równało. Dla Joonga, była to zmaza na honorze, a nie zaszczyt. Miał ochotę wykrzyczeć im wszystkim w twarze prawdę, lecz musiał zobaczyć bliskich. 

Przeszli łącznikiem między dwoma budynkami. Znajdowała tu się siedziba sądu, a zarazem cele więzienne, dla tych którzy oczekiwali wyroku. Z wiadomych względów, nie było zbyt wielu aresztowanych, gdyż tych utylizowano tak szybko, jak tylko to było możliwe. Za to wszędzie roiło się od ochrony. Tylko raz Hong ujrzał mężczyznę, który w charakterystycznej todze, wchodził do swojego gabinetu, na którym widniała plakietka z wygrawerowanym: "Sędzia Min Jinhyuk". Wystrój wciąż przypominał szpital. Wszystko urządzone było wyjątkowo minimalistycznie. Na parapetach nie stała ani jedna doniczka z kwiatkiem, w przejściach nie znajdowały się żadne ławki, pewnie dlatego, że nie miał kto na nich siadać. Na ścianach nie wisiały żadne obrazy, co różniło to miejsce, od Głównej Siedziby Fedory, która płynęła w bogactwach, dla samego kreowania pozorów. 

Zeszli do podziemi, gdzie mieściło się małe więzienie. Przy każdym z pokoi o metalowych, grubych wrotach, stało po dwóch strażników, z ponurymi, surowymi minami. Najpewniej regulamin zabraniał im kierowania na kogokolwiek wzroku, ponieważ przejście nastolatka nie wzbudziło ich najmniejszego zainteresowania. Doszli na sam kraniec korytarza, a stojący tam nieznajomy, ubrany w schludny garnitur, ukłonił się Soyeon. Zlustrował bruneta nieufnie, ale jego matka skinęła głową, dając znak, że nie jest to intruz, ani pojmany. Wszedł do środka.

Nie było tam nic prócz stolika, trzech krzeseł oraz natrętnego faceta, trzymającego kurczowo broń i mrużącego podejrzliwie powieki. 

- Usiądź. Nie pozwolę ci widzieć się ze wszystkimi na raz, ponieważ to stworzyłoby zagrożenie. Wybierz z kim chcesz się zobaczyć jako pierwszym.- poleciła splatając dłonie przy brzuchu. Nosiła długą, granatową suknię, o plisowanej, odciętej paskiem spódnicy. Różniła się od dziewczyny ze zdjęcia Jihana. Miała w sobie zdecydowanie mniej życia, a i w jej oczach gościło niewątpliwie mniej szczęścia. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now