Nowa codzienność

194 26 3
                                    

- Opowiadajcie.- westchnął ociężale, siadając w swoim fotelu.  Yeosang spojrzał na Yunho, który nie miał ochoty zdawać relacji z całego dnia. 

- Mam wrażenie, że nie wszystko im się tu spodobało. Szczególnie dzielnica Kresowców.-  stwierdził blondyn, na co Seonghwa zmarszczył delikatnie brwi. 

- Po co ich tam zabieraliście? To niezbyt reprezentatywna część miasta.- burknął pod nosem. Nie zależało mu jakoś szczególnie na zaimponowaniu tamtej trójce. W zasadzie ich opinia była jako tako zbędna. Mógł się założyć, że póki będą mieli ciepłe miejsce do spania oraz zapewnione smaczne posiłki, nie będą narzekać. Tak był skonstruowany człowiek. Póki sam miał dobrze, problemy kompletnie obcych ludzi, odchodziły na bok. Zwłaszcza, że zaangażowanie się w nie, mogłoby im te wygody odebrać.

- Pokazaliśmy im praktycznie każdy zakątek Fedory, by wiedzieli gdzie lepiej się nie zapuszczać. Wydaje mi się, że system w którym żyjemy jest według nich niesprawiedliwy.- 

- Nie miał być. Zresztą, nie jestem za niego odpowiedzialny, a moja babcia. Ja tylko utrzymuję to, czego nie da się zmienić od tak i nie powinno.- mówił jakby sam do siebie, usprawiedliwiając skazy na własnym wizerunku. Zarzuty nigdy nie spadały bezpośrednio na jego imię, lecz wokół niego krążyły. Doskonale zdawał sobie sprawę z niedoskonałości jakie ciążą na Fedorze i jakie mogą odrażać innych, tych którzy po jedynym takim schronieniu w odległości dziesiątek, jak nie setek kilometrów, spodziewali się  raju na ziemi, w którym idealne są rządy, idealni mieszkańcy, idealne warunki, łąki spowite kwiatami, budynki we szkle, które wznosiłyby się wysoko nad góry, powietrze byłoby świeże, a jedzenia i picia nigdy by nie zabrakło. Zbudowanie takiej cywilizacji od podstaw było nie tyle co trudne, a awykonalne. Szczególnie dla tak młodej osoby, jaką był Seonghwa. Znali go jako wnuka premier. Ostatniej przewodniczącej rządu panującego za normalnych czasów, gdzie żyło się zwyczajnie, gdzie istniał prawdziwy ustrój, kraje, stolice oraz urzędy. W gruncie rzeczy to dzięki niej powstał jakikolwiek porządek po klęsce, o której nigdy nie opowiadała. Tu leżał problem. Od kiedy tutaj żyli, na tym stosunkowo niewielkim obszarze, z zaledwie częścią uratowanych od zagłady Ocalonych, przestała się udzielać. Ustaliła prawa, przyznała racje, zleciła otwarcie trzech głównych fabryk, a potem zamilkła. Niezdolna do komunikacji, która była niezwykle istotna w tej sytuacji, władzę przejął najpierw jej bliski współpracownik, który zmarł na jednej z wypraw, a potem córka, matka Seonghwy, jednak nie sprawdziła się w swojej roli. Była niewątpliwie na coś chora, mówiła chaotycznie, bez składu, żadnego sensu, jej wybory były niczym niepoparte, ustawy nie miały dla niej żadnej wartości, nie dbała o bezpieczeństwo ludu, ani samą siebie. Rozniosły się plotki o tym, że niby odchodzi od zmysłów, że jest wariatką, niezdolną do wychowania własnych dzieci, a co dopiero do zarządzania Fedorą. Jej partner, nie chcąc by jej posada przeszła na niego, postanowił szybko się wynieść, wraz z córką wyruszając na północ. Ostatnią nadzieją dla utrzymania jakiejkolwiek stabilności, był nastoletni wówczas Seonghwa, który przy wsparciu ojca Yeosanga oraz obserwacjom jakie poczynił od wczesnego dzieciństwa, był w stanie jakoś nad tym zapanować. Zastał jednak ułożone w pełni miasto, w którym zmienienie jakiegokolwiek elementu, mogło poskutnować rozpadem całej konstrukcji. Pracował nad tym od lat, by znaleźć sposób przekształcenia ich rzeczywistości, by nikt nie czuł się pokrzywdzony, a jednocześnie dalej istniała niepodważalna władza, dbająca o ład oraz suwerenność. Okazało się to zadaniem nie lata ciężkim. I dziś mając dwadzieścia-trzy lata, wciąż nie umiał tego dokonać. 

- Umywasz ręce?-

- Gdyby twój tata tu był, byłoby prościej.-

- Mój tata już nie wróci. Minęły trzy miesiące. Nie przetrwałby bez zapasów nawet tygodnia.- wydusił jasnowłosy, zaciskając pięści. Jego rodziciel zgłosił się jako dowódca ekspedycji, największej jaką organizowała Fedora od swoich korzeni. Dostali wyposażenie: broń, wodę, latarki, liny, cały możliwy sprzęt. Szesnastu ludzi, wysportowanych oraz sprytnych, którzy wydawali się wręcz kluczem do sukcesu. Natomiast krótko po tym okazało się, że brak gruntownego wykształcenia, dobrej orientacji w terenie oraz brak rozwagi w podziałach zasobów, sprawiły,  iż do dziś nikt nie miał pojęcia co się z nimi stało. Mieli wrócić po sześciu dobach, minęło prawie sto dni. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now