Spacer

161 19 15
                                    

 Nie zawadzili długo w wiosce. Chociaż było to komfortowe miejsce do spędzenia nocy, to zgodnie zdecydowali się ruszyć dalej i zatrzymać w bezpiecznej odległości, na wypadek napaści ze strony drugiej fali. Bardzo prawdopodobne, iż tamci spodziewali się ich ponownego przybycia do osady, więc wykorzystaliby tą okazję, tym razem lepiej uzbrojeni, z większym oddziałem. Kim nie chciał ryzykować, zwłaszcza, że miał czym się zająć tego wieczoru, innym niż zmarnowanie paru godzin na odpieranie czyjegoś ataku. 

Obóz rozbili blisko cztery kilometry dalej, w okolicy przypominającej step. Nie było tu absolutnie nic, co pozwalało lepiej obserwować okolicę i już z daleka dostrzec, czy nikt nie zmierza w ich kierunku. Rozpalili ognisko, Song wraz z Seongminem zajęli się przygotowywaniem skromnej kolacji, która miała dać siły całej grupie. O świcie mieli wyruszyć, aby jak najszybciej dobić do kolejnego punktu. Nie był on skonkretyzowany. Praktycznie nie mieli pojęcia, gdzie się kierują, po co, ani czy to ma jakikolwiek sens, ale musieli zbadać jak największy teren, by nawet w razie niepowodzenia, wiedzieć co zmienić podczas kolejnej wyprawy. Hongjoong by uskutecznić ich działania, usiadł w pobliżu płomienia, rozłożył na skrawku zabrudzonego, szarego materiału wszystkie swoje mapy, plany, notatki, przewodniki, to co udało im się dotychczas znaleźć. Nie mieli tego wiele, a dane były dość rozbieżne. Patrząc na daty wydania, każda z nich sporo różniła się od poprzedniej. Infrastruktura prężnie rozwijała się na przestrzeni dwudziestu lat, między dwa tysiące-pierwszym, a dwa tysiące-dwudziestym-drugim. Tak czy siak, miał nadzieję na znalezienie podobieństw między nimi oraz tym co rozrysował wraz z Mingim. 

Seonghwa przechadzał się w pobliżu, skubiąc od niechcenia jakieś pestki, której paczkę zabrał ze sobą któryś z jego ludzi. Z pewnej odległości przypatrywał się jak Joong z zapałem coś oznacza, jak szybko zapisuje kolejne białe strony, aż długopis omal nie palił się między jego palcami. Światło bijące od ogniska, oświetlało jego twarz, utrzymaną w niesamowitym skupieniu. Ten chłopak bez przerwy się czymś zajmował. Nawet jego sen należał do niespokojnych, jakby przez cały ten czas coś analizował, zastanawiał się, planował. Było to niezdrowe podejście, ponieważ ostatecznie w tym wszystkim nie było żadnej wyraźnie zarysowanej mety. 

- Zdrzemnij się lub przejdź na krótki spacer, żeby twoje oczy mogły odpocząć. Wykończony i tak nie dojdziesz do żadnych sensownych wniosków.- brunet podszedł bliżej i uklęknął tuż przy nim. Jego zapiski były bardzo chaotyczne, ale  było w nich coś finezyjnego oraz bardzo pasującego do osobowości szarowłosego. 

Młodszy podniósł wzrok znad kartki papieru i utkwił go w Parku, który uśmiechał się do niego łagodnie. Różnica między nimi była zasadnicza. Hongjoong mógł udawać wyniosłość, pychę, pewność siebie czy przekonanie o własnych racjach, w sytuacjach wymagających od niego wzbudzenia respektu. Nigdy nie starał się o czyjeś względy siląc na sztuczne unoszenie kącików ust, śmiech, radosne reakcje, czy nieszczerą przychylność wobec kogoś, kogo nie darzył sympatią. Wolał już zachować swoją melancholijną osobowość, nieobecność myśli oraz delikatnie ponure spojrzenie, niż udowadniać coś, co miało tylko przynieść nie do końca warte tego profity. 

- Nie odczuwam zmęczenia. Jedynie irytację, jeżeli ktoś perfidnie wybija mnie z rytmu.- odparł, uderzając otwartymi dłońmi o uda. Wiedział, że wyższy nie da za wygraną. Zastanawiał się tylko, jak długo zajmie mu zdenerwowanie się na jego upartość. 

- W dalszym ciągu nie zaszkodzi ci chwilę odetchnąć. Jak miewam, będziesz miał jeszcze wiele dni na rozgryzienie, o co w tym chodzi. Cokolwiek cię trapi.-

- Jeśli to twoja taktyka jak mnie podejść, to muszę cię zawieść. Wszystkie już na mnie przetestowano i absolutnie żadna na mnie nie zadziała. Nie powiem ci co jest w tej teczce, ani nie oczekuj mojego roztargnienia. Dowiesz się, co jest napisane w liście tylko wtedy, kiedy ja sam zdecyduję się ci o tym powiedzieć.- poinformował dość sucho. Seonghwa był gotowy się kłócić, ale na tyle poznał Honga, by zrozumieć, że dopiero gdyby zabił go i wszystkich jego przyjaciół, miałby szanse poznać treść wiadomości. Byłoby to idiotycznym posunięciem, ponieważ reakcja Kima świadczyła o niewielkiej wartości odkrytej wiedzy. Chłopak miał pewne odruchy, jakie go zdradzały. Czasem oczy błyszczały mu bardziej, gdy czymś się mocno podekscytował. Innym razem wydawał się zanadto zimny, by ukryć swoje emocje. Zdarzało się, że po coś sięgał wielokrotnie, jeśli wzbudziło w nim zainteresowanie. A teraz trzymał pomarańczową teczkę u swojego boku z zupełną obojętnością. Nie otworzył jej ponownie, ani nie skupiała jego uwagi, chyba, że spadł na nią piach czy pyłek. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz