dwie strony medalu

176 24 0
                                    

       Taka hala produkcyjna była niczym nowym dla tej czwórki. To w takich miejscach znajdowali zdatne do spożycia konserwy, jakieś resztki wody w butelkach, drobne przedmioty, jak nożyki, żyletki, liny, czy naboje. Była to jedyna okazja na uzupełnienie ekwipunku i łut szczęścia, że ich poprzednicy nie spakowali się wystarczająco dokładnie. Natomiast Seonghwa wydawał się tak zaskoczony, jakoby rzeczywiście tak dużej, opuszczonej konstrukcji nigdy nie widział. I chociaż starał się to ukryć pod obojętnym wyrazem twarzy, to Hongjoong wyczuł jego podekscytowanie, kiedy monstrualne drzwi otworzyły się z głośnym zgrzytem. Kimowi nie spodobał się ten nagły dźwięk, gdyż mógł łatwo tu kogoś zwabić. Nakazał wszystkim pozostać na swoich pozycjach, kiedy jako najniższy z nich, a zarazem najmniej widoczny, wsunął się do środka i z prędkością światła zbadał cały parter, upewniając się, czy to nie jest jedna z tych pułapek, które notorycznie wykorzystywała druga fala. Znalazł nawet po drodze paczkę krakersów, których data ważności spóźniła się jedynie o dwa lata. Wsunął na wszelki wypadek do kieszeni, myszkując dalej, ale nie znajdując niczego, co budziłoby jego podejrzenia, czy też nadmierny zachwyt. Przestrzeń była zagracona nikomu niepotrzebnymi, przesiąkniętymi zalegającą wilgocią meblami, standardową ilością pozostawionych samotnie dokumentów, które już od długiego czasu nie miały żadnej wartości, nawet pod względem sentymentalnym. Były jedynie zapiskami, których żaden współczesny człowiek nie starałby się zrozumieć, gdyż w żaden sposób nie przyczyniłoby się to do jego przeżycia. Mimo to, Hongjoong przejrzał kilka teczek, dowiadując się, że składowano tu oraz produkowano właśnie krakersy, ale ostatnia partia opuściła te mury bardzo dawno temu, tak dawno, że dokładna data wybiegała dużo przed narodziny Kima. Toteż jeszcze bardziej zdziwiła go ich receptura, skoro mogły przetrwać do teraz w prawie że nienaruszonym stanie. Właścicielką była nijaka Jayeon Lee, gdyż jej nazwisko pojawiało się najczęściej, zarówno w podpisach jak i gdzieś na żółtej folijce. 

Chłopak, upewniwszy się, że nic im tymczasowo nie grozi, wrócił do swoich towarzyszy i skinięciem głowy dał znać, że mogą się tu teraz dokładniej rozejrzeć. Gest ten zrozumieli tylko członkowie jego grupy, od razu rozchodząc się w trzy różne strony. Tamci trochę bardziej zdezorientowani, ale zbyt dumni by się dopytać, ruszyli niepewnie do przodu, szukając czegoś co mogłoby się przydać im lub mieć jakąś cenę w Fedorze. Seonghwa jedynie dalej tkwił w tej samej pozie, rozglądając się po ścianach stworzonych z grubej blachy, po drewnianych, śmierdzących zgnilizną meblach i pozostałościach po pracy wielu ludzi. Po drugiej stronie parteru, stało wiele maszyn, nieużywanych, naznaczonych piętnem czasu, zardzewiałych i najpewniej niesprawnych. Uderzyło w niego wrażenie, że żyje w niewłaściwym świecie, że to na co patrzy, rzeczywiście miało szansę bytu. Było lepszą rzeczywistością, w której toczyło się życie. To tu co rano zjawiali się pracownicy, w celu produkcji tak błahej rzeczy jaką była słona przekąska. Metalowe szafki na rzeczy zatrudnionych, stojąca tuż przy wejściu była kolorowa, jakaś taka swoiście wesoła, choć ten uśmiech wybył gdzieś dawno w przestrzeni, na skutek zdarzeń ich nieznanych. Toczyła tu się kiedyś jakaś rutyna, która mogła być przyczyną zmęczenia,  niechęci i obowiązku, ale czym było to poczucie, przy dzisiejszym letargu i zamknięciu w braku nadziei? 

- Nie rozczulaj się nad tym tak długo. Czasy się zmieniają, ty żyjesz w tych i nie wypada ci  marnować swojego, jak i mojego czasu na rozmyślanie nad tym. Chodź, musimy przejrzeć te mniejsze budynki.- rzekł surowo Joong, ruszając w kierunku wapnowanych sześciennych budowli. Podejrzewał, że to jakieś biura, na które nie znaleziono wystarczająco wystarczająco metrażu w hali lub po prostu kwatery pracowników, którym brakowało możliwości przyjazdu. 

    Dziś ciężkie było określenie funkcji tych klaustrofobicznych, betonowych bloków, gdyż zostały kompletnie obrabowane, jeśli wcześniej cokolwiek się w nich znajdowało. Na środku posadzki w pierwszym z nich, pozostał tylko czarny popiół po ognisku, co mogło znaczyć, że ich poprzednicy byli tu niedawno i przeczesali teren. W kącie leżało kilka książek, których nikt nie zdążył spalić, choć najpewniej na ten cel zostały przeznaczone. Hongjoong podążając za wym zboczeniem do czytania, nachylił się nad stosikiem, przeglądając tytułu i licząc, że znajdzie coś, co go zainteresuje oraz wniesie coś do jego życia. Nie było tam nic, prócz grubej instrukcji sprzętu odpowiedzialnego za zaklejanie opakowań do słodyczy, czy powieści romantycznych o nagłówkach tak ckliwych, że szarowłosy nie tracił sekund na otwieranie ich. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz