dominacja

201 26 9
                                    

Sposobów na usidlenie człowieka istnieje niezliczona ilość. Wszystko zależy od celu jego pochwytania, spętania własnymi podstępami i wykorzystania. Chociaż brzmi to jak plan zbrodni, to wspomniany cel nie musi być koniecznie czymś złym. W końcu każda relacja jakoś związuje dwójkę ludzi. Natomiast nie jest to na tyle drastyczne, by rzekome uziemienie, ograniczało czyjąś wolność. Można to przyrównać do obopólnej zgody stron by mieć do siebie wzajemny szacunek, zaufanie i rozumieć, że wzajemne zależności to nie seria zakazów, a otwarcie drogi do kolejnych drzwi, które wcześniej były niedostępne. Tak czy siak, nie wszystko co rodzi się między ludźmi jest uwarunkowane potrzebami zarówno jednej jak i drugiej jednostki. Czasem wspomniana na początku definicja jest tak brutalnie adekwatna, że rzeczywiście następuje złapanie kogoś w pułapkę, jedynie dla własnych, egoistycznych powódek. 

 I Seonghwa zdawał sobie sprawę z działania tego mechanizmu. Jego cierpliwość wbrew pozorom miała swoje granice. Arogancję Hongjoonga znosił jedynie dla powodzenia własnego planu. Pozwalał mu na tak wiele, by poczuł, że ma władzę, a jego kompetencje sięgają tych, które posiada Park. Ta swoboda miała zrodzić w nim naiwne zaufanie wobec bruneta i trochę uśpić czujność. Jak się okazało, Kim nie był taki łatwy w obróbce. Niełatwo było przekonać go do mówienia, nie mówiąc o zdradzaniu sekretów. Podawane przez niego informacje dotyczyły ogólników lub zabezpieczone były szyfrem, który by poznać, trzeba było posiadać wiedzę oraz emocjonalność szarowłosego. Nigdy nie opisywał miejsc jakie odwiedzili po drodze. Jeśli już napomknął, że gdzieś był, albo coś istotnego widział, unikał szczegółów, przez co opowiadane historie przypominały bajki. Omijał wspomnienia, usprawiedliwiając się słabą pamięcią. Nikomu poza swoją grupą, nie dawał wglądu do mapy. Dziennik zaczął pisać bardzo poetyckim, nieoczywistym językiem, sprawiającym wrażenie przeintelektualizowanego, niezrozumiałego i niedostępnego dla przypadkowego człowieka. Korzystał z szczegółowej terminologii, archaizmów oraz skomplikowanych określeń, brzmiących wręcz śmiesznie. Seonghwa miał kilka okazji, by zajrzeć do jego notatek, które ten trzymał przy sobie, lecz nie tak kurczowo, by wydawały się nieosiągalnym skarbem.  Ciemnowłosy jednak szybko zorientował się, że ten używa własnej nomenklatury, niekiedy tworząc wręcz coś na wzór własnego języka. Był świadomy, że ten wie coś, czym nie zamierzał się z nim dzielić. To jeszcze bardziej motywowało go by uwięzić go we własnej sieci, z której nie będzie mógł się wydostać. 

- Nie podoba mi się to jak mnie traktujesz. Uważasz, że jesteśmy przyjaciółmi?- zapytał mężczyzna, kiedy stali w holu jakiejś na wpół rozebranej kamienicy. Nie były to ekskluzywne warunki do patetycznej rozmowy między dwoma niewątpliwie silnymi charakterami. Brakowało stołu, o który dałoby się uderzyć pięścią, lampki wina, by słowa płynniej wychodziły spomiędzy warg, ani odpowiedniej ciszy, gdyż tą przerywały przekomarzania Sana oraz Mingiego, podczas rozrysowywania szlaków. Pomimo odarcia tej chwili z oczekiwanej powagi, nie dało się odebrać Hwie, że jego twarz przybrała śmiertelnie poważny wyraz, w którym nie było ani trochę miejsca na dystans. 

Hongjoong obserwując jego mimikę, analizował na ile może sobie pozwolić, a co już w pełni wyprowadzi go z równowagi. Właśnie dotarł do tej granicy, której szukał, testując jego opanowanie. Wiedział czym jest kultura, nie był bucem z braku wychowania. Pomagało mu to zbudować własny wizerunek jako kogoś, kto nie podporządkowuje się zasadom, jakich nie popiera. Nie uznawał hierarchii narzuconej w świecie, w którym zniszczono wszelkie mocarstwa. Nie popierał mianowania siebie władcą, bez pojęcia wagi odpowiedzialności. Władza dla przywilejów była nonsensem, budowanie systemów bez wiary w ich słuszność- błazenadą. Mimo wszystko, w jego interesie nie było podważanie autorytetu (choć go nie uznawał). Jedynie dawał znać Parkowi, że on też nie jest kimś, kogo da się zastraszyć, kto postawi lęk ponad własne wartości. Jednak teraz, gdy dał mu o tym znać oraz sporządził portret psychologiczny bruneta, mógł po raz pierwszy z lekka ustąpić. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now