Broń za broń

116 19 19
                                    

Należało opracować plan dostania się do Centrali. Jak można było się domyślić, nie należało to do najłatwiejszych zadań. Musieli pokonać bardzo wiele przeciwieństw losu. Sam fakt, iż było ich sześcioro, drogę znali jedynie Seonghwa oraz Hongjoong, nie byli na własnym podwórku, a wszędzie roiło się od straży. Nie mieli też pojęcia, co tak naprawdę chcą zrobić. Sam Hong zaczął poddawać wątpliwości własne zamiary i obawiać się instynktów. Kiedy robił to co miało logiczny sens, pozbawiony był tej dziwnej odmiany stresu, jaka zamiast dodawać mu motywacji, to wprowadzała w paranoję. Wiedział doskonale, iż musi dotrzeć do gałęzi budynku, w którym pracowano nad podobnymi eksperymentami, jakim był on sam. Musiał znaleźć jakieś akta, a także dostać się do systemu. Potrzebowali również dokonać jednej zbrodni, która chyba najbardziej ciążyła na sercu Hongjoonga. Jeśli pragnęli przejąć tu kontrolę, a tym samym uwolnić od strachu siebie oraz to miasto od systemu, który był dla wielu niesprawiedliwy, który miał na celu nic innego jak szczęście jednostek u władzy, należało unicestwić tych, którzy ją dzierżyli. Rodziców Kima. 

Nie pamiętał ich, co więcej, zatracił gdzieś emocje z nimi związane. Posiadał zdjęcie swojej matki, trzymającej go na rękach, a mimo to, była to dla niego zupełnie obca kobieta. Prędzej posądziłby się o nienawiść wobec niej, za to jak go potraktowała i czym dla niej był. Z pewnością nigdy nie traktowała go jako człowieka, skoro jej własny syn miał być poddany zabiegowi, który nie dość, że był śmiertelnie niebezpieczny, to miał sprowadzać się do przejęcia nad nim całkowitej kontroli. Miał być marionetką, symbolem Otakji, która w przeciągu kolejnych lat przemieniłaby się w teatr. Nie potrafił sobie wyobrazić świata, w którym człowiek stałby się androidem, na którego zachowanie dało się wpływać jakby był niczym więcej jak czyjąś własnością. Im dłużej się zastanawiał nad tym, czy ta cała złość jest słuszna, tym prościej było mu wyobrazić sobie widok go samego, walczącego przeciwko rodzinie. 

Musieli podzielić się dwójkami, ponieważ poruszanie się całym zespołem pociągało za sobą zbyt duże ryzyko. Musieli zagrożenie ograniczyć możliwie do zera. Oczywiste było to niemożliwe, więc najniebezpieczniejszą część zadań chłopak wziął na siebie. Zdecydował, że Seonghwa musi iść z Sanem, Wooyoung pójdzie z Mingim, a on wyruszy z Jongho, gdyż ten właśnie go darzył największą sympatią. Ich para jako pierwsza miała pójść do Centrali oraz odkryć jak wyłączyć zabezpieczenia przy wejściu. Hongjoong próbował przypomnieć sobie jak najwięcej z rozmieszczenia korytarzy oraz pomieszczeń w budynku. Kolejny raz, kierował się jedynie przypuszczeniami, których nie był zasadniczo pewien. Chyba najbardziej chciałby, żeby pozostali nie szli za nim. Gdyby strach miał dotyczyć tylko jego własnego dobra, czułby się spokojniej. Teraz odpowiadał za pięć pozostałych osób, jakie polegały na nim jak na jakiejś wyroczni. 

- Uda się. A co zamierzasz jak już znajdziemy te akta? Zamach stanu? Brzmi trochę zbyt ambitnie jak na grupę nastolatków.- zapytał Woo, przyglądając się kartce papieru, na której szkicował Joong. Chłopak zerknął na niego spod brwi. Chyba chciał to rozgłosić. Pragnął też dowiedzieć się prawdy o sobie oraz swoich przyjaciołach. Szukał zbyt wielu odpowiedzi, a być może Otakja miała je wszystkie. Przejęcie tego miejsca byłoby także wyzwoleniem dla Fedory, która nieustannie bała się odkrycia i ataku ze strony silniejszego przeciwnika. Po połączeniu obu osad w jedną, zbudowaniu zupełnie nowej władzy, wielu ludzi byłoby w stanie odzyskać normalne życie. Kim miał górnolotne marzenia, prawdopodobnie wykraczające poza ich możliwości. Jednak powrót do Fedory nie byłby wyjściem. Ich zasoby nie starczą na długo. Mieszkańcy tamtego miejsca potrzebowali Otakji, jej osiągnięć, by przeżyć. Tu chodziło o tysiące ludzkich istnień, a także o sprawienie, by również tu człowiek w większej mierze był w stanie decydować o sobie. 

- Musimy zabić dwie osoby...Dwie osoby, żeby wszystko zmienić.- wymamrotał pod nosem w jakiejś zadumie, po czym wstał od blatu.- Powinniśmy zacząć się pakować. Im szybciej się tym zajmiemy, tym lepiej. Nie możemy nadwyrężać gościnności Changa. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now