List

133 20 7
                                    

Powiedział jej o Pinasie w najbardziej przekonujący sposób w jaki potrafił, używając pojedynczych słów, których kiedyś użył Hongjoong, niemalże modląc się o to, aby zabrzmieć wiarygodnie i nie mieszać ze sobą sprzeczności. Reszta ciężaru spoczęła na barkach Mingiego, więc od tej pory, to tylko od niego zależeć będzie, czy uda im się zrealizować resztę planu. 

Kiedy skończył mówić, szatynka uśmiechnęła się sztucznie, z podobną manierą jak jego babcia,  a następnie gestem ręki nakazała mu wstać. Park, zdezorientowany, podniósł się z miejsca, by zaraz pójść we wskazanym przez nią kierunku, przy nadzorze nie odstępującego go ani na sekundę strażnika. Razem poszli na salę, gdzie znajdowały się dwa komputery, ten z zainstalowaną aplikacją oraz drugi, mniejszy i starszy. Siedziała przy nim kobieta, która tuż po zjawieniu się ich w pomieszczeniu, włożyła małą płytkę do napędu. Hwa skrzywił się, nie mając pojęcia, co to może znaczyć. Zwłaszcza, że tamta nieustannie unosiła jeden kącik ust w bardzo podejrzany, a jednocześnie złowieszczy sposób. 

Nie miał czasu zastanowić się nad tym dłużej, bo na monitorze pojawił się obraz. Przedstawiał ustawiony na środku nieznanej mu przestrzeni, duży fotel. Na początku absolutnie nic się nie działo i słychać było tylko ciche rozmowy w tle, mówiące o tym, że za  minutę ktoś ma się tam zjawić. Kilka osób ubranych w fartuchy, wtargnęło  na moment  w kadr. Nic ciekawego nie miało miejsca, póki nie nastąpił dźwięk otwieranych drzwi, a wszystko niespodziewanie ucichło. Na nagraniu pojawiło się kilku ochroniarzy, prowadzących kogoś między sobą. Dopiero, gdy na moment się odsunęli, Seonghwa dostrzegł kosmyki szarych włosów i już wiedział, że to Joong. Natychmiast zrodziła się w jego ciele jakaś niemożliwa do powstrzymania frustracja, wzrastająca z każdą sekundą patrzenia na chłopca zakłutego w kajdanki. Zacisnął mocno szczękę, by nie dać po sobie znać, jak wściekłość ogarnia go od stóp do głów. Przyglądał się Kimowi, jak ten omiata wzrokiem otoczenie z paniką, widoczną, mimo średniej jakości sprzętu.

Aż niespodziewanie zerwał się do ucieczki, zaskakując tym nawet strażników, którzy dopiero po upływie chwili, zaczęli go gonić. Było ich zbyt wiele przeciwko jednemu, osłabionemu dzieciakowi, który wyrywał się, ile tylko miał sił i co początkowo mu się udawało, aczkolwiek ostatecznie przegrał z nieuniknionym. To, co wydarzyło się później, było czymś, czego Seonghwa wolałby nigdy nie zobaczyć. Jak przypinali go pasami do oparcia, jak kobieta, która stała teraz przy nim wydała polecenie włączenia aplikacji, jak piekielne spazmy przechodziły przez ciało Hongjoonga i jak całą swoją silną wolą próbował z tym walczyć. Brunet nie był empatyczny i dotychczas w ciągu swojego życia, okazał współczucie raz, dla Yeosanga, który stracił członka rodziny. Jednak dziś sam siebie nie poznawał. Nie umiał patrzeć na to video, nie umiał wytrzymać bólu Joonga, ani zachować zimnej krwi. Zamknął powieki, odwracając głowę. Wyobrażał sobie jak bez żadnych skrupułów, dusi tą, która na to wszystko pozwoliła. Wstąpiło w niego pragnienie, rzucenia się na nią w zwierzęcym szale, czego nie czuł ani razu wcześniej. Przywykł do obojętności, ale dziś albo po raz pierwszy ujrzał tak prawdziwe i realne cierpienie, albo obudziło się w nim sumienie, powtarzające, że nie zdołał w żaden sposób temu cierpieniu zapobiec. 

- Każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości, prawda?- zaśmiała się kpiąco.- Oby twoje opowieści okazały się prawdą, inaczej dołożę wszelkich starań, aby JEGO granice przekroczyć. 

----------------------------------------------------------

    Yeosang, mimo wszystko, liczył na coś więcej. Miał przy sobie bezużyteczny klucz, gdyż nie znał zamka, którego mógł by nim otworzyć oraz stary zeszyt, jaki zamierzał przeczytać w spokoju podczas kolacji. Musiał go uważnie pilnować. Kwestią czasu było odkrycie przez Hyejin, iż ten coś znalazł oraz przywłaszczył sobie, bez informowania wyższych władz. Ponadto był na wygranej pozycji, ponieważ Seonghwa przekazał mu pełne zwierzchnictwo nad tym co dzieje się w Fedorze i chociaż pełnia władzy dalej spoczywała w rękach Wielkiej Premier, to była to zaledwie umowna przewaga. Przez to, że jej osoba stała się bardziej obiektem kultu, niż poważaną, realną jednostką, łatwo było podporządkować się komuś, kto realnie udzielał się wśród mieszkańców, kogo znali i nawet nienawidzili, lecz był dla nich namacalny, posiadający rzeczywistą moc podejmowania decyzji. Gdyby ona teraz zarządziła usunięcie Kanga z kadry, wzniosłaby poruszenie, zarówno wśród bliskich pracowników, jak i zwykłych ludzi z miasta. Niektórych nazwisk nie było tak łatwo usunąć. To również nie tak, iż wcale nie miała takiej możliwości. Miała, ale potrzebowała czasu. A ten, blondyn musiał wykorzystać na dowiedzenie się, co takiego wydarzyło się nie tylko tutaj, ale co ma związek z obszarem znacznie większym niż ich mały, zamknięty świat. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now