Nocne wyjście

108 19 7
                                    

- Po dwudziestej drugiej należy gasić światła. Raczej przyjęło się tutaj, że nikt po tej porze nie zajmuje się prywatnymi aktywnościami, więc nie powinno się niepotrzebnie przywoływać gapiów. Nawet jeśli straż to zignoruje, to sąsiedzi mogą sprowadzić na nas problemy. Na wypadek, o którym mówicie, najlepiej byłoby gdybyście schowali się w piwnicy mojego domu. Jest tam spore pomieszczenie, o którego istnieniu prewencja nie wie i jeszcze nigdy nie zajrzeli do niego podczas obchodu. Przyniosę wam tam ciepłe koce oraz coś do jedzenia, w porządku?- mężczyzna podniósł się raptownie z krzesła, sprawdzając na srebrnym kieszonkowym zegarku godzinę. Dochodziła dziewiąta, więc musieli się spieszyć, by każdy zdołał spokojnie się umyć oraz przygotować względnie wygodne posłanie, gdzie prześpią noc. Nie zdawał chyba sobie sprawy, że jego goście przywykli do niekomfortowych warunków, a kilka nie tak odległych nocy spędzili na lodowatych posadzkach celi. Wizja posiadania ciepłego, nieprzemokniętego okrycia oraz powierzchownego chociaż poczucia bezpieczeństwa była dla nich wystarczająca. 

- Pomogę!- wyrwał się Wooyoung, a za nim jak zawsze San. Poszli za Changiem, który z drewnianej komody wyjął zapasowy komplet pościeli oraz dwa, własnoręcznie szyte koce. Posiadanie za dużej ilości rzeczy również budziło podejrzenia straży. Toteż, jeśli samotnie mieszkający starzec, nie mający wnuków, dzieci, ani rodzeństwa, posiadał kilka łóżek, mnóstwo ubrań lub nadprogramową ilość kołder i prześcieradeł,  oczekiwano od niego sensownego wytłumaczenia, w jakim celu. 

Zeszli wąskimi schodkami pod kondygnację domu. Wspomniana piwnica przypominała bardziej bunkier. Jej chłodne, grube ściany, wyciszające jakiekolwiek dźwięki, przypominały korytarz, jakim dostali się do Otakji. Od klaustrofobicznego holu odchodziły cztery pary drzwi. Gospodarz przekręcił jeden z mosiężnych zamków, których nie dałoby się rozbroić żadnym pociskiem, po czym weszli do niemalże pustej izdebki, gdzie w jednym kącie stała zakurzona etażerka, w drugim zestaw łopat i grabi do dbania o niewielki ogród za budynkiem.  Mężczyzna natomiast zignorował te drobiazgi, przejechał dłonią wzdłuż szarych, betonowych płytek, aż jedną nacisnął dłonią. Na pozór nie różniła się niczym od pozostałych, lecz ktoś mieszkający tu od początku istnienia posiadłości, musiał doskonale znać położenie ukrytego przejścia.  Wspomniana odskoczyła, a w miejscu rynienki między kilkoma rzędami płytek powstała szpara. Chang popchnął osobliwe drzwi, za którymi znajdowało się skromny, lecz dość obszerny pokój z dwoma komodami, jednym łóżkiem polowym oraz kilkoma regałami książek, znacznie starszych niż te leżące w głównej części biblioteki. 

- Tu przechowuję zakazane tytuły. Są takie książki, jakich nikt w Otakji znać, ani posiadać, nie ma prawa, ponieważ przekazują wiedzę zbyt ważną i uderzającą, co nie sprzyja budowaniu władzy pełnej zakłamania, prawda?- uśmiechnął się ponuro. Rozłożyli na ziemi tekstylia, poduszki, a na niewielkim, metalowym stoliczku, pięćdziesięcio-dziewięciolatek postawił misę pełną herbatników. Był od nich uzależniony, więc prewencji już nie dziwiła niebotyczna ich ilość w jego mieszkaniu.- Niestety, mam tylko jedno łóżko. 

- Wooyoung, ostatnio gorzej się czułeś, powinieneś porządnie odpocząć.- stwierdził blondyn, kładąc mu palce na ramieniu. Chłopak nie lubił, gdy drugi zwracał uwagę na jego słabości i w jakikolwiek sposób dawał mu ulgi z ich powodu. Zerkną na lekko wyższego nastolatka poddenerwowanym wzrokiem. 

- Nie jestem obłożnie chory. Poradzę sobie.- powiedział ni to z wyrzutem, ni to by uspokoić swojego przyjaciela. Po prostu twierdził, że to nie są sprawy, które trzeba teraz wynosić na pierwszy plan. Jego stanem, dobrym, czy też złym, mogli się zająć kiedy już ich sytuacja się ustabilizuje, bez względu na to, czy skończą tutaj, w Fedorze, a może zupełnie innej, odległej części tego świata.

-  Ale za to cholernie uparty.- San wepchnął mu palec między żebra, na co tamten pisnął. 

- Absolutnie nic się zmieniliście przez ten czas.- zachichotał mężczyzna, zajmujący się przyszykowaniem aż sześciu posłań dla nowo przybyłych. Miał nadzieję, że ich pojawienie się w obrębie granic nie zostało przez nikogo zauważone. Najbardziej jednak martwił się tym, iż ktoś mógł rozpoznać Hongjoonga. Swego czasu jego twarz znał tu każdy, a tego dziecka nie dało się pomylić z żadnym innym. Chociaż od ich ostatniego spotkania trochę urósł, zmienił kolor włosów, na rękach miał kilka blizn, a jego twarz poszczuplała, dalej nie było możliwości pomylenia go z innym Kimem.

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now