Inna strona

176 21 5
                                    

           Leżeli na rozkładanej kanapie, zwróceni plecami do siebie. Hongjoong przykrywał się szczelnie szarym, grubym kocem, jaki Seonghwa podał mu z szafki. Po dłużej trwającej ciszy, stwierdził, że chłopak pozbawiony sił, postanowił usnąć, co zresztą było dobrą decyzją. Sam jednak nie umiał zmrużyć powiek, przez natłok nieustępliwych myśli wypełniających jego umysł. Dostał to czego chciał. Dostał Hongjoonga, jego bliskość, skutecznie wprowadzając go w swoją rozgrywkę, jak zarazem niezbędny element, lecz również zwykły pionek. Poddali się sobie nawzajem, z tą różnicą, że Park zdawał sobie sprawę z gorszego samopoczucia szarowłosego. Doskonale wiedział, do czego doprowadzi ich sprzeczka, dzięki czemu bez oporów przyznał mu rację. Nie było to wcale tak daleko prawdy. Brunet rzeczywiście Kima mógł nazwać swoją obsesją, jednak nie słabością. To co młodszy uznawał za uległość było tylko metodą wplątania we własne sidła. I dziś zyskał nad nim władzę znacznie większą niż ta dyktowana przez pozycję. 

Uśmiechnął się sam do siebie, chociaż nie czuł wcale żadnej dumy. Możliwe, iż sądził, że ta intymność przyniesie jakąś satysfakcję zwycięstwa. Skoro tamten miał być jego trofeum, to powinna roznosić go duma oraz pycha wynikająca z, bądź co bądź, powodzenia. Problem w tym, że to co buzowało w jego wnętrzu, w niczym nie przypominało egoistycznych emocji, wrażenia wyższości czy dominacji. Leżący obok Joong był kruchy. Nie przypominał pyskatego dzieciaka z niewyparzonym językiem, przebiegłego altruisty, sprytnego erudyty, czy oschłego samotnika. Pod jego dotykiem również taki nie był. Różnił się od wykreowanego przez Seonghwę wizerunku i to nie pozwalało mu postrzegać go jako zdobyczy. Nie miał do końca pewności co do tego, jaki stosunek ma do niego. Wiedział za to, że każdy komplement jakim go obdarzył, nie był tylko pustą manipulacją mającą zburzyć barierę między nimi. 

Wstał powoli, mając potworną ochotę na napicie się czegoś mocniejszego. Marzyła mu się szklanka porządnej whisky, albo zwyczajne piwo. Nie miało to dla niego aż tak dużego znaczenia, po prostu potrzebował przepłukać czymś przełyk. Wyprostował się, wyłamując kości nadgarstków, a następnie narzucił na ramiona swoją koszulę. Natomiast, zaraz po tym jak zrobił dwa, niesłyszalne wręcz kroki, zatrzymał się zdezorientowany. 

Zauważył lśniące strugi na policzkach Hongjoonga. Uznałby je za przewidzenie, a może nawet i za pot, gdyby nie fakt, że chłopak pociągnął kilka razy nosem, po czym skrył twarz pod materiałem koca. On płakał. 

Hwa nie miał pojęcia jak postąpić. Nigdy nikt przy nim nie płakał. Nawet Yeosang po tym jak dowiedział się, iż jego ojciec raczej już nie powróci do Fedory, nie uronił ani jednej łzy w obecności Parka. Inni byli zbyt zimni, by zdobyć się na tak szczery, ale jakże delikatny akt. Co więcej, Hong zdawał się mu ostatnią osobą, którą dało się złamać. Nie odbierał mu takiego wyrażania wrażliwości, aczkolwiek wątpił, by ten chciałby uzewnętrzniać się tutaj, szczególnie przy nim, a nie zamknięty we własnej samotności. Zresztą nawet teraz chował się przed nim, jakby płacz był powodem do największego, najpoważniejszego wstydu. 

Seonghwa uklęknął przy nim, widząc zaledwie jak szarowłosy drży, nie chcąc spojrzeć mu prosto w oczy. 

- Powiedz jeśli zrobiłem coś nie tak? Sądziłem, że czujesz się dobrze.- wydusił, co ciężko przechodziło mu przez gardło, bo chyba nie został stworzony do tego rodzaju rozmów. Do większej łagodności, jakiej wymagały okoliczności. Był nieszczery, miał nieczyste zamiary, lecz nie pragnął go w żaden sposób skrzywdzić. 

- Nic. Mógłbyś podać mi ubrania?- zapytał łamiącym się głosem, zupełnie odmiennym, niż ten którym zazwyczaj zwracał się do starszego.

Brunet wciąż zagubiony, obrócił się by odszukać wzrokiem jego koszulkę. Ze zdenerwowania, ciężko było mu ją znaleźć, więc zamiast przyniesienia jej postanowił ostrożnie położyć dłoń na plecach Kima. Wydawało mu się, że powinien okazać mu trochę troskliwości, nawet po to by tamten nie stracił do niego powierzonej ufności. To co zyskał, bardzo łatwo było zgubić. Chłopak obruszył się.

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now