Sam

109 19 4
                                    

        Mingi ku pewnemu zaskoczeniu Hongjoonga, najgorzej znosił sytuację, w jakiej się znaleźli. Miał nieobecne spojrzenie i nie potrafił skupić uwagi na tym, co chciał mu przekazać Kim. Obsesyjnie zdrapywał skórki wokół paznokci, aż z jednego z palców nie wypłynęła krew. Wpatrywał się jak ta skapuje powoli na blat stolika, po czym schował ręce, kładąc je na udach. Joong nie znał lekarstwa na jego przygnębienie, zresztą jako przyjaciel powinien pozwolić mu na samodzielne przepracowanie głęboko zagnieżdżonego smutku. Ożywił się na wspomnienie Wooyounga, ale nie w pozytywny sposób. Raptem zaczął wyglądać jakby miał wpaść w atak paniki, więc Hong urwał temat właściwie zanim jeszcze go zaczął. Wierzył, że mimo wszystko, wkrótce Song dojdzie do siebie. Nie dało się tak bezceremonialnie wykreślić czyjegoś istnienia ze swojej historii, ale liczył, iż ten zdoła odnaleźć w sobie siłę, by została w nim tylko wdzięczność za to co szatyn wniósł do jego świata i co po sobie zostawił. 

W stosunkowo dobrym nastroju był Jongho. Wszedł do pomieszczenia równie niewzruszony co zawsze. Obdarzył strażnika pełnym pogardy sapnięciem, gdy ten wskazał mu krzesło, lecz spoglądając na kobietę w drugim rogu pokoju, zrezygnował z rzucania jakichkolwiek nieprzychylnych komentarzy w jego stronę. Opadł na siedzenie, opierając się o oparcie i tupał nogą wyczekująco. 

- No to niezłe przywitanie nam zorganizowali.- powiedział niezobowiązującym tonem.- Przykro mi z powodu twojego przyjaciela. 

- Nie ma powodów, aby było ci przykro. W końcu nie znałeś go tak dobrze. Przynajmniej tak dobrze jak ja.- odrzekł brunet. Nie winił chłopaka za tą obojętność. Fakt konieczności żegnania ludzi, nawet tych, z którymi było się bardzo związanych, wydawał się czymś normalnym w czasach, w jakich przyszło im żyć. Mógł się założyć, że Jongho również przeżywał podobną stratę w przyszłości, lecz nie pozostawało mu nic innego, jak po prostu zignorować ból. Hongjoong sądził, iż przez zbytnią pychę, przeświadczenie o niezwyciężalności, sprawiało, że śmierć któregoś z nich była takim ciosem.

- Nie chciałbym cię martwić, ale zdajesz sobie sprawę, że to prawdopodobnie nasze ostatnie spotkanie? Chociaż tobie się udało. Lepszy jeden na tysiące, niż zupełnie nikt. A fakt jest taki, że jednak natrafiło na najlepszego z nas.- ukradkiem zerknął na kobietę, jakby dając jej do zrozumienia kim jest jej syn. Jego postawa nie zdradzała ani zawodu, ani rozgoryczenia. Jongho od zawsze miał w sobie jakiś pierwiastek obojętności, jakby przyzwyczajony był do wyroku śmierci, jakby się z nim urodził i tylko czekał na jego wypełnienie. W przeciwieństwie do Kima, który nie mógł pozwolić, aby tak to się skończyło. 

- Mingi ma dobrą pamięć, naprawdę dobrą. Z kolei San ma dużo siły i sprytu, a Seonghwa... Seonghwa ma coś, czego nie ma nikt z was.- oznajmił enigmatycznie, intensywnie wpatrując się w młodszego, starając się odczytać, czy ten pojął, co ma na myśli. Sięgnął delikatnie do kieszeni, z której wyjął po pierwsze nic takiego, bo gumę do żucia, którą otrzymał jako dodatek do śniadania. Dłoń miał jednak w dalszym ciągu zaciśniętą. 

Wstali, a Hong zbliżył się do drugiego, po czym objął go dość ciasno. Zakładał, że to pierwszy prawdziwy uścisk w życiu Jongho, lecz jego celem nie było wcale przekazanie chłopakowi wsparcia, ani wyrazem sympatii. Mniej widoczną ręką, podał mu złamany wpół ołówek. Na koniec uśmiechnął się chytrze, a tamten za wszelką cenę próbował pozostać niewzruszony. Wyszedł, a wtedy Soyeon zbliżyła się do syna. 

- Nie powinieneś być do nich aż tak przywiązany.- burknęła, na co ten wzruszył ramionami. Ponownie ruszyli korytarzem, wracając do sektora, w którym znajdowała się sypialnia Hongjoonga. Matka uważnie mu się przypatrywała, a na jej usta pchało się jedno pytanie. 

- Ten Seonghwa to twój...?- 

- I tak go zabijecie. Jeżeli wam powiem, to może i szybciej.- nie brzmiał jak ktoś oburzony, albo rozżalony. Ta wypowiedź była tak wyprana z emocji, że przeraziła nawet jego rodzicielkę, tym samym sprawiając, iż ta zamilkła i raczej nie była skora do wznowienia dyskusji. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auDonde viven las historias. Descúbrelo ahora