Więzienie

181 18 0
                                    

Wiadomość Hongjoonga o fotografii w gabinecie Premier, trochę zszokowała pozostałą trójkę, wsłuchującą się w całe sprawozdanie chłopaka z odwiedzin u kobiety. Wszyscy już zdążyli zapomnieć o ciele znalezionym w baraku oraz podejrzeniach morderstwa, najwyraźniej ważnej postaci. Nikt też nie połączyłby tamtego incydentu z Fedorą i jej mieszkańcami, a co dopiero babcią Seonghwy. Pomimo to, zdobyte informacje układały się w logiczną całość. Jeśli tamten człowiek był w jakikolwiek sposób związany z kobietą, to nie dziwił fakt, że stanowił ważny element jakiejś układanki. Ich czworgu pozostawało zbadać jaki ma być ostateczny obraz i co takiego wiedział Ancestor, na czym zależało jego zabójcom. I przede wszystkim, musieli dojść do odpowiedzi, kto jest odpowiedzialny za jego śmierć. 

- Jeśli już się dowiemy, co dalej zrobimy z tą wiedzą? I skąd pewność, że w ogóle uda nam się cokolwiek odkryć?- Woo jak zwykle miał wątpliwości, które Hong skwitował teatralnym westchnięciem. Czy szatynowi się naprawdę wydawało, że to co robili dotychczas ma jakąś określoną metę? Właśnie w tym cały haczyk, by poznać co jest na końcu, a potem tam dążyć? Niewielu było takich, którzy bawili zbrodniarzy dla czystej przyjemności. Oczywiście, takie psychopatyczne jednostki istniały, ale natura charakteryzuje się tym, że występują w niej najróżniejsze wybryki. Jednak większość zabójstw wynikała z obrony przed napastnikiem lub zachowanie zostało podyktowane pragnieniem pozyskania czegoś wartościowego. Tamten człowiek z pewnością nie miał nic materialnego. Zresztą, wtedy oprawca zabrałby to co mu potrzebne, grożąc jedynie bronią, a potem zostawiłby ofiarę żywą. To najbardziej prawdopodobny scenariusz. Natomiast ten mężczyzna miał poderżnięte gardło, czyli nie dość, że posiadał walutę w postaci wiedzy, to dodatkowo takiej, która nie mogła trafić do nikogo niepożądanego. To był motyw. Tak sądził Kim. 

- Nawet jeśli do niczego nie dojdziemy, to nic nie stoi na przeszkodzie aby spróbować. Tu nie ma niczego, czemu byłbym w stanie się oddać, a lubię zagadki.- San wzruszył ramionami. W gruncie rzeczy było mu obojętne, czy za całą tą tajemnicą kryje się jakiś punkt zwrotny, czy skończy się na pustej nadziei. Nużyła go bierność oraz cykl życia w mieście. Jeśli mogło istnieć drugie dno, spiski, adrenalina, zadania i angażujący plan, to był w stanie zrobić to dla czystej rozrywki, towarzyszącej codziennej nudzie. 

- Jesteś lekkomyślny San, to już wiemy.- burknął Jung, wciąż nieprzekonany, czy szukanie dziury w całym, to odpowiednia decyzja. Bał się wplątania w konflikt z władzą tego miejsca, albo co gorsze, wplątania się w coś znacznie groźniejszego, niż drobne starcia. Jeśli oni, weszliby pomiędzy dwie, ogromne siły, pozostając jedynie grupą małolatów o niewielkim doświadczeniu i mocy, wróżyłoby to jedynie rzeź, w której to oni skończyliby jak tamten starzec. 

- Taki już zostałem stworzony Wooyoung. Zrozum, nie lubię tej bezczynności. A ta sprawa brzmi naprawdę ciekawie.-

- To nie jest kwestia do rozważania. Skoro mamy już jakieś poszlaki, to bylibyśmy głupcami rezygnując i wymazując wszystko z pamięci. Jung, jeśli nie chcesz, nie zmuszę cię, ale od trzech lat działamy razem, nie po to aby skończyć jako czyjś podnóżek. Wolisz bezpieczeństwo, kosztem godności?-przemówił Hongjoong tonem tak uroczystym, że przypominał trochę jakiegoś wieszcza. 

- Przeżycie nad śmierć? Twoje pytanie jest irracjonalne.-  brązowowłosy wyrażał swoją niepewność, nie dlatego, że zamierzał się od nich odciąć. Jeśli postanowią w to brnąć, on pójdzie za nimi. Po prostu próbował przemówić im do rozsądku, aczkolwiek najwyraźniej nie było to możliwe. 

- A co to za życie?- odezwał się nagle Mingi. Podzielał zdanie Sana, choć był mniej radykalny. Nie był taki chętny do igrania z losem, ale wolał to niż ślęczenie w miejscu i pozostanie chłopcem na posyłki kogoś, kogo nie darzy takim szacunkiem, jakiego ten pewnie oczekiwał. Hongjoong to co innego, jemu ufał i prawie zawsze zgadzał się co do jego kroków. Bezpieczeństwo dawane przez Seonghwę było czymś powierzchownym i dało się ten ład zburzyć od wewnątrz lub zewnątrz, a ktoś z głową na karku nie miałby z tym żadnego problemu. Natomiast chociaż Joong nigdy nie obiecywał im raju na ziemi, ani nawet przetrwania, to wolał to, ponieważ jemu mógł bezgranicznie ufać.- Upewnię się, czy grunt jest stabilny, a wtedy postaram się wyciągnąć coś z Yunho. Nie wiem, czy ma aż takie wpływy, żeby wiedzieć coś w tej kwestii, ale warto sprawdzić i ten trop. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now