Okrucieństwo

151 17 6
                                    

- Ach, znam już te uliczki na pamięć. Ciekawe co robią tutaj ludzie, kiedy się nudzą? Brakuje tu atrakcji, przestrzeni, a wszyscy wydają się tacy przybici.- odezwał się Woo skacząc między płytkami na rozbitym chodniku, tak aby nie nadepnąć na linie. San podążał za nim, pilnując żeby ten przypadkiem nie potknął się o jedną z nich i nie zrobił sobie krzywdy. 

- Pracują całymi dniami. Raczej po powrocie do domu nie mają czasu na myślenie o nudzie.- odparł, podając rękę szatynowi, kiedy ten niekontrolowanie przechylił się do tyłu, nieomal tracąc równowagę. 

- Jak zwykle masz rację. Nie lubisz Fedory, to widać. Ja lubię, pewnie dlatego nie patrzę na nią tak sceptycznie. Aczkolwiek zgadzam się z tobą.-

- Lubisz ją? Czy lubisz wygodę jaką ci daje?- Choi uniósł jedną brew. 

- To się sprowadza do jednego. Jednak odejdę stąd, jeśli byśmy we czwórkę tak postanowili. Wiesz? Ostatnio nad tym myślałem i kiedyś zależało mi na znalezieniu spokojnego miejsca dla siebie. Wystarczyłoby mi źródło wody, jakiś pokarm, kilka kawałków blachy zbitych w stabilny dach, a byłbym usatysfakcjonowany. Teraz wyobraziłem sobie być tu sam, mieszkać sam w pokoju, rozmawiać ze ścianą, korzystać z tego w samotności. Doszedłem do najważniejszego wniosku, że byłbym jak ci ludzie. Znudzony, w nie moim ciele, nie moim życiu, nie moim świecie. Dajecie mi poczucie istnienia. Czy to zabrzmiało zbyt filozoficznie?-  przystanął na sekundę, by przyjrzeć się reakcji wymalowanej na twarzy blondyna. Ten uśmiechnął się ciepło, klepiąc drugiego po plecach, w tym swoim wyjątkowo serdecznym, delikatnym geście. 

- Nie wydaje mi się. Zaś to czego jestem pewien, to że coraz bardziej uzewnętrzniasz swoją wrażliwość. Hongjoong będzie przerażony.- zaśmiał się, a Jung zaraz do niego dołączył. 

- On sam trochę się zmienił. Chyba cywilizowane warunki zmieniają ludzi. Ostatnio wygląda na oderwanego od ziemi, jakoby wyobraźnią był zupełnie gdzie indziej. Robi wszystko jak zawsze, ale on sam jest jakiś inny.- wzruszył ramionami, nieprzekonany czy to co mówi ma sens i czy ktokolwiek dostrzegł to samo. 

- Hong chyba jak nikt przepada za takim trybem życia. Teraz ma ku temu okazję.- stwierdził San, zamierzając tym samym jednocześnie uspokoić chłopaka i ostrzec przed jego nadmierna otwartością. 

     Wbrew pozorom, ich celem na tamten wieczór nie była wcale luźna pogawędka o sprawach ważnych, ważniejszych lub prawie znikomo istotnych. Oboje jako aspirujący strażnicy, mieli więcej swobody w poruszaniu się po osobliwych osiedlach Fedory, jak po własnym podwórku. Stosując się do prośby Kima, zdecydowali się wybrać na dokładniejszy ogląd poszczególnych dzielnic. Pozornie banalne zadanie okazało się skomplikowane, kiedy przemierzając uliczki nie dostrzegali żadnej żywej duszy. A wędrowali wszędzie. Bloki złożone z baraków, mieszczące niewielkie kwatery, wydawały się gnieździć ludzi, którzy chowali się tam przed zmrokiem. Jedynie jakaś młoda dziewczyna siedziała na krawężniku w pobliżu, wpatrzona w swoje porwane tenisówki. Wzbudziła ich ciekawość nie dlatego, że wyglądała podejrzanie. Stanowiła natomiast jedyny punkt zaczepienia w pustej przestrzeni miasta, po godzinie dziewiętnastej trzydzieści-pięć. 

- Hej, coś nie tak? Może pomóc?- zagaił brązowowłosy zbliżając się do nieznajomej, przeczesującej długie kasztanowe włosy, długimi palcami. Uniosła wzrok na niego z pewnym przerażeniem, uważnie badając każdy skrawek jego sylwetki. Co prawda, nie nosił stroju jak pozostali dozorcy, a jedynym śladem pracy w Głównej Siedzibie, był identyfikator wystający z kieszeni jego luźnych, grafitowych spodni. Zatrzymała tam swój wzrok. 

- Jeśli nie wolno mi tu siedzieć o tej porze, wrócę do siebie.- wydusiła z niemałym zdziwieniem, ponieważ jeszcze nie nadeszła godzina policyjna i powinna mieć prawo spędzać tu czas. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now