Wioska

127 17 1
                                    

- Kiedy dojedziemy do wioski należy dokładnie przeszukać wszystkie budynki. Interesuje nas to co zwykle, a dodatkowo bierzcie wszystkie mapy, przewodniki turystyczne oraz atlasy, jeśli coś podobnego rzuci wam się w oczy. Myślę, że to tyle. Wszystko jasne?- Hongjoong zapytał pogodnie Mingiego, który prowadził auto, a jednocześnie nawigował cały konwój.

- Wpadłeś na nowy trop? Dotychczas o nie nie prosiłeś.- odparł Song, a Kim wychylił się między fotele, przez to omal nie łamiąc kręgosłupa. 

- Owszem. Stwierdziłem, że jeśli znajdziemy nawet nieaktualne mapy, to niektóre obiekty się zachowały, więc będziemy mogli stopniowo określić swoje położenie na niewielkim terenie, a potem na kontynencie oraz na świecie. Pod warunkiem, iż nie nastąpiły żadne zmiany geologiczne, lecz nie sądzę, aby były tak diametralne, skoro jeszcze żyjemy.- szarowłosy wyjaśnił z zapałem. Był odrobinę zły na siebie, ponieważ na takie oczywistości powinien wpaść już dawno i dzięki temu łatwiej byłoby im się przemieszczać. A kto wie, może znaleźliby coś cenniejszego od opustoszałych hal przemysłowych, składów zbędnych przedmiotów, spalonych osad oraz wyjałowionych lasków?- Potem porównamy to co sami rozrysowaliśmy z obrazem sprzed kilkudziesięciu lat.

- Pod warunkiem, że świat zupełnie nie wywrócił się do góry nogami i rzeczywiście będą punkty wspólne, to całkiem niezły pomysł.- zgodził się Mingi, pilnując ażeby nie zboczyli z trasy. W takich warunkach nie trudno było się zagubić, zwłaszcza, że połowa przestrzeni jaką przemierzali wyglądała niemalże identycznie. Wszędzie były szczątki roślinności, nieliczne drzewa, smutne, osamotnione domy lub kwatery zamieszkiwane przez ludzi, oczekujących na cud albo bezbolesną śmierć. Odebranie sobie życia nie należało do czynów wymagających odwagi. Jednak ta była niezbędna, aby dotrwać samoistnego końca. 

- Jeśli książki są wszystkim zbędne, książnice, księgarnie oraz biblioteki nie powinny zostać okradzione, ewentualnie zniszczyli je dla bezpieczeństwa.- wydukał Jongho, znajdujący się po prawej stronie od ramienia Joonga. Chłopak odgradzał go od Seonghwy, który milcząc opierał się o szybę. Choi swoim komentarzem, zwrócił uwagę Honga. Nie dlatego, że powiedział coś niezwykłego, a dlatego, że mieszkańcy Fedory wychowywali swoje dzieci w kompletnej niewiedzy dotyczącej świata poza murem. Bez względu na to, czy ktoś posiadał wiedzę, jaką mógłby się podzielić lub przekazać kolejnym pokoleniom, młodym wmawiano bujdy, traktujące o mieście jako jedynej istniejącej ostoi. Wszystko i wszyscy, przebywający poza nim, musieli zginąć. Tak jakoby tylko ten jeden mały okruch w skali wszechświata był w stanie zapewnić im bezpieczeństwo. Toteż fakt, że chłopak orientował się w takich możliwościach, w wizji istnienia jakiejś infrastruktury (nawet zniszczonej i niezdatnej) gdzieś w oddali od domu, intrygował Hongjoonga. 

- Hmm, skąd wiesz, że takie instytucje w ogóle funkcjonowały? Bodajże nie wierzycie w taką wersję...-

- Nie wiem, czy inni wierzą, ci najmłodsi z pewnością nie. Matka mi o tym opowiadała jak byłem mały. Wtedy uważałem to za jakieś bajki, pomagające mi zasnąć, ale obecnie uważam, że mówiła mi o historii.- teraz zaciekawił również Parka, lecz nie z tego powodu co Kima. Hwa nie był zadowolony z faktu, iż rodzice Kresowców sprzeciwiają się przyjętym regułom. To, jak wiele innych, stanowiło filar ich wspólnoty, zapewniając jedność. Nikt nie chciał się wyłamywać. Natomiast jeśli rozszerzą się plotki oraz dyskusje o tym, co czeka kilometry poza miastem, może wybuchnąć chaos i niepotrzebne pobudzenie sprawami, które nie powinny zaprzątać ich myśli. 

- Coraz bardziej się cieszę, że wzięliśmy ciebie a nie jednego z tych niedołęg.- podsumował Kim, opierając się wygodnie. Po kryjomu zerkał na Seonghwę, by odczytać nad czym się zastanawia. Nic się nie zmieniło, nadal był banalny do rozgryzienia. Miał w głowie mętlik, mieszający dwie główne kwestie. Pierwszą z nich było jego obrzydzenie Jongho, nie tylko ze względu na pochodzenie. Miał wiele powodów aby za nim nie przepadać i Hongjoong chętnie spisałby je wszystkie na liście. Drugą był właśnie Joong. On łączył zarówno negatywne oraz pozytywne emocje Hwy. Obecnie mężczyzna był skonsternowany, czemu młodszy raz go odtrąca, innym razem ignoruje, czy jest neutralny. Najpewniej przygotowywał plan jak całkowicie przekonać do siebie Honga. Jego problemem był fakt, iż ten był non-stop o krok przed nim. Chwila słabości nie oznaczała, że stanie się od niego zależny. Gdyby podszedł wtedy trzeźwo do sytuacji, do niczego by między nimi nie doszło. Powiedzieć, ażeby żałował, było nadwyrężeniem. Nikt go nie zmusił, ani nikt nie sprawił by poczuł się źle. Problem leżał w tym, kim był Seonghwa, jakie zajmował stanowisko oraz jakim był człowiekiem. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz