Rozdział 29, Boska misja - rozpoczęcie!...

86 13 0
                                    


Położywszy się spać, natychmiast udałam się do Pałacu Snów, do swojego miejsca, które dzieliłam z Reo. Pojawiwszy się w nim, chwilę zachwycałam się złotowłosą głową, pochyloną nad jakimiś księgami i pergaminami. Rozejrzałam się. Pokój się zmienił, jakby pojaśniał.

Zauważyłam, że nie znalazłam się tutaj w swojej ludzkiej formie, a w elfiej. Do tego, chyba kobiecej, ale nie chciało mi się sprawdzać. Rozejrzałam się, próbując zrozumieć przyczynę takich zmian. Na ścianie wisiał portret Reo i mój w elfim ciele. Mojego starego wizerunku nigdzie nie było widać.

- Jasny bracie, zdradź mi tajemnicę, gdzie mój stary portret?

- Tam – machnął łabędzim piórem. Jakoś nie przepadał za piórem ze stalówką.

Mój stary wizerunek stał sobie samotnie w kąciku.

- Dlaczego?

Zielone oczy uniosły się znad pergaminu. W nich, jak i w głosie, było tylko szczere zaskoczenie:

- Ale przecież... nie jesteś już nią. I wydawało mi się... że już nie zamierzasz się nią stawać z powrotem.

- Zgadza się. Ale to nie znaczy, że chcę się z tym portretem pożegnać. Nie wynoś go i nie niszcz, dobrze?

- Dobrze – zgodził się potulnie braciszek – A właściwie, dlaczego przyszłaś? Chciałaś o coś spytać?

- Popracować przyszłam. Nie tu, a u kogo innego.

- O! A mogę z tobą iść i popatrzeć? – Reo zerwał się z miejsca, zgarniając plik pustych kartek i pióro, jak mi się wydawało – do sporządzania notatek z obserwacji.

- Kolekcjonujesz wiedzę? – zapytałam unosząc brew.

- Aha... – zielone oczy nagle zostały wstydliwie przykryte rzęsami, a na policzki i uszy wystąpił rumieniec.

Czyżby ktoś ośmielił się wyśmiewać z Reo, za jego pociąg do wiedzy? Idioci, co jeszcze można powiedzieć... Przecież każda wiedza może być przydatna, a nikt ci nie każe, zaraz wcielać tej wiedzy w życie.

- No, bierz swoje karteczki i idziemy – powiedziałam ciepło – Po drodze ci wytłumaczę, co ja właściwie będę robić i dlaczego. I żebyś wiedział: wiedza, to klucz do potęgi. Przynajmniej ja tak uważam.


***


Arij nie był do końca przekonany do pracy w wywiadzie, w wydziale o nazwie „Nowy Świat". Tych nowych światów było kilka i najnowszy, w którym wdrażali się już od dwóch lat, przypominał fantastyczną bajkę, z czarami, elfami, krasnoludami i smokami. Okazało się jednak, że czary są prawie tak samo efektywne jak technika (a w niektórych dziedzinach nawet bardziej), a ci, którzy w to wątpili, przekonali się o tym na własnej skórze. I nie wszyscy mogli później o tym opowiedzieć. Sam Arij widział na własne oczy, jak mag spalił kulą ognia mężczyznę, który próbował go obrażać. Później ten mag z obojętną miną (był szlachcicem z pochodzenia) musiał tylko zapłacić grzywnę za używanie magii bojowej w murach miasta. Po tym, Arij uwierzył w bajki. A przynajmniej nie śmiał się, kiedy mu coś z dziedziny tych właśnie baśni opowiadali.

Kiedy do bazy wywiadowczej dotarła wieść, że pojawił się jakiś bestiarz, który poskromił sowogryfa, dowództwo natychmiast zapragnęło dowiedzieć się, jak mu się to udało, ponieważ jeźdźcy gryfowych stworzeń cieszyli się szacunkiem i prestiżem. A sowogryfy były wręcz żywym mitem, więc taki jeździec mógł liczyć na większy szacunek otoczenia... i oczywiście wpływy. Na co zresztą liczyło szefostwo. I to zaszczytne zadanie zdobywania informacji powierzono Arjemu.

Elf...ka?Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang