Rozdział 80, Dobry przywódca/żona powinni...

67 8 4
                                    


Domek mi się spodobał. Był dokładnie taki, jak domek Lora i jego kuzynów, tylko że w innym kolorze. Miał dwie łazienki, pięć sypialni, salon i kuchnię – marzenie lokatora. Kiedy weszliśmy, od progu spojrzałam kuchnię i salon, i stwierdziłam, że cieniutka warstewka kurzu na poziomych powierzchniach, to nic takiego.

- Śmiało, zajmujcie pokoje – wskazałam na schody, a sama weszłam razem z Lynksem do salonu. Zrzuciłam buty oraz płaszcz i dopiero wtedy oboje rozłożyliśmy się na kanapach.

- Poczekaj... – mój brat zajrzał do pokoju – Jest tylko pięć sypialni...

- Umiem liczyć. Dlatego śpię na kanapie – uśmiechnęłam się, przytulając się do poduszki.

- Ale... – wszyscy, zaglądali już przez drzwi i spróbowali się sprzeciwić, ale trochę się pogubili własną zgodnością i zamilkli nie mówiąc nic sensownego.

- No, nie wiem jak wy, ale ja padam. Wiecie, nerwy, pojedynki... Więc jeśli nie macie nic przeciwko...

Elfy i Will wycofali się grzecznie, ale Alek nie zamierzał być kulturalny. Zwinnie przemknął do salonu i usiadł przede mną na stoliku do kawy.

- No, jakie masz pytania, Mistrzu Złodzieju? – słodko się przeciągnęłam i ułożyłam wygodniej.

- Ile masz lat?

- Jeśli patrzeć na to, jak ludzie postrzegają wiek, to siedemnaście. Tak że... jestem mniej więcej dwa lata starszy od ciebie – wyjaśniłam.

Zachichotał.

- Więc to dlatego zachowujesz się tak normalnie. Czy masz jeszcze jakieś tajemnice?

- Oczywiście. Ale więcej ci nie powiem – wyszczerzyłam się.

- W porządku... Ale jeszcze powiedz... Dlaczego... będąc tym, kim jesteś, dajesz nam możliwość wyboru pokoi, a ty... wybierasz sen na kanapie?

Westchnęłam, nie wiedząc, jak dokładnie wytłumaczyć swój tok rozumowania.

- Jest taka mądrość... że dowódca nie powinien wywyższać się nad swoich ludzi. Więc się staram.

Patrzył się na mnie wielkimi oczami, nie rozumiejąc mojego postępowania. Postanowiłam więc mu wyjaśnić, jednocześnie kątem oka widząc, jak inni wchodzą do salonu, by mnie lepiej słyszeć.

- Widzisz... Ty, gdybyś był kimś ważnym, korzystał byś ze wszelkich swobód?

- Um... myślę... że tak – skinął głową twierdząco. Zmienił pozycję na stole i już nie siedział tak nonszalancko, jakby zrozumienie było nie za górami.

- Więc teraz sobie pomyśl i porównaj: czy wolałbyś takiego dowódcę, jakim byłbyś ty, czy takiego, który...

- Nie kończ. Zrozumiałem – zarumienił się lekko – Dzięki za odpowiedzi. Miłych snów.Wstał i ruszył w kierunku schodów. Spojrzałam na pozostałych.

- Łał... Naprawdę wziąłeś to wszystko na poważnie – sapnęła z podziwem Willow i uśmiechnęła się – Aż chyba muszę zacząć ci jakoś dorównywać.

Odwzajemniłam uśmiech.

Alet wyglądał, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale przy świadkach jednak się nie odważył. Prawdopodobnie chciał mi zaproponować swój przyszły pokój, do kompletu razem z sobą.

- Nawet o tym nie myśl! – ogłosiłam i rzuciłam w niego poduszką.

Nawet się nie uchylił, zaskoczony moją reakcją. Velyth zachichotał w pięść, po czym przechwycił poduszkę i odrzucił w moim kierunku.

Elf...ka?Where stories live. Discover now