Rozdział 84, Rozmowy od Serca...

84 8 11
                                    


- Po prostu bardzo się staram – Lex uśmiechnął się, w jego oczach błysnęły chytre iskierki.

Jasny zaśmiał się trochę nerwowo.

„Bogowie! Toż to naprawdę jeszcze dziecko! – pomyślał – Inteligentne, wykształcone, ale wciąż dziecko. Ciekawe, czy jego zachowanie jest spowodowane tym, że musiał sam się sobą zaopiekować i szybko dojrzeć, więc teraz wykorzystuje każdą okazję, aby być dzieckiem?..."

- Lex... – zaczął i właśnie w tym momencie, patrząc na młodego jasnego, zdał sobie sprawę, że imię krótkie „Lex", pasuje mu znacznie bardziej, niż „Lesshalee". „Lesshalee" pasowało do tej jego wersji, która pokonała go w bitwie umysłów w pojedynku, a „Lex" doskonale reprezentowało jasnego, który teraz uśmiechał się do niego przewrotnie.

- Lex, rozumiem, że jesteś przyzwyczajony do samodzielności, ale nie możesz tak odgrodzić się od swoich korzeni. Pomyśl o swojej przyszłości! Nie znajdziesz odpowiedniej partii dla siebie. Może to ciebie nie interesuje w tym momencie...

- Jestem po ślubie – delikatnie wtrącił Lex i uśmiechnął się niewinnie.

- S-słucham? – Ranaeril myślał, że się przesłyszał.

- Jestem po ślubie – powtórzył – O ile się orientuję, to nie jest zabronione, skoro mam więcej niż dwadzieścia pięć lat, i jestem głową własnego rodu i sam sobie mogę dać pozwolenie.

- Z kim?! Kto to jest?! Czy ty wiesz, jaki ślub jest ważny?! Od tego zależy, kim będą wasze dzieci!

- Mam nadzieję, że szczęściarzami, którzy sami sobie wybiorą drogę życiową, nie musząc się oglądać na tak zwane „dobro rodziny" i wiązać się z kimś kogo nie lubią, albo kto do nich nie pasuje.

- Od tego zależy przeżycie naszej rasy!

- W tym miejscu pragnę zapytać, o jakiej rasie mówimy? – zapytał spokojnie Lex.

Ale zapytał to w taki sposób, że Ranaeril chwilę się zastanowił nad odpowiedzią.

- Rasą Jasnych Uszastych – odpowiedział, próbując ukryć lekkie wahanie swojego głosu.

- I czy jesteś pewien każdego swojego przodka i jego pochodzenia?

- Oczywiście!

- A przodków swojego sługi, który mnie przyprowadził?

- Ręczę za jego rodowód!

- A przodkowie mojego brata? – pytanie zabrzmiało trochę groźnie i Ranaeril szóstym zmysłem czół, że nie należy odpowiadać twierdząco. – Nie odpowiesz? To może mi chociaż powiesz, ile jest tych, którzy uzupełniają pulę genetyczną?

Zrozumiał, że Lex jest wyjątkowo dobrze poinformowany. Ale skąd to wiedział? Wątpliwe, by rodzice powiedzieli mu coś takiego w tak młodym wieku... A jego brat, nawet jeśli nie miał czystego rodowodu, nie mógł wiedzieć, że jest więcej, takich jak on. Nie mówiono im tego.

- Jak pokazuje historia... Przeżycie rasy nie leży w jej czystości, a w liczebności i przekazywaniu wiedzy i tradycji – podsumował ze stoickim spokojem Lex – A dzięki twojej definicji mogę stwierdzić, że mój brat na przykład nie ma szansy bo jego rodowód, zdaniem takich jak ty, jest wątpliwy. Co już w zasadzie wiem, już jedna taka wodziła go za nos, wykorzystując jego zdolności, ale bez jakichkolwiek planów związania się z nim na poważnie. Więc wybacz, ale nie, nie interesuje mnie takie „przeżywanie".

- Zdajesz sobie sprawę, że to było, zanim miał wpływowych krewnych. Teraz ma ciebie – jedynego na świecie jeźdźca sowogryfa – zaczął tłumaczyć Lex to, czego najwyraźniej młody jasny nie zrozumiał.

Elf...ka?Место, где живут истории. Откройте их для себя