Rozdział 41, Naga prawda!...

60 12 6
                                    


Kiedy wróciliśmy, poszłam spać do stajni do Echo, ignorując oburzenie brata i przyjaciela. Tylko burknęłam, że spać w stajni jest bezpiecznie, ponieważ jest tam tylu strażników, a oni nie pozwolą mnie skrzywdzić.

Mój drogi gryfek nie posiadał się z radości i wyściskawszy mnie poszedł spać razem ze mną. Położył się obok na sianie i zwinął w kłębek dookoła mnie.

Obudziłam się dopiero w środku nocy i przeciągnęłam z rozkoszą. Nieprzespana noc pełna pracy dała o sobie znać. Dochodząc do wniosku, że prysznic, to dobry pomysł, udałam się do naszych koszar. Zakradłam się do pokoju przez okno, które przezornie pozostawiałam otwarte. Nie na oścież, ale też nie zamknięte do końca. Wszystkie trzy łóżka były zajęte i spano w nich ze smakiem. Gerg cicho pochrapywał.

"Ciekawe – pomyślałam skradając się przez pokój – czy elfy mogą chrapać, czy są biologicznie nie zdolne do takiej nieestetycznej czynności? Jakoś obydwaj, i Vel i Reo, potrafili dobrze wyglądać w każdej sytuacji i coś mi się wydaje, że jeśli by ich ubrać w worki po ziemniakach, wyglądali by równie dobrze. Ja się nie liczę, duchowo nie jestem elfem."

Otworzyłam szafę, wyjęłam czyste rzeczy i udałam się pod prysznic. Weszłam do kabinki i włączyłam wodę. Wyszorowałam się, przeprałam ubrania i właśnie wtedy drzwi do kabinki otworzyły się. Jakoś zapomniałam je zablokować. Zasuwki nie było, ale to nie znaczy, że nie było sposobu ich zamknięcia. Można było przecież wetknąć nóż w zawiasy, ale genialne pomysły zawsze przychodzą spóźnione. Pewnie właśnie z powodu swojej genialności.

W drzwiach kabinki stał jeden z nauczycieli. Ten szpakowaty, bodajże zwany Lysor Pertan, stał i gapił się na nagą mnie.

- Napatrzyłeś się? – warknęłam, kiedy chwila zaczęła się przeciągać i zamknęłam wciąż ciurczącą wodę, a potem narzuciłam na mokre ciało świeżą koszulę. Jakoś nie było mi do uprzejmości, stojąc przed praktycznie nieznanym mężczyzną nago.

- Co... co ty tutaj robisz? – pytanie brzmiało co najmniej głupio.

- Wydawało mi się, że to się nazywa braniem prysznica, ale mogę się mylić – powiedziałam jadowicie, zapinając szybko guziki i krzyżując ręce na piersi.

- Tutaj?

- A czy to nie jest łazienka?

- Ja nie o tym! Ja się pytam, co ty robisz w męskiej części, dziewczyno?!

- Mieszkam i to, jeśli mnie pamięć nie myli, już około miesiąca. I to udając, że jestem przeciwnej płci.

- Przecież jeśli byś powiedziała...

Skrzywiłam się obrazowo.

- Jeśli bym powiedział, to by mnie wszyscy porównywali z tymi dwiema idiotkami szlachetnej krwi. I nie mieszkałbym razem z bratem i przyjacielem. A pierwsza nocna wizyta poszukiwaczy mocnych wrażeń nie skończyła by się zamkniętymi drzwiami, a stygnącymi trupami. Poza tym, nie podoba mi się, że dziewczyny mają lżejszy i mniej wymagający trening. W przypadku bitwy przeciwnicy rzadko wykazują szlachetność i dostosowują swoją siłę do kobiet.

Lysor zapatrzył się na mnie szukając godnej odpowiedzi, a ja wykorzystałam to i wystawiłam precz z kabinki, zatrzaskując drzwi przed jego nosem.


***


Lysor ziewając szedł korytarzem koszar, nasłuchując, czy młodzież gdzieś nie obudziła się i nie zaczęła dokazywać. Wszędzie panowała senna cisza i u mężczyzny pojawiła się już nikła nadzieja, że za kilka minut jego głowa dotknie poduszki, jednak właśnie wtedy usłyszał coś. Gdzieś na piętrze szumiała woda. Lysor westchnął z rezygnacją i z niechęcią powlókł się w kierunku dźwięków.

Elf...ka?Where stories live. Discover now