Prosto do Zakochania cz.1

1.3K 18 46
                                    


1

Siedząc na korytarzu wraz ze swoimi przyjaciółkami, słuchały opowiadań Karoliny. Dzisiaj opowiadała bardzo ciekawe rzeczy, a raczej swoje postanowienia. Gdy brązowowłosa zakończyły, koleżanki jedynie spojrzały po sobie. Następnie wybuchły głośnym śmiechem.

- Wybacz Karolcia, ale jakoś cię tam nie widzę.

- Przesadzacie – mówiąc to, zmarszczyła brwi.

- Stchórzysz! Stchórzysz jak zawsze!

Karolina jedynie na nią prychnęła. Wstała i wyprostowała się. Rzuciła im jeszcze nienawistne spojrzenie, a potem poszła w długą. Jako iż miała świetne przyjaciółki, poleciały ją śledzić. Zatrzymały się przy drzwiach od korytarza tak, aby ich nie zauważono.

Brązowowłosa podeszła do chłopaka i się zatrzymała przed nim. Konrad spojrzał na nią i lekko zmarszczył brwi. Założył ręce na siebie i uniósł brew.

- Czego ty chcesz? – warknął wściekły.

- Ja? – zapytała zdezorientowana.

- Gapisz się na mnie każdego dnia...

- Tak dokładnie to tylko w trzech dniach się na ciebie patrzę. Mamy obok siebie lekcje...

- Nieważne! Moi koledzy śmieją się ze mnie, że coś jest na rzeczy z tobą! Prawda jest taka, że ciebie nie znam, ale denerwuje mnie twoje podejście. Więc odwalisz się ode mnie albo zacznę mówić, że urwałaś się z psychiatryka i zakochałaś się we mnie.

Chłopak wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę. Następnie odepchnął się od ściany, odwrócił się na pięcie i zaczął iść na lekcję. Zatrzymał go głos dziewczyny. Na jego dźwięk odwrócił się i dostrzegł nastolatkę, która wyglądała przerażająco i przypominała bez kitu laskę z psychiatryka.

- I tak wszyscy mnie za taką uważają – powiedziała cicho.

- Nie dziwię się im – odpowiedział zbulwersowany.

Odwrócił się i zaczął iść. Zniknął w tłumie uczniów, pozostawiając dziewczynę samej sobie. Karolina jedynie zamrugała dwa razy, a potem wlepiła wzrok w ziemię. Było jej tak bardzo smutno. Westchnęła głośno i odwróciła się. Wtedy zauważyła swoje przyjaciółki.

Dwójka dziewczyn dopada do niej i już chce coś powiedzieć, ale ich przyjaciół pokręciła jedynie przecząco głową. Następnie wybrała się szybkim krokiem na lekcje. To oznaczało, aby lepiej nikt do nich nie podchodził.

- Szkoda mi jej – wyszeptała cicho Eliza.

- Mi też – westchnęła głośno Hania. – Tym bardziej, że nic nie zrobiła.

Dziewczyny westchnęły głośno i spojrzały po sobie. Obie były przygnębione przez te wydarzenia. Nastolatki czuły się winne temu wszystkiemu. W końcu to one naśmiewały się z niej, że tego nie zrobi. A na końcu, gdy to zrobiła, dostała takiego kosza? Nic dziwnego, że była przygnębiona.

Nagle Eliza wpadła na pomysł. Podskoczyła i z wielkim uśmiechem na ustach spojrzała na przyjaciółkę. Hania dobrze znała ten wyraz twarzy i wiedziała, że nie wróży niczego dobrego. Zmarszczyła brwi i pokręciła przecząco głową. Następnie skierowała się w stronę sklepiku.

Eliza głośno westchnęła. Mimo to nie pozwoliła, aby jej entuzjazm odszedł w nieznane. Uśmiechnęła się szeroko i popędziła za przyjaciółką. Hania, która właśnie zajadała drożdżówkę, wiedziała, że nie powinna od tego uciekać. Głośno westchnęła i wskazała palcem wolny stolik. Jeśli mają coś postanowić, niech chociaż dobrze to zorganizują.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now