Prosto do zakochania cz.66

35 2 2
                                    

66

Po przyjemnie spędzonym wtorku, nastał poranek środy. Większość uczniów, wchodząc do szkoły, ziewała i wyglądała jak armia trupów. Klasa B zaczynała ten piękny dzień historią, która była całe szczęście tylko na pierwszym piętrze.

Hania szła przez korytarze szkoły trochę zaspana. Nienawidziła rano wstawać, a co dopiero spędzać tak uroczych dni w tym budynku. Nastolatka odsapnęła i spróbowała się uspokoić. Nie chciała zaczynać dnia od zdenerwowania. Przypomniała sobie o wczorajszym spotkaniu i uśmiechnęła się mimowolnie. Była ciekawa jak tam pomysłodawczyni się miewa. Po wyobrażeniu sobie skoków, krzyków, uśmiechów i dziwnych odpałów przyjaciółki, zrelaksowała się.

Dziewczyna skręciła w boczny korytarz i zauważyła swoich rówieśników. Zignorowała większość i przyśpieszyła, aby dotrzeć do przyjaciółek. W jednej chwili zesztywniała. Osoba, która powinna skakać i robić głupoty, siedziała na podłodze z głową w kolanach, a obok niej siedziała Weronika.

- C-co się stało? - zapytała szeptem Hania, pełna mrocznych pomysłów odnośnie złego humoru.

- Jej? - wskazała blondynka na przyjaciółkę. - A nic.

- Jak to nic? Śpi?

- Ubolewa.

- Ale co się stało?

Brunetka podniosła swoją głową i ukazała się jej smutna buźka. Zaczesała kosmyki do tyłu, a potem westchnęła głośno.

- No bo Kondzio musiał wrócić - westchnęła.

- A, czyli nic się nie stało. Już się bałam - uspokoiła się pesymistka.

- Stało się, jest mi smutno.

- Oj to naprawdę wielka tragedia.

- Bez sarkazmu proszę!

Karolina założyła ręce na siebie i odwróciła wzrok. Złapała powietrze w policzki, aby nie krzyknąć. Wyglądała jak małe obrażone dziecko. Hania zaśmiała się, ale podeszła i przytuliła przyjaciółkę.

- No dobrze, przepraszam - powiedziała. - Wielkość danych spraw zależy od człowieka.

- Nie chodzi mi o to - burknęła niezrozumiale swatka. - Po prostu... Dla mnie to ma spore znaczenie, ale powinnam się ogarnąć. Sorki.

- No dobrze, dobrze. W ogóle to zabawne.

- Co takiego?

- Ogarnął cię wielki smutek, po tym jak twój wielki chłopak wrócił do innego miejsca, a ty jesteś taka malutka.

Hania zaśmiała się. Chciała szybko rozładować atmosferę, ale po kilku sekundach tylko jej śmiechu, trochę się wystraszyła. Karolina zesztywniała w jej ramionach. Wyswobodziła się, a potem spojrzała z nienawiścią w oczy przyjaciółki.

- Dzisiaj mam bardzo mały dystans do siebie.

- Chyba zawsze taki miałaś.

Pesymistka ugryzła się w język. Mogła sobie darować w tej chwili. Pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się słabo. Swatka westchnęła i wzruszyła ramionami. Następnie wzięła swój plecak i ustawiła się w kolejce do wejścia do klasy.

Hania chciała się z niej zaśmiać i powiedzieć, że to bez sensu, gdy nagle na korytarzu zaczął rozbrzmiewać dzwonek. Brunetka zamrugała dwa razy i przechyliła głowę ze zdziwienia. Przemilczała szósty zmysł koleżanki i także ruszyła na lekcję.

************************

Kolejną godzinę mordęgi stanowił wf. I to na siłowni.

Karola szła przygaszona do szatni, gdy nagle poczuła na swoim karku czyiś ciężar. Odwróciła się do tyłu i ujrzała uśmiechniętą Maję.

- Cześć Karu-chan!

- Hej. - odpowiedziała.

- Co się stało?

- Nic.

- No powiedz mi! Widzę przecież, że coś jest nie tak.

- Wszystko jest okej. Powiedz mi lepiej, dlaczego ty zachowujesz się jak ja.

Swatka wskazała na przyjaciółkę, zawieszoną na jej ramionach i lekko się uśmiechnęła. Miała na myśli zachowanie oczywiście. Maja od razu odskoczyła na bok. Pomachała kilka razy ręką w miejscu i pokiwała przecząco głową, aby uwolnić się od winy.

W tej chwili dołączyły do nich Weronika i Hania, które wracały z sali historycznej. Musiały podpytać się o prezentację. Przywitały się z brunetką, a następnie wszystkie się zrównały.

- Co tam? - zapytała pesymistka.

- A dobrze - uśmiechnęła się Maja, ale potem spoważniała i wskazała na Karolę. - A tej co, bo nie chce mi powiedzieć?

- Konrad znowu wyjechał.

- Aaa, trzeba było mówić.

Karolina spojrzała się na przyjaciółkę, jakby ta wyjawiła największy sekret kraju. Potem jednak westchnęła i odwróciła wzrok. Już zaczynała sama siebie irytować, swoim zachowaniem. Maja wtuliła się w przyjaciółkę. Poklepała ją po plecach, a potem znalazły się przed szatnią.

Dziewczyny przebrały się szybko i ruszyły w miejsce, gdzie zawsze czekały, czyli przed szklanymi drzwiami, oparte o kaloryfer. Weronika związywała włosy, podczas gdy Hania wiązała buta, a Karola opierała się na ręce, cicho wzdychając. Maja za to usiadła na podłodze i oparła się o białe źródło ciepła. Uśmiechnęła się lekko do siebie, co nie mogło przegapić czyjejś uwagi.

- No, a co ty taka zadowolona? - zapytała swatka.

- Tost wczoraj do mnie napisał - wyjawiła Maja. - I dzisiaj gadaliśmy w szkole.

- Gratulację, ale się cieszę!

Brunetka uśmiechnęła się, ale zaraz potem jakby przypomniała sobie o czymś i znowu przygasła. Ponownie pojawiły się te smutne dni. Maja podrapała się po karku. Wiedziała, że jej przyjaciółka się cieszy z jej szczęścia i w normalnych okolicznościach skakałaby ze szczęścia, ale mimo to było jej smutno. Chciałaby, aby najniższa skakała i szalała jak zwykle.

- Karu, gadałaś z Konradem? - zapytała cicho.

- O czym miałam z nim gadać? - uniosła głowę niebieskooka.

- No wiesz... Wyglądasz na strasznie przybitą, gdy nie ma go przy tobie.

- To chyba normalne. Biorąc pod uwagę, że jak jestem szczęśliwa to mam ADHD, to będąc smutna mam depresję. Spokojnie, przejdzie mi.

- Wiem, ale dobija mnie ten smutek u ciebie. To jest takie dołujące.

- Ja też nie lubię, gdy ktoś się smuci, ale czasami potrzeba chwili smutku. Mówię ci, że wszystko będzie dobrze.

Maja westchnęła i spojrzała na przyjaciółkę, która delikatnie się uśmiechnęła. Nie kupowała tego. Już chciała coś powiedzieć, ale wtedy szklane drzwi się otworzyły i weszła przez nie nauczycielka, obwieszczając zbiórkę na korytarzu.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now