Prosto do zakochania cz.21

100 2 10
                                    


21

Tak jak zawsze weekend skończył się za szybko. Szkoła z uśmiechem zapraszała uczniów na godziny tortur.

Klasa B powoli zbierała się pod klasą 214, gdzie mieli zacząć matematyką. Pech sprawiał, że przesiadywali w tej klasie 6 razy w tygodniu, z czego 3 o ósmej rano. Niestety nazwa klasy do czegoś zobowiązuje. MATEMATYCZNO-przyrodnicza.

Hania przeglądała powiadomienia i słuchała dziewczyn, które rozmawiały o jakiś głupotach. Eliza rozglądała się co jakiś czas na bok i lekko podskakiwała w miejscu. Chciała, aby wszystkie przyjaciółki już tu były, bo mogłaby opowiedzieć im randkę.

Jakby na zawołanie Karolina pojawiła się w wejściu na korytarz. Podeszła bliżej z uśmiechem. Rozłożyła szeroko ręce i powiedziała:

- Siema, siema. Witam was w poniedziałek, tak zwany Monday i inaczej nazywany Montag oraz lundi i jeszcze Getsuyobi!

- Bawisz się w poliglotkę? – zapytała Hania i uniosła wysoko brew.

- Ja nią jestem, a przynajmniej zostanę.

- A ja wiem jak jest po hiszpańsku...

- Ja też! Poniedziałkus, a po łacinie to ponidialekus.

Dziewczyny nie wytrzymały i wszystkie prychnęły śmiechem. Bardzo głośnym śmiechem. Po uspokojeniu się spojrzały po sobie. Karolina lekko zmarszczyła brwi. Wskazała na optymistkę i lekko przekręciła głowę.

- A tobie co? Sikać ci się chce? – zapytała.

- Nie, ale... Serio? – odpowiedziała Eliza.

- No tak wyglądasz.

- Serio?

- Acha... No dobra, ale nieważne!

Realistka zatrzymała przyjaciółkę, przykładając jej dłoń do ust i niemal się na nią nie położyła. Wychyliła się do przodu i lekko zmarszczyła brwi.

Hania zachichotała na zachowanie rówieśniczki. Nie ma to jak uciszyć i położyć się na innej dziewczynie. Eliza, na której pojawiły się dodatkowe kilogramy (czuję się gruba), zamrugała dwa razy. Dopiero, gdy szok minął, nastolatka zwaliła z siebie koleżankę.

Karolina, która nagle znalazła się na podłodze, poderwała się do klęknięcia. Rzuciła wściekłe spojrzenie swojej przyjaciółce. Niestety nie zdążyła rzucić jakiegoś chamskiego komentarza, gdyż już wstała i poszła pod okno. Czekał już na nią Szymon.

- I jak? – zapytał chłopak i wskazał fryzurę.

- Lekko się ściąłeś – zauważyła i uśmiechnęła się. – Pięć razy lepiej. W sumie pachniesz też wodą kolońską. Nieźle ci powiem.

- Dzięki. Mam nadzieję, że Kindze też się spodoba.

- Powinno. A propos Kingi, jaki masz plan?

- Plan... Odnośnie czego?

Karolina lekko się skrzywiła. Przekrzywiła głowę i podrapała się po karku.

- No... chyba Kingi.

- Nie rozumiem.

- Ja powoli też.

- Co?

- No to.

Tym razem chłopak się skrzywił. Nie zrozumiał ani słowa. Dziewczyna wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. A to niby ona była przygłupia...

- Dobra, podpowiem. Plan działania, aby zrobić coś z waszą relacją.

- To do tego trzeba mieć plan działania?! – krzyknął zdziwiony.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now