Prosto do zakochania cz.60

53 3 17
                                    

60

Hania siedziała na parapecie i zastanawiała się, dlaczego ta przerwa musiała trwać tak długo? Może i to była obiadówka, ale ona nie jadła obiadu, więc wolała ją skrócić.

Jedyny plus takiej przerwy to fakt, że można poczytać książkę. Niestety biegające naokoło dzieci były za głośne, a poza tym nie miała przy sobie żadnej lektury. Tak więc siedziała na parapecie, rozmasowując sobie skronie, modląc się o jak najszybszy koniec.

- Hej.

Dziewczyna spojrzała w górę i zauważyła, że przed nią stoi Olek. Jego zadowolona twarz powodowała u nastolatki mdłości. Nie rozumiała, jak można być takim szczęśliwym i jednocześnie chodzić do szkoły.

Pesymistka odwróciła wzrok i poprawiła sobie bluzę. Nie miała zamiaru rozmawiać z tym idiotą. Miała już po prostu dość tego wszystkiego.

Chłopak, widząc reakcję dziewczyny, trochę posmutniał. Przechylił głowę na bok i cicho się zaśmiał. W odpowiedzi został spiorunowany wzrokiem, niczym Balladyna piorunem.

- Wszystko dobrze? - zapytał.

- Nie - odpowiedziała zirytowana.

- Co się stało?

- Nic.

- No, ale skoro nie jest dobrze, to musi być powód.

- Jest, ale ci go nie powiem.

Dziewczyna zeskoczyła z parapetu i wyminęła znajomego. Na twarzy miała idealny wyraz, który ostrzegał ciekawskich. Olek poczuł, że wzbiera w nim złość. Złapał dziewczynę za rękę i zmusił, aby została w jednym miejscu.

- Puść mnie - warknęła.

- A dlaczego? Chyba mogę cię trzymać i nie mówić ci powodu.

- Nie, nie możesz. Puszczaj.

- Bo co? Bo pójdziesz zawracać głowę, którejś z przyjaciółeczek i żalić się podczas, gdy wszystkie mają już dość.

- Puszczaj mnie.

Chłopak spełnił jej prośbę. Zabrał rękę i spojrzał na nią wściekły. W jego orzechowych oczach pojawił się ogromny gniew. Teraz to on mógł pobawić się w trzaskającego piorunami.

Hania nie mogła znieść tego wszystkiego. Zamiast zignorować to wszystko po prostu podeszła do znajomego. Założyła ręce na siebie i wściekła zapytała:

- Co to niby miało znaczyć?

- Prawdę? - odburknął.

- Ha ha, zabawne. Nie masz bladego pojęcia, co mam w głowie...

- Może dlatego, że mi nie mówisz?

Ton jego głosu był oskarżający, ale dało się w nim wyczuć nutkę smutku. Hani nie spodobał się ten dźwięk. Uniosła dłoń i spoliczkowała chłopaka z całej siły. Następnie się odwróciła i zaczęła iść w stronę plecaka.

Olek złapał się za policzek i lekko go rozmasował. Był wściekły i wiedział, że jakby był sam, rozwaliłby coś. Całe szczęście, że był w szkole, to zdołał się uspokoić. Wściekły po prostu podszedł do dziewczyny i powiedział:

- Nie ma sprawy, odwalę się od ciebie...

- W końcu - prychnęła.

- Mam nadzieję, że kolejny nie będzie taki głupi, aby starać się po nic.

- Jesteś kłamliwą świnią.

- Nie. Jestem arogantem, egoistą i narcyzem czasami, ale na pewno nie jestem kłamliwy i nie krzywdzę tych, którzy o mnie dbają.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now