Prosto do zakochania cz.91

36 3 13
                                    

91

W końcu nadszedł ten dzień. Niektórzy skakali ze szczęścia, a niektórzy zwijali się w bólu. Nieliczni szczęściarze zostali w domu. Za to reszta uczniów z rocznika powoli zbierała się niedaleko auli. Całe wydarzenie miało się zacząć dopiero za parę minut, ale większość osób była tak podekscytowana, że nie wytrzymała i stała tam ponad dziesięć minut.

Eliza machała swoimi lokami na prawo i lewo. Cieszyła się, bo jej fryzura była ładna i jakoś się trzymała. Nic dziwnego, w końcu robiła ją ponad godzinę z pomocą mamy. Musiała wykorzystać na to ponad dwa opakowania lakierów do włosów, ale było warto. Idealnie komponowała się z niebiesko-żółtą sukienką oraz jasnymi szpilkami.

Towarzystwa dotrzymywała jej Weronika. Jej włosy były rozpuszczone, gdzieniegdzie zaplątane w warkocz. Za to jej granatowa sukienka wpasowała się do ciemnych szpilek. Nie mogła się doczekać poloneza, bo po nim ubierze wygodne balerinki. Niestety nie mogła się na niczym skupić. W głowie miała zupełnie coś innego.

- Nie mogę w to uwierzyć – wyszeptała blondynka.

- Oj daj spokój – machnęła ręką Eliza.

- Jak mogłaś kazać Łukaszowi spadać?

- Moja wina? Byłam umówiona z braciszkiem.

- Eliza przestań wmawiać ludziom, że są twoją rodziną – odezwał się kolejny głos.

Dwójka się odwróciła i ujrzała Karolę. Miała rozpuszczone włosy, upięte z tyłu. Biało-granatowa sukienka dobrze na niej leżała. Za to na stopach... brak szpilek, brak balerin. Ktoś stwierdził, że inne obuwie lepiej pasuje.

- Co ty masz na sobie?! – wrzasnęła optymistka, pokazując na buty koleżanki.

- A fajne, nie? – uśmiechnęła się realistka. – Kupiłam je niedawno i super mi się w nich chodzi...

- Przyszłaś w szmacianych tenisówkach na bal?

- Są całkiem ładne. Poza tym są czyste.

- Co to jest za argument?

- A czy ja tutaj piszę rozprawkę, czy co? Odwal się. Ja przynajmniej nie mam gniazda na głowie.

Eliza poczuła jak się w niej gotuje. Nie mogła wytrzymać. Zacisnęła mocniej pięści i powiedziała:

- Robiłam ją godzinę.

- Aż tyle i ci nie wyszła? Współczuję.

- Spadaj!

- Dobra, wypadnę z gniazda.

Karola chichotała cały czas. Dzisiaj wyjątkowo trzymały się jej żarty. Za to Eliza czuła, że zaraz oderwie głowę przyjaciółce. Miała ochotę piszczeć, krzyczeć i wymachiwać rękami jak szalona. Co, nawiasem mówiąc, zrobiła.

Do trójki podeszła Amela z Kingą. Pierwsza miała upięte włosy i choć sukienka była czarna i wyglądała za elegancko jak na zwykły bal, to dobrze komponowała się w czarnych szpilkach. Za to Kinia stała w swojej fioletowej sukience do kremowych balerin. To połączenie mogło wydawać się złe, ale w praktyce wyglądała bardzo dobrze.

Eliza od razu zawiesiła się na drugiej. Zaczęła się do niej tulić i żalić. Spowodowało to lekkie zdziwienie Kingi, ale ta szybko przyjęła znudzony wyraz twarzy.

- Siostrzyczko, ona mi wyzywa fryzurę!

- Ja dziękuje, to nie jest twoja siostra – westchnęła swatka.

- Spadaj!

- Zaraz bez kitu sobie pójdę. Nawet nie chciałam tu przychodzić, a ty mi jeszcze bardziej psujesz humor.

Obie dziewczyny zaczynały sobie skakać do gardeł. Jedna bardziej nienawidziła drugiej. Całe szczęście, że z drugiej strony korytarza reszta ich ekipy, zaczęła do nich machać, bo mogłoby się to źle skończyć.

Hania przyszła w fioletowej sukience, chociaż najprawdopodobniej sprzedałaby swój dom, aby przyjść w spodniach. Cieszyła się, jednak że ma szpilki. Lubiła czuć się wyższa od wszystkich, a teraz to prawie nikt nie był jej rozmiarów.

Obok niej szła Amelka w błękitnej sukience. Na jej nogach leżały spokojnie balerinki. Z wyrazu jej twarzy, dało się zauważyć, że naprawdę nie chce tutaj być.

Maja szła obok swojej szwagierki. Ubrana w biało-czarną sukienkę, włosy miała spięte wsuwkami, a całość kończyły czarne szpilki. Do tego zrobienie kresek było dobrym wyborem, bo idealnie wpasowały się w kreację.

- Co jest? – zapytała Hania.

- Ona krytykuje moją fryzurę – poskarżyła się Eliza.

- A ty mi psujesz cały wieczór – warknęła Karola.

- Tak, a ty...

Eliza zaczęła się produkować i aż puchnąć ze złości. Była tak przejęta wyżalaniem się, że nawet nie zauważyła, że każdy przestał jej słuchać. Był tego plus, bo nikt nie musiał tego słuchać, a ona się wygada i będzie spokój.

Maja uśmiechnęła się lekko, bo widok znudzonej swatki i marudzącej optymistki był przekomiczny. Położyła ręce na biodra, a potem cicho westchnęła. Ruchem głowy wskazała na brunetkę przed sobą i zapytała:

- I jak ci z tym, że nie będziesz tańczyć ze swoim kochaniem?

- Jakoż przeżyję – wzruszyła ramionami Karola i się uśmiechnęła. – Bardziej współczuję mojemu partnerowi, bo pewnie go podeptam.

- Jesteś okropna.

- Och, wiem. A właśnie! Dobrze, że przypomniałaś. Miałam mu wysłać zdjęcie. Zrobimy sobie wspólne?

- Spoko – odpowiedziały chórem.

- Okej. To Eliza ty nie idź, bo mi humor psujesz.

Wywołana spojrzała na nią wściekłym spojrzeniem, ale w pewnej chwili zamarła. Dopiero teraz zauważyła ten uśmiech i błysk w oczach przyjaciółki. Od początku żartowała, bo chciała rozluźnić atmosferę. Eliza westchnęła. Mogła się domyślić, że to żarty, ale z drugiej strony, to naprawdę się namęczyła nad fryzurą.

Wszystkie ustawiły się, aby były widoczne. Niestety, ale telefon swatki to istny żart, bo nie można było nim robić zdjęć, aby którejś nie ucięło. Tak, więc poprosiły pierwszą lepszą osobę, aby im zrobiła zdjęcie, a potem strzeliły sobie selfie telefonem Hani.

Choć nie wszystko było tak jak sobie wymarzyły, to były pewne, że zapamiętają ten dzień. Spojrzały na siebie i uśmiechnęły się wzajemnie. Zapowiada się naprawdę udany wieczór.

Ciąg dalszy nastąpi...

Cieszcie się, bo ja nie mam już siły

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now