Prosto do zakochania cz.27

84 2 8
                                    

27

Dziewczyny wymieniały się durnymi uśmieszkami, ale i lekko zniecierpliwionymi spojrzeniami. Amelka odeszła od nich już jakiś czas temu. Od tamtej chwili do tej gada z blondynem...

- Ile można gadać? - denerwowała się Hania.

- Niech sobie gadają - uśmiechnęła się szeroko Karolina, wstając.

- A ty dokąd?

- Wybacz Hancia, ale nie jest ktoś jeszcze, do kogo muszę teraz pójść.

- Zdradzasz mnie? - nastolatka przyłożyła rękę do serca w teatralnym geście.

- Błagam cię, przecież zerwałyśmy już w 1 klasie.

Dziewczyny spojrzały na siebie, a potem zaczęły głośno rechotać. Nie ma to jak rechotać z fikcyjnego związku. W pewnym monecie pesymistka oparła głowę o ścianę i cicho westchnęła.

- No gdzie idziesz? - zapytała.

- Wyswatać ludzi - prychnęła realistka i pomachała.

- Zostawisz mnie?

- Mówiłam ci już, że to koniec od 1 klasy.

Uśmiechnęły się do siebie i obie sobie pomachały. Następnie Karolina się odwróciła i ruszyła. Nie minęła nawet chwila, a zniknęła w głębi korytarza, całkiem sama.

Hania oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Miała okazję zdrzemnąć się, chociaż kilka minut. Oczywiście po raz kolejny zamiast spania w nocy, wybrała czytanie książki. Chociaż to nie do końca jej wina. Tylko książki, która miała wczoraj swoją premierę w Polsce i autora, który pisze najlepsze powieści świata.

Nagle coś przeszkodziło w pięknym drzemaniu. Dziewczyna syknęła cicho, gdy strużka światła padła na jej twarz. Zmrużyła oczy i skierowała dłoń w górę, aby pozbyć się tych natarczywych promieni. Jej zachowanie zwróciło uwagę pewnego osobnika.

- A ty co, wampir? - zapytał Olek, siadając obok niej.

- Uważaj, bo cię pokąsam - odburknęła, nadal zasłaniając twarz ręką.

- Wtedy przemienię się w wampira i razem będziemy żyć nieśmiertelnie.

- Chyba, że okażesz się słaby i nie przeżyjesz przemiany.

I właśnie Hania zaczęła bawić się tykającą bombą. Żaden facet nie lubi, gdy obraża się jego formę fizyczną lub psychiczną. Niestety Olek był typem człowieka, który czasami był pewny siebie i miał stanowczo za duże ego w niektórych sytuacjach.

Chłopak nabrał powietrza i zamknął oczy. To pomogło mu trochę opanować gniew, ale tylko trochę. Syknął cicho, a następnie pokręcił głową.

- Jestem silny, uwierz - powiedział trochę zdenerwowanym głosem.

- Jesteś także gościem niższym od własnego ego, a jesteś najwyższy w klasie...

- Przynajmniej nie zasypiam na korytarzu jak bezdomny.

- Wolę spać na korytarzu niż bać się, że spadnę z własnego ego i skręcę sobie kark.

Dziewczyna uśmiechnęła się wrednie. To ona wygrała tę rundę i dobrze o tym wiedziała. Nastolatek jedynie burknął coś pod nosem, ale tak cicho, że nie sposób było tego usłyszeć. W sumie nie trzeba było tego słyszeć, aby wiedzieć, że jest urażony. Jego mina i oczy mówiły to same.

Hania może i miała dobrą zabawę, ale trochę szkoda było jej patrzeć na tę twarz zbitego psa. Lekko uderzyła chłopaka w rękę i z uśmiechem powiedziała:

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now