Prosto do zakochania cz.73

27 2 6
                                    

73

Dziewczyny siedziały na podłodze przed klasą. Razem żartowały o sytuacji sprzed chwili. Nieważne, ile razy powtarzały tę historię, wszystkie wybuchały śmiechem i naśladowały reakcję głównego wykonawcy.

Niestety sytuacje, w której wszyscy są szczęśliwi, zawsze muszą się skończyć o wiele za szybko. W tej sytuacji było dokładnie tak samo. Śmiech jednej z dziewczyn zamienił się w cichy pisk. Eliza wtuliła się w ramię Kingi i pokręciła przecząco głową. Chciała się schować, ale nie zdążyła.

- Hej.

Osiem par oczu spojrzało na Łukasza, który właśnie do nich podszedł. Miał lekki zarys uśmiechu, chociaż wyglądało to dosyć sztucznie.

- Cześć Łukszi – zaczęła Karola, uśmiechając się. – Co tam u ciebie?

- Mogę pogadać z Elizą? – zapytał.

- Dzisiaj bez przekomarzania?

- Mogę, czy nie?

Ton chłopaka był wredny, ale bardziej ociekał zmęczeniem i zrezygnowaniem niż chamstwem. Sam wyraz jego twarzy pokazywał, że chyba dobrze się nie czuje.

Realistka jedynie wzruszyła ramionami i odwróciła się do przyjaciółek. Zaczęła mówić, jakąś kolejną historię, zostawiając nastolatka samemu sobie. Łukasz nic nie powiedział. Wpatrywał się tylko w Elizę z nadzieją w oczach. Dziewczyna spojrzała na niego, ale pokręciła przecząco głową. Następnie odwróciła wzrok. Chłopak kiwnął, a potem odszedł bez słowa.

- Co z tymi facetami jest dzisiaj nie tak? – zapytała nagle Amelka.

- To znaczy? – zapytała Weronika.

- No bo... Nie wiem. Jeden się rzuca, a potem się chwali, a ten jakiś taki smutny i cichy dzisiaj. Dziwny dzień.

Było coś w tym spostrzeżeniu i wszystkie to wiedziały, ale każda chciała znaleźć możliwy powód. Tak, więc każda po kolei zaczęła:

- Może dostali złe oceny? – zapytała Weronika.

- Może są zmęczeni, bo słabo spali? – dodała Hania.

- Może nie chciało im się przychodzić do szkoły? – wtrąciła się Amelka.

- Może są głupi? – odezwała się Maja. – A nie chwila. To codzienność.

- Może są głodni?

Wszystkie oczy spojrzały na Karolinę, która jedynie wyszczerzyła się. Lekko się zarumieniła, a więc chyba sama zrozumiała swój błąd.

- Dlaczego ty zawsze myślisz o jedzeniu? – zapytała się Maja, mrużąc oczy.

- Nie zawsze! – broniła się Karolina.

- A kiedy nie?

- No dobra, ale przynajmniej nie tylko o jedzeniu!

- Racja. Jeszcze Konrad i „swatkowanie" – dodała Weronika.

Dziewczyny zachichotały i przybiły piątkę blondynce. Trafiła w punkt i to wiedziała nawet ta, której to dotyczyło. Realistka wzruszyła jedynie ramionami i uśmiechnęła się ponownie. Na jej twarzy pojawił się wyraz zadowolenia z siebie.

- A mimo to mnie kochacie – dodała Karola.

- Może po prostu trudno się ciebie pozbyć z grona znajomych? – zapytała Maja.

- ...

- No co?

- Dajcie mi spokój do cholery!

Karolina założyła ręce na siebie i zrobiła urażoną minę. Pokręciła przecząco głową i burczała coś pod nosem. Wyglądała zupełnie, jakby była dzieckiem i to jeszcze takim z przedszkola. Chociaż jak się nad tym zastanowić to często zachowywała się jak dziecko.

Maja cicho westchnęła. Wtuliła się w obrażoną, która zaczęła coś burczeć. Brązowowłosa mocniej zacisnęła swoje ramiona, a potem ręką pogłaskała włosy przyjaciółki, które naelektryzowały się tak bardzo, że sterczały w każdą stronę.

- Oj nie obrażaj się Karu-chan – powiedziała Maja.

- Spadaj – warknęła Karola.

- Oj nie rób mi tego. Wiesz, że cię kocham. I wanna fuck you.

- Sama się fakaj! Co jest z ludźmi w tych czasach? Każdy niewyżyty seksualnie!

- Mam piętnaście lat, jak mam być wyżyta?

- ... Nie wiem, ale ja mam szesnaście i nie mam tylko fakania w głowie!

- Oj, już cicho, cicho kotku.

Brunetka zmrużyła oczy. Mimo wszystko nie wierciła się i pozwoliła, aby przyjaciółka głaskała ją, jakby ta była pluszakiem. Ten widok także był komiczny, a więc grupka dziewczyn wybuchła śmiechem. Niestety po raz kolejny przeszkodziło im coś, a mianowicie dzwonek.

Odgłosy burczenia i marudzenia, przeplatały się z prośbami o pomoc przy wstaniu. Maja jako iż miała lekcje po drugiej stronie szkoły pożegnała się i poleciała w długą. Nie śpieszyłaby się, gdyby nie fakt, że nie chciała mieć sprawdzianu i chciała jakoś przekonać nauczyciela. Klasa B poszła w tym czasie do klasy.

Maja biegła przez korytarz i prosiła w myślach, aby nauczyciel się spóźnił i łyknął jej kłamstwo, bo nie miała ochoty pisać kartkówki, a potem jeszcze słuchać dalszego tematu. Przez pośpiech wpadła na kogoś na korytarzu, przez co oboje się przewrócili.

- Jak leziesz?! – warknęła.

- Ja?! Chyba jak ty! – odpowiedział blondyn, wstając z podłogi.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Dobrze znała ten głos, aż za dobrze. Uniosła wzrok, aby się upewnić. Te jasne błękitne oczy i dość skomplikowane, ale ładne rysy...

Chłopak burknął coś pod nosem, a potem wstał i odszedł. Nie przeprosił, tylko poszedł w długą. Maja znała go, chodzili razem do podstawówki. Tylko jedna rzecz się zmieniła. Pamiętała, że był z niego uroczy, dobry i lekko pierdołowaty blondynek, a teraz? Był pewnym siebie chamem.

Nastolatka pokręciła przecząco głową. „To nie mógł być on! Leć na lekcje!" – ponagliła siebie w myślach. Wstała i poleciała pod klasę. Całe szczęście nauczyciel dopiero przyszedł. Dzięki swoim argumentom i poparciu klasy zgodził się na przełożenie sprawdzianu.

Cała klasa A się cieszyła. Kilka osób dziękowało Mai i opowiadało, jak to oni się cieszą, bo nic nie umieją i dostaliby złe oceny. Maja, choć się uśmiechała, nie była zadowolona. Kłóciła się ze sobą w myślach. Nigdy nie pomyliłaby głosu oraz charakterystycznych rys dawnego przyjaciela, ale jego osobowość... Zastanawiała się, czy to on się tak zmienił, czy po prostu ona się pomyliła.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now