Prosto do zakochania cz. 56

36 2 6
                                    

56

Dni mijały szybko i z początku września, zrobiła się piękna połowa października. Pomimo jesieni, pogoda nadal była ciepła oraz słoneczna. Tak, więc można było cieszyć się świeżym powietrzem oraz promieniami słonecznymi.

- Nienawidzę świeżego powietrza i słońca! - westchnęła Hania, biegnąc.

- Ja też - stwierdziła Karola, zamykając na chwilę oczy. - Ale z drugiej strony można poprawić kondycję.

- Yghhh denerwuje mnie ten twój optymizm!

- To ja nie jestem realistką?

- Chyba jesteś, ale coraz częściej stajesz się optymistką.

Dziewczyny biegły kolejną koronę. Były zmachane jak nigdy, a brakuje im jeszcze jednej, aby dostać czwórki. Tak więc biegły z lekką rozpaczą, która spowodowana była myślą o kolejnym kółku.

- Po co my w ogóle biegniemy? - spytała, niemal dusząc się pesymistka.

- Po czwórki - odpowiedziała realistka, ciężko dysząc i sapiąc.

- Nie możemy po prostu iść?

- Nie. Pani powiedziała, że jak zauważy, że ktoś idzie, to dostanie tróje.

- Ech, zabij mnie.

Karola uśmiechnęła się lekko, a potem zamknęła usta, aby w końcu wyrównać, choć odrobinę poziom tlenu w płucach. Nie tylko Hania miała dość tych biegów.

Nagle obok brunetek pojawiły się Amelka i Weronika. Uśmiechnięte i nadal pełne energii. Widząc, te dwie atletki chciało się po prostu wziąć żyletki w ręce. Jak to możliwe, że tacy ludzie chodzą po ziemi?

- No co tam? - zapytała uśmiechnięta blondynka, lekko zwalniając. - Która to wasza koronka?

- Trzecia - westchnęła Hania. - A wasza?

- Czwarta. W końcu szóstki chcemy. A ty Karolcia?

- Chyba żartujesz - realistka machnęła ręką. - Wiem, gdzie mam limit. Czwórka na pewno mi wystarczy.

- Nie ma mowy, chodź. Haniu, możemy ją zabrać?

Pesymistka wzruszyła ramionami. Taki gest wystarczył. Weronika złapała Karolinę za rękę i zaczęła przyśpieszać. Do tego Amelka była z drugiej strony, a więc ofiara miała odciętą drogę ucieczki.

Realistka spojrzała w tył i zrobiła wściekłą minę. Wiedziała, że ktoś za to zapłaci. Hania jedynie się uśmiechnęła i pomachała. Ten widok satysfakcjonował ją w pełni. Wyglądało to przekomicznie.

Przez to, że nikt teraz nie narzucał tempa, dziewczyna mogła zwolnić. Tak więc zatrzymała się, zawiązała buta i po prostu zaczęła iść. Nie miała zamiaru męczyć się aż tak bardzo.

***

W czwartym okrążeniu Hania została wyprzedzona przez dwie atletki i ledwo żyjącą Karolinę, która nie miała nawet szansy, aby zwolnić. Pesymistka uśmiechnęła się na ten widok. Cieszyła się, że połowę ostatniego kółka przejdzie i to w samotności.

- Hejka - odezwał się bas z tyłu.

Hania niemal nie podskoczyła. Obejrzała się do tyłu i zrobiła wielkie oczy. Olek uśmiechnął się głupio, a następnie zrównał się z dziewczyną. To wszystko działo się tak szybko, że jedna z osób nie zdążyła nawet zareagować.

- Nie odpowiesz mi? - zapytał się rozbawionym głosem.

- ... Co? - zdziwiła się.

- Rany, ale jesteś zakręcona. To co tam u ciebie?

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now