Prosto do zakochania cz.67

43 1 14
                                    

67

Po lekcji dziewczyny udały się pod klasę. Nastała przerwa śniadaniowa, czyli piękne dwadzieścia minut nic nie robienia. Jakoś tak się złożyło, że klasa A miała zastępstwo w sali obok, a więc przyjaciółki mogły porozmawiać w ósemkę.

Karolina właśnie opowiadała na jakiej pięknej randce byli. Przy tym powrócił jej dobry humor i blask w oczach. Pozostałe dziewczyny patrzyły na nią z uśmiechami. Śmiać im się chciało, że na poprawienie nastroju ich przyjaciółki jest jeden niezawodny sposób, czyli zabawę w swatkę.

Eliza chciała się przyłączyć do rozmowy, gdy nagle zamilkła. Jej oczy wyglądały na przestraszone. W jednej chwili dorwała się do ramienia Kingi i schowała się w nim, tuląc przyjaciółkę. Reszta dziewczyn była trochę zdziwiona. Zaczynały się wypytywać, co takiego się stało. Jedynie jedna osoba miała inny plan.

- O Łukasz – powiedziała Karola, która jako jedyna patrzyła się w innym kierunku. – Zawołać go?

- Nie! – wrzasnęła optymistka niemal nie rzucając się z pięściami na przyjaciółkę. – Zwariowałaś?

- Masz świadomość z kim rozmawiasz?

W tej chwili westchnęła Maja, która zwróciła uwagę dziewczyn.

- Karu-chan czemu ty się sama tyrasz? – zapytała z uniesionymi brwiami.

- Mam dystans do siebie – odpowiedziała, wzruszając ramionami.

- Chyba właśnie za duży.

- Dystans do siebie mam duży, ale wzrost nie za bardzo.

- Znowu!

- EJ no bez przesady. Nie tyram się. Wypominam sobie i wyśmiewam. W czym ty masz problem? Non stop się mnie czepiasz. Najpierw, że jestem smutna, a potem że sama z siebie się śmieję.

Karola spojrzała na przyjaciółkę wzrokiem, który po prostu prosił, aby przestała. Chyba sama miała dość tego dnia i siedzenie w tej przeklętej szkole, wymagało od niej o wiele więcej niż sama myślała. Maja westchnęła jedynie i oparła się o ścianę. Założyła ręce na siebie i wzruszyła ramionami od niechcenia.

Atmosfera zrobiła się gęstsza, ale zaraziła temu Eliza, który cały czas chowała się za Kingą, aby ktoś jej nie zauważył. Większość dziewczyn wybuchła śmiechem z tego widoku. Niestety piękna chwila nie trwała długo.

Weronika szybko podskoczyła, chwytając Kingę za rękę. Zaczęła mówić coś o jakimś konkursie z niemieckiego. Obie wyglądały na spanikowany. Złapały za swoje plecaki i zaczęły biec na korytarz. Eliza powiedziała, że idzie do łazienki, a Amelki postanowiły jej towarzyszyć.

- Poszły sobie – wyszeptała Karolina.

Pozostałe kiwnęły głowami na znak przyznania racji. Potem ich wzrok odprowadzał troje ich przyjaciółek, które znikały gdzieś w pomieszczeniu. Swatka cicho westchnęła. Oparła się o ścianę i przytuliła się do przyjaciółek.

Ku jej zdziwieniu Maja ją odepchnęła, a to działo się niezwykle rzadko. Karola zamrugała swoimi niebieskimi oczami i zrobiła zdziwioną minę. Wyglądała trochę jak szczeniak, który dopiero co wstał i jeszcze nic nie rozumie.

- Nie tul się do mnie – warknęła Maja. – Jestem na ciebie wściekła, bo już dawno powinnaś pogadać ze swoim chłopakiem, że jesteś nieszczęśliwa.

- Jestem szczęśliwa – powiedziała zdziwiona Karolina. – Po prostu...

- Cierpisz do cholery, gdy go nie ma...

- Cieszę się, że rozwija się! Nawet jeśli jest to w innym mieście.

- Daj spokój!

- Maja nie wpieprzaj się w mój związek!

Obie spojrzały na siebie oczami, które aż błyskały wściekłością. Rozdzieliły je ręce ostatniej, która została z batalionu kompanów. Hania cicho westchnęła, wyraźnie poirytowana tymi wszystkimi wydarzeniami.

Niestety nawet po rozdzielaniu, przyjaciółki warczały na siebie i wyglądały, jakby miały się pobić. Pesymistka tym razem nie wytrzymała. Odwróciła się do uczennicy klasy A i wrzasnęła:

- Możesz się nie wpieprzać do niej? Jakby cierpiała, zerwałaby z nim. Lepiej zajmij się swoimi lalusiem.

- Coś ty powiedziała?! – zirytowała się Maja. – To ty nie pilnujesz tego swojego niedźwiedzia!

- Nie jest mój!

- Tym bardziej laluś nie jest mój!

Obie wstały energicznie i spoglądały na siebie z nienawiścią. Karola zamrugała niepewnie, a potem wstała. Chciała coś powiedzieć, ale przyjaciółki jednym ruchem sprawiły, że wylądowała na swoim miejscu.

- Pomiędzy mną, a tostem nic nie ma. Spójrz na jaskinię bestii – warknęła Maja.

- Jaką jaskinię?! To ty zobacz na swój toster! – wrzasnęła Hania.

- Pasujecie do siebie idealnie, wiesz? Ty suka, on niedźwiedź. Gratulacje, istne zoo!

- A wy to co? Szmata i tost. Zestaw kuchenny normalnie!

- Odszczekaj to!

- A ty to wymarz!

Karolina zamrugała kilka razy. Dobrze wiedziała, co się zaraz stanie. Czytała o tym w książkach. Gdy dwie niezwykle mocne i niebezpieczne istoty zaczną walczyć, rozpęta się piekło.

Wiedziała także, że jak się zaczęło, musi uspokoić się samo. Chciała odejść, gdy nagle zatrzymała się w bezruchu. Przeklęła w głowie. Właśnie teraz Mateusz i Olek zaczęli się niebezpiecznie zbliżać. Widząc kłótnie dziewczyn od razu podeszli się wtrącać.

- Hej co się dzieje? – zapytał władczym tonem Olek.

- Przestańcie się kłócić – wtrącił się Mateusz.

- Słychać was aż piętro niżej.

- Właśnie! To jest okropne. Urwałyście się z buszu?!

Dziewczyny przestały się wyzywać. Stanęły w bezruchu, a potem kątem oka spojrzały na grupkę obok nich. Jeszcze raz skrzyżowały spojrzenia, a potem odwróciły się do chłopaków.

***************

Ostatecznie Maja i Hania pogodziły się i nadal były najlepszymi przyjaciółkami. Za cel wzięły sobie głaskanie i przytulanie Karoli, która podobna była zbyt zaangażowana w ich sprawę. Z uśmiechami na twarzy męczyły przyjaciółkę.

Za to dzielni rycerze... Olek i Mateusz siedzieli w kącie, czekając na moment, gdy potężne kreatury, zwane Hanią i Mają, pozwolą im swobodnie chodzić.

Ciąg dalszy nastąpi...

Mam już dość... Ile tego może być? Haha

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now