Prosto do zakochania cz.11

118 3 10
                                    


11

Weekend minął, nastał poniedziałek, a w raz z nim nienawiść uczniów do szkoły. Weronika przemierzała korytarze z uśmiechem. Jako jedna z nielicznych przepadała za początkiem tygodnia.

Zza rogu korytarza wyszedł jakiś uczeń i dziewczyna wpadła na niego. Rozmasowała czoło, którym stuknęła się z osobą. Następnie wyszeptała ciche słowa przeprosin, a potem spojrzała w górę i zamarła.

Ciemnobrązowe włosy, które sterczały na wszystkie strony, prosty nos, piwne oczy, a do tego mięśnie, które wyłaniały się spod mundurka. Chłopak posłał uśmiech, który przepełniony był białymi, prostymi zębami. Nie dało się go nazwać brzydkim.

- Cześć Weronika – powiedział melodyjnym głosem.

- Hej – szepnęła cicho. – Przepraszam, powinnam uważać.

- Nie, to ja na ciebie wpadłem. Wybacz.

Posłał jej kolejny uśmiech, od którego kobietom będą mięknąć kolana, oczywiście za parę lat, ale teraz także dobrze zaczął. Blondynka także posłała mu uśmiech. Może nie miał aż takiej mocy, ale był niczego sobie. Chłopak podrapał się w tył głowy, a potem cicho zapytał:

- Co porabiasz w weekend?

- Serio? Dopiero co skończył się tydzień, a ty mnie już pytasz o kolejny?

- Tak. Karolina opowiada mi na angielskim, jak bardzo tęskni do weekendu w poniedziałek, a więc może ty także tak masz?

- Raczej nie. W prawie każdy weekend robię to samo. Uczę się i sprzątam, a więc nie ma za czym tęsknić.

Chłopak zaśmiał się perfekcyjnym śmiechem. Wyglądał przy tym nieziemsko. Weronika uśmiechnęła się lekko. Nagle zdała sobie sprawę, że flirtują ze sobą. On i ona... Żarty, żarciki, preteksty, aby tylko się uśmiechnąć i pokazać się od jak najlepszej strony.

Na twarz dziewczyny wpadł lekki rumieniec. Modliła się, aby nikt tego nie zauważył. Kuba po chwili przestał się śmiać. Jego piwne oczy zatrzymały się na błękitnych oczach koleżanki. Następnie ponownie się uśmiechnął, a jego oczy lekko zabłysły.

- Może gdzieś wyjdziemy?

- Z chęcią, a kiedy?

- No... W ten weekend.

- Acha! No tak! Przepraszam, ale jakaś zakręcona jestem.

- Właśnie widzę.

Ponowna wymiana uśmiechów oraz rumieńców. Nastolatek spojrzał na uczennicę. Z jego twarzy znikła cała pewność siebie. Pojawiło się coś, czego nie dało się opisać.

- To... Co ty na to?

- Muszę zapytać się rodziców, ale pewnie będę mogła. Mogę ci jutro odpowiedzieć?

- Jutro, we wtorek, w środę, w czwartek, nawet w piątek! Odpowiadaj kiedy chcesz, ale twierdząco... Znaczy się...

Chłopak wbił spojrzenie w ziemię. Jego oliwkową skórę pokryły rumieńce i to tak wielkie, że nie dałoby się ukryć nawet toną podkładu. Weronika zachichotała cicho, ale sama rumieniła się jakby była napromieniowana. Kiwnęła głową, a następnie ruszyła na lekcję.

Przy sali od angielskiego czekały na nią Amelka, Karolina oraz reszta ich grupy. Dziewczyna podeszła do plecaka i wyjęła jabłko. Dziękowała, że ma tak wielki owoc, który mógł zakryć jej rumieńce. Jej przyjaciółki siedziały na ziemi i mówiły o jakiś głupotach. W pewnej chwili brązowowłosa spojrzała na blondynkę i uśmiechnęła się dziko.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now