Prosto do zakochania cz.75

31 1 1
                                    

75

- To jest wredne, że ja się staram, a ty jedyne co robisz, to mnie krytykujesz.

- Jak coś nie jest idealne, to normalne, że się to krytykuje – powiedziała zirytowana.

- No i znowu. Ja ci tu się żalę, a ty co? Krytyka, krytyka i krytyka. Co jest z Toba nie tak?!

- To po prostu ty nie umiesz zaakceptować, że nie jesteś idealny!

- Może to po prostu ty jesteś jakaś zakompleksiona, że mnie wyzywasz.

Hania westchnęła głośno i złapała się za głowę. Rozmasowała sobie nasadę nosa, bo po prostu nie mogła już wytrzymać. Z nim się rozmawiało jak ze słupem. Do tego jego argumenty polegają na wymyślonej agresji.

Pesymistka spojrzała się na niego zmrużonymi oczami. Złapała się za głowę i wzruszyła ramionami, bo chciało jej się z tego wszystkiego śmiać. Dobrze wiedziała, że sensowne argumenty nie przydadzą się jej z kłótnią z takim typem osoby. Musiała przejść na coś tępego.

- To Karolina cię obraża – powiedziała beznamiętnie. – Przynajmniej głównie ona. Dlaczego jej nie skrzyczysz?

- Czy ja wyglądam na samobójcę? – zapytał wskazując na siebie i pokręcił przecząco głową. – Sorry, ale nie mam zamiaru zadrzeć z nią, bo jej chłopak mnie zabije.

- Zadrzeć? Po prostu byś na nią wrzeszczał i mówił argumenty, które nie mają sensu, czyli dokładnie to co robisz teraz w stosunku do mnie.

Dziewczyna wiedziała, że musi być szczera. W sumie to tego nie wiedziała, po prostu chciała, aby w końcu zostawiono ją w spokoju. Do tego miała dość, że to ona jest ofiarą, a oskarżają ją o jakieś atakowanie.

Widząc upór w oczach Hani, Olek westchnął. Podrapał się po karku i wywrócił oczami. Musiał teraz jakoś z tego wybrnąć, ale nie wiedział jak. Jedynie westchnął i spojrzał na swoje buty. Dopiero po kilku sekundach wpadło mu coś do głowy. Złączył ze sobą dłonie i cicho powiedział, jakby bał się, że ktoś ich usłyszy:

- Umówmy się, że Karolina jest typem dziecka.

- Do czego ty zmierzasz? – zniecierpliwiła się.

- Jak mam na nią krzyczeć? Rozpłacze się i wtedy dam powód do zabicia mnie.

- Czyli będziesz wyładowywał złość na mnie, bo boisz się, że Karola się rozpłacze i Konrad cię pobije. A mnie masz gdzieś?

- Dokładnie.

Pomiędzy nimi nastała chwila ciszy. Hania nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Westchnęła cicho i ponownie zaczęła rozmasowywać sobie nasadę nosa. Widać, że ta rozmowa nie szła w dobrym kierunku. Jak się nad tym zastanowić, to nie szła w żadnym kierunku!

Pesymistka westchnęła cicho. Miała już tego wszystkiego dość. Spojrzała na telefon. Nie mieli za dużo czasu, który akurat teraz by im się przydał. Dziewczyna schowała urządzenie do kieszeni i spojrzała na rozmówcę. Głośne westchnięcie, które wyleciało z jej ust, nie wróżyło dla niej nic dobrego.

- Musimy porozmawiać – zaczęła. – Ale szczerze.

- No to... - chciał coś dodać, ale widok uniesionej ręki go uciszył.

- Teraz nie ma na to czasu. Zresztą w szkole w ogóle nie ma na to czasu.

- Czy ty mi proponujesz...

- Stawiasz mi kawę i wtedy porozmawiamy, bo mam dość już tej zabawy. A teraz spadam na lekcję, bo nie mam zamiaru dostać spóźnienia przez kogoś.

Wyminęła go sprawnym ruchem. W pewnej chwili zatrzymała się i syknęła:

- Tylko tym razem się nikomu nie chwal.

Chłopak wciągnął powietrze i przytaknął głową. Nawet zasalutował i uśmiechnął się przyjaźnie. Hania jedynie zmrużyła oczy i pokręciła przecząco głową. Ruszyła w stronę schodów, zostawiając go samemu sobie.

Brunet nie ruszył się z miejsca. Wpatrywał się w miejsce, gdzie brązowowłosa zniknęła. Spojrzał na podłogę i lekko się uśmiechnął. Po chwili się przebudził ze snu na jawie. Uderzył się w policzki, a potem ruszył szybkim krokiem pod salę.

***********

W tym samym czasie Weronika i Karolina spożywały posiłek. Oczywiście zgodnie z tradycją śmiały się i rozmawiały, jak to na nie przystało. Dzisiejsze konsumowanie zajęło im dłużej niż zawsze. Zostało im dwie minuty do dzwonka, więc odłożyły talerze i z plecakami opuściły stołówkę.

Na korytarzu ktoś na nie czekał. Chłopak odbił się od ściany i stanął im na drodze. Dziewczyny zrobiły wielkie oczy. Spodziewały się wiele, ale nie tego.

- Musimy pogadać – warknął nieprzyjaźnie Łukasz.

- A co my ci zrobiłyśmy? – zapytała się nerwowa Weronika.

- Ty nic, ale my dwoje – powiedział, wskazując na Karolę i siebie. – Mamy do pogadania.

Brunetka przełknęła ślinę. Lubiła się przekomarzać z chłopakiem, ale wiedziała, że istnieją pewne granice. Dzisiaj miał gorszy dzień, więc starała się go nie prowokować, ale może jej się to nie udało. Scenę przerwał dźwięk dzwonka.

- Kolejna przerwa – warknął.

- Mam wtedy wf – usprawiedliwiła się Karolina.

- I?

- Postaram się szybciej przebrać, więc czekaj na mnie przy hali.

Chłopak przytaknął, a potem wyminął rówieśnice i szybkim krokiem wstąpił na schody. Przez długie nogi szybko zniknął z pola widzenia. Dziewczyny odwróciły się i zaczęły iść w stronę sali. Weronika w pewnej chwili spojrzała na przyjaciółkę.

- Coś ty mu zrobiła? – zapytała.

- Gdybym to ja wiedziała, Wercia... - wyszeptała Karola, trochę zmartwiona.

Ciąg dalszy nastąpi...

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now