Prosto do zakochania cz.57

50 3 13
                                    

57

Piękny wtorek, który był pełen deszczu, zimna oraz wiatru rozpoczynała lekcja chemii. Zapowiadał się ciekawy dzień.

Weronika siedziała przed klasą, ale szybko jej się to znudziło. Większość ich paczki poszła na wolontariat, a niektóre jeszcze nie przyszły do szkoły. Także blondynka postanowiła poczekać przy głównych drzwiach, aby od razu móc porozmawiać z tymi, którzy przyjdą.

W przeciągu dwóch minut przyszło chyba z dziesięć osób, ale niestety żadna, z którą dziewczyna mogłaby pogadać. Prawda była taka, że nawet nie znała połowy z nich.

- Hej Wera.

Nastolatka podskoczyła i wstała energicznie. Spojrzała do tyłu i uśmiechnęła się zakłopotana. Kuba stał oparty o barierkę z krzywym uśmieszkiem. Wyglądał dość prowokująco, a więc zapowiadała się ciekawa konwersacja.

- Cześć Kuba - odpowiedziała lekko zawstydzona. - Przestraszyłeś mnie.

- Oj, wybacz - odpowiedział i zeskoczył z podwyższenia. - Co tam u ciebie?

- A dobrze, a u ciebie?

- Świetnie. A w ogóle to dzisiaj są ogłaszane wyniki z kuratorów co nie?

- Tak. Ty się dostałeś z fizyki, co nie?

- Aż dziwne byłoby, gdybym nie przeszedł.

Chłopak uśmiechnął się i przybrał pozę, jakby ktoś miał mu zrobić zdjęcie. Widać było, że jest dumny ze swojego ponownego przejścia dalej z kuratora i czeka na jakąś pochwałę. Blondynka uśmiechnęła się. Nie rozumiała, jakim cudem ten człowiek aż tak jej poprawiał humor.

Kuba chyba zrozumiał, że nikt nie zamierza mu robić zdjęcia, bo przestał patrzeć się w przestrzeń z dumą w oczach. Spojrzał z ukosa na dziewczynę i ponownie krzywo się uśmiechnął.

- Stresujesz się? - zapytał.

- Ym, troszkę. - odpowiedziała cicho.

- Spoczko. Na stówę się dostaniesz.

- Dzięki. A ty chyba masz dzisiaj matmę, co nie?

- Tak i nie będzie mnie na słówku.

Nastolatek mówiąc to, wydawał się jakiś ucieszony i dumny. Ponownie wpatrywał się w oddal, niczym model. Weronika uśmiechnęła się tylko i wywróciła oczami. Nie była aż tak pewna swoich wyników, ale musiała przyznać, że te słowa były bardzo miłe.

Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale kątem oka zauważyła Karolinę, która wchodziła do szkoły. Była cała przemoknięta, a jej włosy niemal kleiły się do niej. Zobaczyła dwójkę, pomachała do nich i niemal podbiegła.

- Hejka! - uśmiechnęła się i zaczęła zdejmować kurtkę.

- Cześć - odpowiedzieli we dwójkę.

- Co tam? Romansujecie?

Wera zmarszczyła brwi i założyła ręce na siebie. Nie była zadowolona z tego pytania, chociaż było zadane żartobliwym tonem. Karola zdjęła z siebie przemoczoną narzutę i wykręciła włosy, z których poleciała stróżka wody. Następnie otrzepała się niczym pies.

Dwójka nadal milczała, wpatrując się w zachowania koleżanki. Brunetka po pozbyciu się nadmiaru wody z siebie, spojrzała na rówieśników pytającym wzrokiem. W jej oczach było widać, że czekała na odpowiedź.

Uczniowie spojrzeli na sobie. Chłopak westchnął cicho. Założył ręce na siebie i wywrócił oczami. Po chwili zaczął mówić:

- Dla twojej wiadomości nie romansujemy. Mówimy o kuratorach.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now