Prosto do zakochania cz.74

27 1 4
                                    


74

Lekcja matematyki była dzisiaj jeszcze bardziej wyczerpująca niż inna. Uczennice w ogóle nie słuchały nauczycielki i zajmowały się sobą. To akurat było normą. Dziwne było, że uczniowie także się wyłączali i rozmawiali ze sobą w najlepsze. Matematyczka tak się zezłościła, że zadała im pięć zadań i to na jutro.

Dzwonek oznaczał długą przerwę, na którą wszyscy chętnie się ewakuowali. Jak to tradycja nakazywała Weronika i Karolina poszły na obiad. Tym razem Hania im nie towarzyszyła, chociaż ktoś był z tego powodu niezadowolony, to uszanował decyzję przyjaciółki.

Pesymistka została z resztą pod salą od polskiego. Ucięły sobie pogawędkę, gdy nagle jedna z nich uderzyła się lekko w głowę. Brązowowłosa głośno westchnęła. Wstała i ujrzała spojrzenia przyjaciółek, które wpatrywały się w nią zdziwione.

- Muszę wypożyczyć bratu lekturę – powiedziała.

- Nie może sam? – zapytała się Amelka. – W końcu też tutaj chodzi do szkoły.

- Wiem, ale mama mnie prosiła. To kto ze mną idzie?

Dziewczyny rzuciły coś, że idą do sklepiku, a to było na parterze, podczas gdy bibliotek była na drugim. Wiadome było, że wyczyn to było wstać z wygodnej pogłowi i pójść na dół, a co dopiero na górę... One nie były aż tak ambitne.

Hania to rozumiała, bo samej też wielokrotnie nie chciało się towarzyszyć przyjaciółkom. Wzięła klucze z plecaka i poszła na górę. Miała szczęście, że w bibliotece spotkała znajomą z innej klasy, to mogła porozmawiać przez chwilę.

Po wypożyczeniu dziecinnej książki i po krótkiej rozmowie, ruszyła w stronę szafek. Gdy usłyszała muzykę, którą kilku chłopaków słuchało na głośniku, złapała się za głowę. Po pierwsze bolała ją głowa, a po drugie nie rozumiała, jak można mieć aż tak zły gust muzyczny. Całe szczęście, że tylko przechodzili.

Nastolatka zamykała szafkę, gdy zobaczyła, że ktoś rzuca na nią cień. Od razu pomyślała, że to któraś z jej przyjaciółek zauważyła ją ze sklepiku i do niej podeszła. Jednak gdy wstała i spostrzegła kto, to chciała uciekać.

- Poczekaj – powiedział Olek, łapiąc ją za rękę.

- Spadaj, zboczeńcu! – wrzasnęła, lekko panikując.

- Nie zrobiłem nic złego!

- Gdy dotykasz kogoś, gdy on jest temu przeciwny, to podchodzi pod gwałt.

- Naprawdę?

- Nie na niby. Weź nie zadawaj głupich pytań.

- Skąd to wiesz?

- Oglądam seriale o policjantach, detektywach, morderstwach, a do tego mój ojciec jest policjantem. Znam swoje prawa.

Z twarzy chłopaka zaczęła znikać jakakolwiek pewność siebie. Wydawał się wręcz przerażony. Jedynie zamrugał kilka razy, jakby nie dowierzając. Hania ruchem źrenic wskazała na jego dłoń, a potem na jego twarz. Ten gest był jasny dla ich obojgu, bo od razu od siebie odskoczyli.

Olek podrapał się po karku i zniżył wzrok. Wyglądał trochę jak zbity pies, który chciałby o coś poprosić, ale nie do końca we o co. Dziewczyna wpatrywała się w tę scenę przez chwilę. Miała już dość zabawy w kotka i myszkę.

- Dlaczego to zrobiłeś? – spytała wściekła.

- Co niby? – zapytał zdezorientowany.

- Nie udawaj głupszego niż jesteś. – warknęła, a potem dodała. – O ile to możliwe.

- Bardzo zabawne.

Oboje spojrzeli na siebie wrednym spojrzeniem. Mieli już dość siebie nawzajem, co dało się zauważyć na pierwszy rzut oka. Mimo to musieli już zakończyć tę powieść. Hania westchnęła jedynie głośno. Założyła ręce na siebie, wywróciła oczami i powiedziała:

- Dlaczego powiedziałeś klasie, że się całowaliśmy?

- Żeby się pochwalić – odpowiedział. – Jak to wy mówicie, jestem „samcem" i „niewyżyty seksualnie" mi tylko jedno w głowie, prawda?

- Najwidoczniej. Mogłeś, chociaż powiedzieć, że to ty mnie całowałeś, a nie ja ciebie.

- Na litość boską, nie załapałaś?

- Niby czego?

- Tego co wy robicie!

Hania lekko zmrużyła oczy i zmarszczyła brwi. Myślała, że nie rozumie zachowania chłopaka wcześniej, ale teraz to zupełnie zgłupiała. Wzruszyła ramionami, a jej wzrok chyba idealnie pokazywał, że nie rozumie do czego ta rozmowa zmierza.

Olek cicho westchnął i pokręcił przecząco głową. Założył ręce na siebie. Lekko się zbliżył, przez co dziewczyna od razu zrobiła krok w tył. Widząc jej reakcję, zatrzymał się i stał w jednym miejscu. Westchnął cicho i spojrzał na podłogę.

- Myślisz, że to jest miłe?

- Co niby? – warknęła poirytowana.

- To, że cały czas mnie przezywasz – wściekł się i spojrzał jej w oczy. – Cały czas jestem dupkiem, chamem, narcyzem, arogantem, samcem itp.! Pomyślałaś, chociaż jak ja się czuję?

- Acha, czyli ty mnie wykorzystałeś seksualnie, ale to ty jesteś pokrzywdzony, bo cię przezywam? Oj wybacz, jestem takim złym człowiekiem...

- Przestań już z tym sarkazmem!

Ryk Olka rozprzestrzenił się po całym korytarzu. Tym razem nawet Hania zamilkła. Otworzyła szerzej oczy, ale zaraz oprzytomniała. Założyła ręce na siebie i udała, że te słowa nie zrobiły na niej najmniejszego wrażenia.

U chłopaka wywołało to jeszcze większą irytację. Oparł się o szafki i poprawił sobie włosy. Nie wiedział dlaczego, ale jakoś go to uspokoiło. Westchnął i wbił wzrok w podłogę. Z jego mimiki twarzy było widać, że nie chciał, aby wszystko się tak potoczyło.

Ciąg dalszy nastąpi...


Niby jestem wredna, ale w sumie to was rozpieszczam z tymi rozdziałami.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now