41
Kolejną lekcja była religia z dosyć specyficznym księdzem. Tak więc Weronika i Kuba troszkę obawiali się, że dostaną jakiś komentarz do tej całej sytuacji. Do by dopiero było...
Całe szczęście, że katecheta od nudnej lekcji w czerwcu, wolał iść na dwór. Klasa odłożyła swoje plecaki, a potem ruszyła na boisko.
Oczywiście znowu porobiły się grupki. Dziewczyny poszły na koronę i murek, a chłopacy zajęli się graniem w nogę. Koba patrzył tęskno na kolegów z klasy. Wera podeszła do niego i zapytała:
- Nie chcesz pograć?
- Chcę, ale zostanę - powiedział ostatkiem sił.
- Daj spokój, widzę, że chcesz grać. Wiesz co? Lepiej idź.
- No nie zostawię cię przecież z chorą.
Blondynka i brunet spojrzeli na realistkę, która ostatkiem sił stała na nogach. Zamknęła oczy, oparła się na przyjaciółce i powiedziała, uśmiechając się:
- Też chcę pograć w piłkę.
- No chyba nie - wcięła się niezadowolona Weronika.
- Dlaczego?
- Bo ledwo co żyjesz. Nie, to znaczy nie.
- Nie powstrzymasz mnie.
Karolina chciała pobiegnąć, ale coś jej nie wyszło. Od razu przewróciła się na twarz. Jęknęła cicho. Kuba i Weronika spojrzeli na siebie poirytowani. Jedno było pewne - z nich nie będzie dobrych rodziców.
Do dwójki zbliżyła się Amelka, która właśnie trzymała piłkę do kosza. Z uśmiechem na twarzy zapytała:
- Co tam? Gracie?
- Tak! - wrzasnęła Karola, podnosząc głowę, a potem znowu opadła jej głowa.
- Ym... Ktoś mi powie, co jej jest?
Kuba spojrzał na Weronikę i uśmiechnął się. Blondynka wiedziała o co mu chodzi. Pokręciła przecząco głową, jednak myślała o tym samym. Chłopak zrobił niezbyt zadowoloną minę. Swoimi oczami wyrażał niemalże błaganie.
Weronika westchnęła. W sumie wiedziała, że ona i Kuba nie zajmą się dobrze Karoliną, a więc lepiej będzie podrzucić ją komuś innemu.
- Ej Amelka! Alek cię szukał - powiedział uszczęśliwiony Kuba.
- Mnie? - zapytała zdumiona.
- Yhym, ciebie. A właśnie weźmiesz w sumie Karolę ze sobą?
- A po co?
- Em... Olek wam wyjaśni.
- O... Okej, chodź Karolcia. Wera, łap piłkę. Zaraz wrócę.
Pomarańczowy przedmiot trafił do rąk Weroniki, a Karolina do rąk koleżanki. Obie dziewczyny ruszyły w stronę boiska. Stanęły na linii, kończącej pole gry.
Amelka ruchem ręki przywołała dwóch Olków. Blondyn podszedł z głupawym uśmieszkiem, cały czas pilnując gry wzrokiem. Drugi podszedł trochę zdziwiony, ale gdy zauważył brunetkę obok, wszystko zrozumiał.
- To co chciałeś? - zapytała wyższa.
- Em... Nie rozumiem - odpowiedział Alek z uśmiechem.
- No, bo Kuba mówił, że chciałeś coś ode mnie, pysiu.
- Amelio. Mówiłem ci coś na temat ksywek...
- Oj przepraszam.
Dwójka zaczęła coś gaworzyć i skarżyć się nawzajem na siebie. Olek patrzył na to z durnym uśmieszkiem i rękach na biodrach. Za to Karolina patrzyła na to lekko zamglonym wzrokiem. Jej delikatny uśmiech cały czas był na jej ustach, gdy w pewnej chwili zaczęła lecieć w bok.
YOU ARE READING
Prosto do zakochania
HumorPewnego dnia Karolina postanawia powiedzieć o swoich uczuciach. Niestety chłopak nawet nie daje jej dojść do słowa i daje do zrozumienia, aby się odczepiła. Przyjaciółki dziewczyny mają wyrzuty sumienia i postanawiają jej pomóc. W ten sposób dziewcz...