Prosto do zakochania cz.61

42 2 10
                                    

61

Olek siedział wściekły na krześle i robił zadanie z informatyki. W pewnej chwili poczuł, że nie wytrzymuje. Oddychał głęboko, ale nic nie pomagało mu w uspokojeniu się.

- Zdenerwowany?

Chłopak uniósł lekko głowę. Spojrzał w bok i zauważył Kubę, który siedział na miejscu obok z lekkim zażenowaniem na twarzy.

- Nie, dlaczego? - odpowiedział pan wkurzony.

- Może dlatego, że wgniotłeś spację?

Olek spojrzał w dół i cicho zaklął. To prawda. Klawisz był pęknięty, a do tego nie było mowy do jego użycia. A najgorsze było, że spacja była wciskana non stop i zaczęła pojawiać się już druga strona, wypełnionego spacjami na wordzie.

Chłopak westchnął cicho. Wzruszył ramionami i oparł się na dłoni. Jego wzrok powędrował ku znajomemu. Kuba tryskał energią, niczym wulkan magmą. Dobry humor niemal wylewał się z niego, czym wkurzał pewnego osobnika.

- Co się stało? - zapytał przewodniczący z uśmiechem.

- Dziewczyny są dziwne - westchnął Olek.

- To prawda. Dzisiejszy występ to było jedno wielkie nie.

- Em... Dlaczego? Wyglądasz na zadowolonego.

- Bo to śmieszna historia.

- A co się wydarzyło?

**************(retrospekcja)**************

Kuba siedział na stołówce. Na jego twarzy gościł lisi uśmieszek. Weronika za to była cała czerwona. Serce zaczynało jej coraz bardziej bić, a ciało zaczynało drgać. Może i była wściekła na Karolinę, ale na pewno wolałaby, aby przyjaciółka nie zostawiała jej. Nawet jeśli to miał być jeden z "tych" momentów.

- Więc...? - zapytał chłopak, kładąc głowę na dłoniach.

Blondynka wpatrywała się w ten obrazek jak zaczarowana. Czuła, że stróżki potu zaczynały spływać jej po szyi. Wstała pośpiesznie, rozlewając kompot, który wylądował na spodniach przewodniczącego.

- Prze-przepraszam! - krzyknęła lekko kręcąc głową.

- Nie przejmuj się tym - odpowiedział spokojnie, choć w jego głowie pojawiła się długa wiązanka słów. - To jak?

- Jest mi przykro.

- Nie chodzi mi o to! Co z sytuacją, o której mówiliśmy...

- Zostawiłam odpowiedź w domu!

Dziewczyna wykrzyknęła to, a następnie uciekła w popłochu. Jej sylwetka zniknęła za drzwiami. Kuba siedział na krześle i zastanawiał się, co takiego tutaj się stało. Gdy przetrawił wszystko westchnął i ruszył w kierunku drzwi.

Oczywiście po drodze musiał spotkać dyrektorkę, na które zajęcia się dzisiaj spóźnił. Chłopak uśmiechnął się lekko. Ukłonił głowę i się przywitał.

- Oj Kubusiu... Chyba nie wytrzymałeś...

- Słucham? - przewodniczący lekko przechylił głowę w bok.

- Wydaje mi się, że popuściłeś...

Kuba poczuł, jak na jego policzki wkradł się wielki rumieniec. Zupełnie zapomniał o plamie kompotu. Spojrzał się w dół i poczuł, że ogarnia go wściekłość. Zacisnął pięści.

- Dla pani informacji to kompot. A poza tym jest pani pedofilem, że patrzy mi się pani na krocze, czy jak?

Kobieta zrobiła zdziwioną minę. Chyba nie uświadomiła sobie, co właśnie powiedział jej pupilek. Chłopak zarumienił się jeszcze bardziej. Wydukał szybkie przeprosiny, a potem popędził jak na złapanie karku do góry.

**********(koniec retrospekcji)**********

Olek wpatrywał się w swojego kolegę. Naprawdę nie chciał, ale... wybuchł śmiechem. Cała klasa spojrzała w ich stronę, łącznie z nauczycielem.

- Co was tak śmieszy, chłopaki? - zapytał informatyk. - Skończyliście już zadanie?

- Mam zepsutą klawiaturę - powiedział Olek, próbując przestać chichotać.

- To trzeba było powiedzieć wcześniej. A ty dlaczego nie pracujesz Kuba?

- Jest zdruzgotany, bo zaatakował go pedofil.

- Nie życzę sobie takich komentarzy na moich lekcjach.

- On chyba sobie bardziej nie życzył tamtych komentarzy.

Olek ponownie ryknął śmiechem, nie mogąc się uspokoić. Dopiero teraz zrozumiał, co to znaczy dostać głupawkę. Kuba także długo nie wytrzymał. Wybuchł równie głośnym śmiechem.

Nauczyciel jako iż nie umiał sobie poradzić z młodzieżą, poszedł wpisać im uwagi. Oczywiście wcześniej musiał to powiedzieć na głos, aby zaznaczyć jaki to on jest groźny, jak ktoś z nim zadrze.

- Uwagi na temat twojego krocza? - szepnął Olek.

- Albo mojego nie trzymania moczu - dodał Kuba.

Obaj spojrzeli na siebie i nie wytrzymali. Po klasie ponownie rozległ się gromki śmiech. Informatyk jedynie westchnął. Wiedział, że nie wytrzyma lekcji z dwoma śmiejącymi się chłopcami, a do tego grupą dziewczyn, które zdecydowanie należały do okropnych.

Mężczyzna słysząc pytanie typu "Po co nam pendrivy?", "A jak już skończyłam?", "Gdzie nasze szóstki?", "Na czym mam zapisać, skoro zachrzanił mi pan pendriva?" nie wytrzymał. Rzucił kartkami na stolik, powodując wyciszenie u uczniów. Wstał wściekły, a następnie rozmasował sobie nasadę nosa.

- Do domu - szepnął.

- Co? - zapytał ktoś z tyłu.

- Won do domów!

- A dostaniemy nieobecności?

- Won do domów! Zwalniam was z tej lekcji!

Cała klasa spojrzała po sobie, a potem uśmiechnęła się. Zaczęło się wyłączanie komputerów, a potem szybkie wychodzenie. Ktoś przy drzwiach krzyknął jedynie "Nie jest pan aż taki zły", następnie wszyscy opuścili pomieszczenie.

Mężczyzna westchnął głośno. Poprawił okulary, a potem pogratulował sobie najprawdopodobniej najlepszej decyzji w jego całym życiu.

***************

Olek i Kuba stali na głównym korytarzu i szykowali się do wyjścia. Jeden z nich miał odebrać jakąś paczkę w centrum handlowym, a drugi postanowił, że mu potowarzyszy.

Tak więc wyszli we dwójkę i pomaszerowali na przystanek autobusowy. Było tam parę osób z ich szkoły, którzy chłopcy ignorowali, jak najbardziej to było możliwe. W pewnej chwili zauważyli, że ktoś do nich podchodzi.

- Hej chłopaki - odezwała się Karolina cała rozpromieniona. - Jedziecie do miasta, czy treningi? A może zajęcia dodatkowe?

- Nie - odparł Kuba. - Olek musi odebrać paczkę, a ja mu towarzyszę.

- Czyli obaj jesteście tak jakby wolni?

- Ym... No tak.

- Super! Idziecie z nami na potrójną randkę.

Ciąg dalszy nastąpi...

Zapowiada się ciekawie, co?

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now