Prosto do zakochania cz.55

37 3 4
                                    

55

Podczas, gdy Karola wypłakiwała się w ramionach przyjaciółki, nastolatki porozumiewały się na migi, co powinny zrobić. Dość zabawnie wyglądało, gdy wszystkie machały rękami w różne strony i ich miny, które głosiły, że nie wiedzą co się dzieje.

- Od kiedy go nie ma w Szczecinie? - zapytała cicho Weronika, chcąc przerwać ciszę.

- Od połowy sierpnia - wychlipała Karolina.

- O rany, czyli mieliście niecałe dwa miesiące na nacieszenie się sobą?

- T-tak, a w sumie to nie. Cieszymy się cały czas, ale... Ech ja nie potrafię. Jestem okropna.

Hania pogłaskała przyjaciółkę po plecach. Następnie mocniej ją przytuliła i zapytała:

- A mówiłaś Konradowi, co czujesz?

- N-Nie - wyszeptała brunetka. - Przecież musi myśleć o przyszłości itp.

- Powinnaś mu powiedzieć. Twoje potrzeby też są wa...

Nagle Karolina wyswobodziła się z uścisku. Wytarła dłonią łzy i kilka razy pokręciła głową. Następnie spojrzała z uśmiechem na twarzy na przyjaciółki. Jakikolwiek ślad po smutku piętnastolatki zniknął, a pojawił się ponownie naturalny wyraz optymistki.

Pozostała siódemka dosłownie zdębiała. Nie mogły uwierzyć, że z tak smutnego mopsa, wyszła śmiejąca się chihuahua.

Optymistka poprawiła włosy do tyłu i spojrzała już rozpromieniony spojrzeniem na przyjaciółki. Następnie zachichotała i wskazała na ich ubrania.

- Chyba zapomniałyście się przebrać.

- Karu-chan... Jak? - spytała zdziwiona Maja.

- No nie wiem. Może, gdy zauważyłyście mnie wychodzącą, też myślałyście, że się prze...

- Nie chodzi mi o to, jakim cudem się zapomniałyśmy przebrać! Dobrze wiemy, że się nie przebrałyśmy w pełni!

Karolina zrobiła zdziwioną minę i przekręciła głowę jak szczeniak. Nie było wątpliwości, że ponownie pojawiła się wiecznie nieogarniająca dziewczyna. Maja wzięła głęboki oddech, aby ponownie się nie wydrzeć. Już zaczynała się obawiać, że "ich Karola" zacznie ją irytować, a więc szturchnęła dziewczynę obok.

Amelka poczuła na sobie łokieć, więc spojrzała w tamtym kierunku. Mina Mai mówiła wszystko, a więc głupio byłoby pytać się o przyczynę uderzenia.

- Mai chodziło o to - zaczęła Amelka, drapiąc się po karku. - Jakim cudem tak się rozpromieniłaś?

- Ja? - zapytała naiwnie Karola i wskazała palcem na siebie.

- Tak, ty.

- Um... Chyba po prostu chciałam się komuś wygadać, więc dziękuję wam za tę możliwość. To możecie to zignorować, a ja udam się do auta, bo pewnie mój tata się niecierpliwi. To bye bye.

Brunetka uśmiechnęła się rozpromieniona i odwróciła się na pięcie. Już miała iść, gdy nagle usłyszała zawołanie za sobą. Odwróciła się i zauważyła Elizę, która wyciągała rękę, jakby chciała ją zatrzymać. Cofnęła dłoń i zapytała:

- Nie chcesz... Nie chcesz o tym pogadać?

- Nie. Po co mam zawracać wam głowę? - zapytała się z lekkim zdziwieniem Karolina.

- Em... Czyli nie powiesz, że ci to przeszkadza ani nam, ani Konradowi?

- To tylko chwilowy stan depresyjny. Każda nastolatka/nastolatek go ma. W końcu dojrzewamy i hormony nam buzują. Nie trzeba się tym przejmować.

- No, ale skoro Konrad tu nie mieszka, a nam też nie chcesz nic mówić, to jak sobie poradzisz następnym razem? Także będziesz taka smutna?

Optymistka rozejrzała się po zgromadzonych przyjaciółkach, które kiwały głowami na znak zgody. Cała sytuacja powoli zaczynała przytłaczać ponowną optymistkę. Karolina, jednak uśmiechnęła się tylko do siebie. Następnie machnęła dłonią.

- Spoko, spoko. Po prostu nie widziałam go od prawie dwóch miesięcy, więc to dlatego.

- No, ale skoro nie mieszka w Szczecinie, to chyba nie będziesz go widzieć dłużej - powiedziała Hania lekko pytającym tonem.

- Właśnie nie, bo zaczyna się sezon. Dlatego sorki dziewczynki, ale w weekend będę nie do dyspozycji. I jeszcze raz przepraszam, że się martwiłyście, ale wszystko będzie okej. Tak myślę.

- Powinnaś mu powiedzieć...

- Dziękuję, że się martwiłyście. A teraz idźcie się ubierać, a ja lecę do domciu. Do zobaczenia jutro.

Karolina uśmiechnięta od ucha do ucha pomachała reszcie i poszła w stronę drzwi. Odprowadzono ją wzrokiem.

Siódemka ruszyła w stronę szatni. Szły w dość głuchej ciszy. Te wszystkie informacje były... Trochę zagmatwane i dziwne, ale cóż... Jeśli tyle wystarczyło do szczęścia... Nagle Maja nie wytrzymała i wrzasnęła:

- Jakim cudem nagle się uśmiechnęła?! Czy jej wystarczy tylko wygadać się i zapomnieć o całej sprawie?! Nawet nic z nią nie zrobić?!

- Nas też to dziwi - powiedziała Weronika i westchnęła. - Ale z drugiej strony to Karolina. Po niej to można się spodziewać się wszystkiego.

- To druga prawda. Ale co robimy teraz?

- A co mamy robić? - wtrąciła się Hania. - Skoro powiedziała, że tyle jej wystarczy i mamy zapomnieć, to po co to ciągnąc?

- Ale...

- Pomyślimy, gdy jutro będzie smutna, okej?

Dziewczyny popatrzyły na siebie i kiwnęły do siebie głowami. Wszystkie uważały to za dobry plan.

****

Kolejnego dnia ich przyjaciółka była uśmiechnięta, szalona, głośna i nieogarnięta jak zawsze. Miały rację, żaden plan nie był już potrzebny.

Ciąg dalszy nastąpi...

Kto się cieszy z dwóch rozdziałów?

Moją rzetelność wzięły wyrzuty sumienia i kazała napisać zaległą część.

Szczerze przyznam, że się cieszę, bo wątek smutnej Karoliny dziwnie się pisze...

No i jakoś wyciągamy to z ukrytej prawdy na miarę rozmów w toku.

Mamy postęp.

To do następnego

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now