Prosto do zakochania cz.35 (nadal bonusik)

68 2 18
                                    

35 (bonusik)

Wstęp:

Nadal jestem zbyt leniwa, a więc to tylko ciąg dalszy. Zero nowych par.

Na egzaminy miało się godzinę. Z czego niektórzy zaczęli wychodzić po dwudziestu pięciu minutach. Na przykład Karolina. Reszta zaczęła wychodzić tak około połowy wyznaczonego czasu.

Konrad wyszedł w pierwszej dwudziestce. Od razu zauważył Karolę, która ledwo żyła. Opierała się na ręce i wyglądała, jakby miała umrzeć. Chłopak od razu do niej podszedł.

- Wszystko dobrze?

- Tak, ale ech... - zatrzymała się na chwilę. – Masakra, za gorąco. I to zmęczenie, ale ja marudzę. Aż sama siebie wkurzam.

W sumie bez kitu musiało być jej gorąco, bo zdjęła już pulower, krawat i wyjęła koszulę z spódnicy. Chłopak spojrzał na nią lekko wystraszony.

- Spoko, to nic. Marudź, jeśli to pomoże – powiedział z troską.

- Wątpię, aby pomogło, ale okej – uśmiechnęła się lekko.

- A może to z głodu? Jadłaś coś?

- Tak, kanapkę. Chociaż jak o tym wspomniałeś, to bez kitu chce mi się jeść. Ech... Nie mam chyba kasy.

- Kupię ci coś.

- Serio?

- Pewnie.

- W takim razie dzięki.

I dwójka poszła do sklepiku. Zgodnie z obietnicą Konrad kupił śniadanko dziewczynie i przy okazji sobie. Następnie dwójka usiadła na ławce, gdzie jeszcze było mało osób.

***

- Mój mózg się rozpływa – stwierdziła Eliza, łapiąc się za głowę.

- A to tylko podstawa – powiedział Łukasz, przekomarzając się.

- Idź sobie.

- Ej, to jest przerwa od tych głupot. Pozwól mi pobyć w towarzystwie, które w przeciwieństwie do tych testów, ma sens.

Dziewczyna zamrugała dwa razy. Musiała to sobie powtórzyć parę razy, aby ogarnąć, co przed chwilą powiedziano. Spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się radośnie. Następnie powiedziała melodyjnym głosem:

- Jesteś mega słodki, ty snickersiku.

- Ty także, kochanie.

Chłopak przerwał i nagle zdał sobie sprawę, co takiego powiedział. Zakrył dłonią usta. Niestety nawet to nie pomogło w ukryciu rumieńców. Eliza wpatrywała się w niego cała czerwona. Była szczęśliwa, ale bardzo zarumieniona.

***

Hania i Olek siedzieli razem na ławce i pałaszowali krakersy. Dziewczyna wpatrywała się cały czas w chłopaka z kocim uśmiechem. Czekała na jedno zdanie, które chciała usłyszeć od niego.

- Okej, okej – powiedział chłopak, uzmysławiając sobie jej zamiary. – To nie było aż takie trudne. Język angielski jest całkiem spoko. Zadowolona?

- I to jeszcze jak – odpowiedziała z uśmiechem.

- Czekam, aż skomentujesz tak historię lub fizykę.

- To sobie poczekasz.

- EJ no! Była umowa!

- Nie. Kazałam ci to powiedzieć i to zrobiłeś. To był dobry czyn, koniec gadania.

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now