Prosto do zakochania cz.89

37 2 5
                                    

89

Hania szła wściekła przez korytarz. Nie mogła uwierzyć w to, co powiedział jej Kuba. Karolina szła nadal przybita za przyjaciółkę. Nie została powiadomiona, co takiego się wydarzyło. Jej niepewność mieszała się ze smutkiem, co powoli tworzyło mieszankę wybuchową.

Po kilku chwilach dziewczyny znalazły się na właściwym korytarzu. Zazwyczaj szły powoli, nie śpiesząc się, podziwiając widoki lub po prostu plotkując. Tym razem było inaczej. Pesymistka pędziła z prędkością światła, a za nią szła przygaszona przyjaciółka.

Reszta grupki popatrzyła na nie lekko zdziwione, ale z uśmiechem. Niestety, gdy zobaczyły drugą ich miny zrzedły. To spowodowało kolejną falę smutku, która otuliła realistkę. Nie zrażało to Hani, która jedynie złapała za dłoń brunetki i pociągnęła ją w stronę grupki. Zignorowała wszelkie sprzeciwy i zatrzymała się dopiero przed paczką.

- Co ty odwaliłaś?! – wrzasnęła Hania.

- Ja? – zdziwiła się Eliza.

- To nie ona tu zawiniła – burknęła wściekła Kinga.

Pesymistka roześmiała się gorzko. Następnie się nachyliła do dziewczyn i powiedziała:

- Ktoś mi powiedział, że nie powiedział tego ktoś.

- Co?

Grupa spojrzała na siebie zdziwiona. Wszystkie krzywiły się z braku zrozumienia. Wszystkie z wyjątkiem Elizy, która poczuła, że jej mięśnie się napinają. Zrobiła krok w bok i chciała uciec, ale niestety ktoś to zauważył.

- Przynajmniej się przyznaj! – wrzasnęła Hania.

- Nie wiem, o czym mówisz – broniła się Eliza.

- Ach, czyli nie wiesz, że powiedziałaś Kubie w imieniu Karoliny, że ma zaprosić Werę?

- Co?! – zdziwiła się przywołana.

Tym razem na twarzach dziewczyn pojawiły się zmarszczone brwi. Nie rozumiał, co takiego się tutaj dzieje. Cała ta sytuacja robiła się chora i to bardzo chora.

Ku zdziwieniu wszystkich na środek stanęła Karola. Rozdzieliła znajome i poczekała, aż się uspokoją. Te, dzięki niespodziewanemu zwrotu akcji, łatwo było przesunąć.

- To nie jej wina – wyszeptała Karolina.

- Jak to nie jej wina?! – zdenerwowała się Hania.

- Normalnie. To wszystko moja wina.

- Jak to?

- Po prostu. Gdybym nie bawiła się w swatkę przez te półtora roku, nic takiego by się nie wydarzyło. Nadal byśmy żartowały i śmiałybyście się z moich prób zagadywania. Wszystko zepsułam. Ja i mój durny umysł. Przepraszam cię, Weroniko. Przepraszam was wszystkie. Lepiej będzie, gdy po prostu się rozdzielimy. Będzie wam łatwiej.

Na twarzy realistki pojawiły się łzy. Szybko je wytarła, a potem pobiegła w głąb szkoły, znikając za zakrętem. Dziewczyny wpatrywały się w puste miejsce, które przed chwilą było zajęte przez ich przyjaciółkę. Dopiero po pewnym czasie zrozumiały, co się takiego stało. Znaczenie tej wypowiedzi dotarło ze zdwojoną siłą.

Weronika poderwała się i zaczęła biec. Do niej dołączyły pozostałe. Sprawa z nieporozumieniem odnośnie zaproszeń na bal, była nieistotna. Potem będzie czas, aby się obrazić, kłócić, bić, czy zabijać. Teraz musiały się pogodzić. Zostało im niewiele do zakończenia roku szkolnego i na pewno nie chciały zmarnować tego czasu na niepotrzebne awantury.

*****************

Całe szczęście, że to była długa przerwa. Przynajmniej tak myślały dziewczyny. W rzeczywistości minęły dopiero dwie minuty od całej sytuacji. Miały jeszcze dwanaście na rozmowę, ale nie przejmowały się tym. Biegały rozgorączkowane po całej szkole. W pewnej chwili do poszukiwań przyłączyła się Maja. Tak, więc cała ich ekipa szukała jednej zguby.

Minutę po tym, jak połączyły siły, osiągnęły swój cel. Karola siedziała na schodach, oparta o poręcz. Miała pustkę na twarzy, ale w jej oczach było widać smutek. Dziewczyny bez słowa zajęły miejsca wokoło. Weronika, która siedziała ramię w ramię z dziewczyną, lekko ją popchnęła. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i powiedziała:

- Rozchmurz się.

- Jak? – westchnęła Karola. – Przeze mnie idziesz na bal z kimś, z kim nie chcesz.

- Nie mam na co marudzić. Przynajmniej nie idę sama.

Blondynka uśmiechała się przyjaźnie, ale wiedziała, że to nic nie daje. Smutek w oczach koleżanki, sprawiał jej przykrość. Żarty, sarkazm, gry słów, rozluźnienie atmosfery, czy wypatrywanie nawet najgłupszych plusów, były jej nieodłączną częścią, dzisiaj było inaczej.

Eliza poczuła, że biorą ją wyrzuty sumienia. Też chciała się pobawić w swatkę, ale zaszkodziła wszystkim. Zapomniała o zasadzie „zgody" i „brak zgody do drobnych gestów". Podrapała się w tył głowy i powiedziała:

- Przesadziłam, przepraszam.

- Nic się nie stało – odpowiedziała Karolina. – W końcu jestem gorsza, skoro wszyscy od razu oskarżyli o to mnie.

- Karola...

- Nie. Jest spoko, naprawdę. Jestem okropna, więc przepraszam was za mój głupi charakter i tępy mózg.

Kolejna próba zakończyła się niepowodzeniem. Tym razem nie było wyliczania. Nie było spoglądania na siebie. Maja podeszła i przytuliła się do przyjaciółki. Następnie odezwała się:

- Nie wiem, o co dokładnie chodzi, ale nie mów o sobie tak źle.

- No właśnie – dodała Hania. – Dzięki tobie przeżyłyśmy zabawne historię. Tylko za to dziękować.

- Dziękować? – oburzyła się Karola. – Chyba przeklinać. Czy wy tego nie widzicie? Przez tyle czasu pozwalałam sobie na za dużo. Raniłam was i miałam was gdzieś...

- Robiłaś to, aby nas uszczęśliwić.

- Ale mi nie wyszło. Gdybym tylko mogła cofnąć czas...

- Nie byłoby wtedy nas.

Karolina uniosła głowę. Spojrzała na Weronikę, która przed chwilą wtrąciła to zdanie. Blondynka uśmiechnęła się ciepło. Pogłaskała przyjaciółkę po ramieniu i powiedziała:

- Może i byłoby lepiej, ale co z tego? Gdyby nie pieprznęło cię coś w głowę, tego wszystkiego by nie było. Nie miałybyśmy ze sobą aż tak dobrych relacji.

- A poza tym jesteś z Konradem – wtrąciła się Maja. – Naprawdę chciałabyś to wszystko cofnąć?

Realistka poczuła spojrzała na wszystkie i uśmiechnęła się. W jej oczach pojawiły się łzy, ale te nie okazywały smutku. Jedynie szczęście.

- Jak dobrze, że ja mam tak popieprzone w tym łbie – krzyknęła, a potem przytuliła się do najbliższej.

Po upływie chwili wszystkie się w siebie wtuliły. Ta cała sytuacja z zapraszaniem na bal była pokręcona i nieprzyjemna, ale może lepiej, że tak się stało? W końcu wyjaśniły sobie to i owo. A przede wszystkim uświadomiły sobie, jak bardzo im na sobie zależy i jak wiele razem przeszły.

Ciąg dalszy nastąpi...

Ckliwo się zrobiło

Prosto do zakochaniaWhere stories live. Discover now