LXXI. Skrzywiona intuicja

512 30 17
                                    

Masz złe przeczucia? — spytałam nie potrafiąc ustać w jednym miejscu i wiedząc że niezależnie co ten w tym momencie by mi powiedział, nie zmieniłoby to za szczególnie skali obaw, kotłujących się w moim móżdżku. Nie potrafiłam się skupić, nie mogłam się nawet choć trochę rozluźnić mimo przepięknej otoczki tego dnia, mimo tego że tak długo go wyczekiwałam - bo przecież praktycznie całe życie, a z niesamowitą niecierpliwością przez ostatnie miesiące, malując w swojej głowie same najpiękniejsze wizje.

Teraz jednak byłam świadoma, że jeśli coś ma się stać, jeśli coś miałoby pójść nie tak, to właśnie tego dnia, zresztą wszelkie znaki wskazywały że sytuacja może potoczyć się w ten właśnie sposób.

— Wszystko jest pod kontrolą. Skup się na tym co leży dzisiaj w twojej gestii... Ładna prezentacja, spokój i pewność siebie. — oświadczył dość sucho jak na siebie tylko potwierdzając moją teorię. Nawet w jego dość zamkniętej posturze widziałam, że i on gotowy jest na wszystko - zresztą wyraźnie wskazywało na to bogate uzbrojenie zawieszone przy pasie, które przy tak oficjalnej kreacji powinno raczej sprowadzać się do miecza dla zasady.

Wszyscy jednak byli w gotowości.

Byłam przekonana, że pierwsze co - to połamię sobie paznokcie od ciągłego zaciskania dłoni, kierowana przez nadszarpnięte nerwy. Zapomniałam całkowicie o tym, że chociażby powinnam wreszcie odgonić myśli i zająć się szykowaniem, wiedząc że zaraz zobaczy mnie całkiem sporo par oczu wyczekujących tej chwili, pewnie niekiedy i bardziej niż ja.

Chodząc jednak w kółko i co chwila spoglądając gdzieś w dal przez okno, niekoniecznie miałam chociażby chwilę na zlokalizowanie swoich butów, kosmetyków, czy innych takich moich nieszczególnie uwielbianych przedmiotów.

— Zielona... — usłyszałam gdzieś z bok, gdy kolejny raz wydreptałam sobie ścieżkę wzdłuż dywanu. Rozbudzona podniosłam wzrok na ciemnowłosego, który praktycznie opierał się o framugę głównych drzwi. Nie zrozumiałam zupełnie o czym w tej chwili mówił, czego wyraz najprawdopodobniej dałam swoją mimiką, bo odpychając się od ściany, powolnym krokiem ruszył w moją stronę, łapiąc trochę więcej swobody - najwyraźniej dość wymuszenie, widząc że bez jego luzu i ze mnie dzisiaj nic pożytecznego nie będzie. — Prosiłaś mnie o pomoc w wyborze. Zielona chyba najlepiej pasuje...

— Że jaka zielona? — odpowiedziałam pytaniem, właściwie dalej nie rozumiejąc o czym konkretnie ten mówił. Niewątpliwie jednak odwróciło to moją uwagę i skierowałam się ku parawanowi, który dzielił pokój i obecnie ukrywał całą stertę kreacji porozrzucanych po podłodze lub prowizorycznie utkwionych na niestabilnych wieszakach. W swojej frustracji nie miałam głowy do porządków, a międzyczasie wygoniłam wszystkich którzy tylko chcieli mi pomóc.

— A że ta... — mruknął z drugiej strony przedmiotu, wykorzystując swój wyższy ode mnie wzrost i strącając przerzuconą przez kotarę suknię, która praktycznie spadła mi na głowę.

— To niebieski Ehor. — niejako przestrzegłam, nadymając trochę policzki i próbując złapać ubranie tak, aby nie ciągnąc go po podłodze, gdy jeszcze nie przywdziałam stroju. Nawet nie zastanawiałam się nad tym wyborem, całkowicie kierując się jego opinią, a zresztą stwierdzając że barwa ta bardzo ładnie wpadała w kolor jego oczu, co już samo w sobie mi odpowiadało.

— Zielono-niebieski. — zauważył gdy stanęłam z nim twarzą w twarz, zadzierając swoją trochę ku górze. Wyłapałam jego charakterystyczny uśmiech, a gdzieś ponad tym nieliczne, wręcz pojedyncze ale jakże charakterystyczne piegi, dla osoby która mogła obserwować je z takiego bliska. Nie czułam nawet potrzeby spierania się co do właściwego określenia tego koloru, choć z całym przekonaniem w tym momencie to on okazywał się całkowitym ignorantem w tej kwestii. — Pomóc ci? — spytał najprawdopodobniej co do splotu licznych wstążek jaki kreował się na moich plecach po założeniu sukienki. Pokiwałam głową, jak zwykle przy nim wyzbywając się naiwnie wszelkich złych myśli, szczególnie gdy pochylił się do mnie aby złożyć czuły pocałunek właściwie między moimi brwiami.

Przypadek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz