1. Rozdział 6.

1.2K 137 25
                                    

Dwa kolejne tygodnie były dla Evena koszmarne. Stał się drażliwy, wszystko mu przeszkadzało i denerwowało. Często dochodziło do ostrych wymian zdań między nim, a jego przyjaciółmi i zaczął kłócić się z Sonją bez powodu. Nie potrafił wyjaśnić zmiany swojego zachowania. Zwalał winę na złe samopoczucie i częste bóle głowy.

Negatywną zmianę w jego zachowaniu najbardziej odczuł Isak, który w towarzystwie przekleństw i wyzwisk lądował na szkolnych szafkach, ścianach i podłodze popychany przez Evena. Poszkodowany chłopak nigdy mu nic nie powiedział i nie skarżył się nauczycielom. Jedynie jego brązowe spojrzenie wyrażało wielki smutek, ból psychiczny, zawód, współczucie. Ev nie zaprzątał sobie jednak tym głowy. Uważał relacja z Isakiem za idealną: mógł się wyżyć na słabszym i nie miał z tego żadnych konsekwencji.

Szybko okazało się, że blondyn ma dużo kumpli, którzy zaczęli go bronić. Od słowa do słowa, od czynu do czynu doprowadziło to do wielkiej bójki między dwoma grupkami. Isak nie brał w niej udziału. Powody mogły być dwa: albo bał się oberwać, albo nie miał nic wspólnego z ustawką.

Przed rozpoczęciem zobaczył kątem oka Isaka z Sonją. Krzyczał do niej coś w stylu: powstrzymaj go. Nie był do końca pewny. Adrenalina już w nim buzowała.

Evenowi udało się uderzyć kilku gości, a przy tym samemu nie oberwać. Zawdzięczał to swojemu wzrostowi. Nie mógł tego powiedzieć o innych. Prawie każdy uczestnik bójki doznał jakiegoś urazu. Można być pewnym, że jutro w szkole na twarzach chłopaków będzie przeważał kolor fioletowy i czerwony.

Bójkę zakończył William, który rozbił jakiemuś dzieciakowi butelkę na głowie i trzeba było dzwonić po pogotowie. Even był wściekły na przyjaciela za nieczyste zagranie. Will mógł zafundować temu chłopakowi uraz mózgu, a w konsekwencji utratę pamięci, paraliż, śpiączkę i wiele, wiele innych problemów. Wtedy dotarło do Evena, że najmniejszy cios mógł być dla niego niebezpieczny i ostatni.

Tłum się rozszedł, a Even podszedł do swojej dziewczyny. Objął ją w pasie i razem minęli blondyna.

-Tchórz.- powiedział na odchodne do Isaka, który obserwował całe zajście z boku.- To wszystko twoja wina, mięczaku.- w oczach chłopaka pierwszy raz zobaczył łzy. Nic sobie z tego nie robił.

***

Do piątku wszyscy zapomnieli o bijatyce i razem bawili się na imprezie u Evy. Chłopakowi uderzonemu butelką w głowę na szczęście nic poważnego się nie stało. Miał założone dwa szwy i przyszedł na zabawe.

Even nie był idealnym towarzyszem na imprezę. Potańczył chwilę z Sonją i pogadał trochę z przyjaciółmi. Jednak większość czasu siedział sam ze szklanką soku pomarańczowego. Tak dobrze czytacie. Nie miał nawet ochoty napić się piwa. Wolał obserwować to co się dzieje z boku, niż brać w tym udział. Złe samopoczucie dalej się utrzymywało i nie był skłonny do zabawy. Najchętniej to poszedłby do domu, ale przez kolejny tydzień musiałby wysłuchiwać od Sonji, że ją zostawił samą na imprezie. Wolał przeboleć te kilka godzin, niż kilka dni słuchać jej gadania.

Impreza trwała w najlepsze. Jego dziewczyna była mocno wstawiona i obmacywała się z jakimś nieznanym mu kolesiem. Nie przejął się jej poczynaniami. Nawet przez sekundę nie poczuł zazdrości. Może robić co chce. Miał to gdzieś. Dostał przynajmniej dobry pretekst, żeby opuścić imprezę.

Even wychodząc z domu czuł na sobie czyjś wzrok. Szukał źródła tego dziwnego uczucia i znalazł...

Nowe życie (EVAK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz