1. Rozdział 46.

1K 127 29
                                    


Even razem z przyjaciółmi przez pół nocy jeździł po mieście w poszukiwaniu Isaka. Sprawdzał na ich dachu, w parku, w centrum motoryzacji, a na koniec pojechał do jego domu. Jonas i Eva odwiedzali kluby i bary. Vilde i Magnus chodzili po ulicach w centrum, a Linn, Chris i Sana jeździły po obrzeżach miasta. Niestety nigdzie nie było blondyna. Przepadł jak kamień w wodę.

Ev przemoczony, zrezygnowany, przybity i przygnębiony wrócił do domu koło 2 nad ranem. Mimo ogromnego zmęczenia nie potrafił zasnąć. Siedział skulony na parapecie i palił papierosy jeden za drugim. Nie przestawał dzwonić do swojego chłopka, jeśli jeszcze możne go tak nazywać. Skrzynka blondyna była już zapełniona, więc nie mógł się nagrywać. Myśl, że przez niego, przemoczony, zmarznięty i wściekły Isak błąka się samotnie, gdzieś po mieście jeszcze bardziej go przygnębiała. Strasznie się o niego martwił. Bał się, że może przydarzyć mu się coś złego. Czuł się okropnie ze świadomością, że zranił blondyna. Zawiódł jego zaufanie i nie łatwo będzie mu to naprawić, jeśli w ogóle dostanie możliwość zrekompensowania swojego bezmyślnego zachowania. Czuł napływające do oczu łzy. Starł je szybko rękawem, aby nie wydostały się na zewnątrz, ale jedna pojedyncza słona kropla spadła na jego kolano, pozostawiając mokrą plamkę.

-Isak, gdzie jesteś?- powiedział w dal.

Obudził go budzić. Nie pamiętał kiedy zasnął na parapecie. Cudem z niego nie spadł.

Nie miał najmniejszej ochoty iść do szkoły. Szedł tam tylko dlatego, że miał nadzieję spotkać Isaka, albo dowiedzieć się co się z nim dzieje. 

Ev siedział ze swoją paczką przed szkołą i wyjaśnił im w wielkim skrócie co się wydarzyło między nim i blondynem. Przyjaciele próbowali go podnieść na duchu, ale to nie on potrzebował pocieszenia. On był winny. To wszystko jego wina.

Zadzwonił dzwonek, a Isaka nie było. Jego przyjaciele poszli na lekcję, a on został na swoim miejscu. Oparł łokcie na kolanie i schował głowę w dłonie. Nadzieja umiera ostatnia, prawda? Jego właśnie zginęła.  Stracił wiarę, że blondyn się pojawi. Nie przypuszczał, że jego serce może pęknąć jeszcze bardziej, ale tak się stało.

Z zamiarem dalszego szukania Isaka, wstał z ławki. Ale... zobaczył go. Blondyn ze spuszczoną głową kroczył przez dziedziniec.

-Isak!!!- Even podbiegł do niego.- Martwiłem się o ciebie- chciał go przytulić, ale blondyn go odepchnął.

-Nie dotykaj mnie!- krzyknął słabym, zachrypniętym głosem. Dopiero teraz Ev zobaczył w jakim stanie jest Isak. Miał spuchnięte, załzawione oczy, czerwony nos i rumieńce na twarzy Było widać, że ma gorączkę.

-Jesteś chory. Powinieneś leżeć w łóżku.- powiedział z troską Ev.

-Nie udawaj, że to cię obchodzi.- Isak chciał go minąć, ale wyższy chłopak złapał go za ramię.

-Obchodzisz mnie!!!- podniósł głos.- I nie pozwolę ci, żebyś pogorszył swój stan. Zabieram cię do domu- blondyn mimo, że bardzo chciał nie miał siły zaprotestować.

-Zadzwoń po Eskilda. Jest w domu, to przyjedzie po mnie.

-Sam cię zawiozę.- blondyn pozwolił Evenowi podprowadzić się do auta.- Wsiadaj.

Ev podjechał po drodze do apteki. Wykupił chyba wszystkie dostępne leki. Przez chwilę jechali w milczeniu. Kierowca zerkał co jakiś czas na swojego pasażera. Isak miał przymknięte oczy, ale było widać, że nie śpi.

-Przepraszam, że cię oszukałem- zaczął spokojnym głosem.- Powinienem ci powiedzieć, co planuję.

-Daruj sobie.- odpowiedział blondyn nie ruszając się ani o milimetr.

-Zanim całkowicie mnie skreślisz, chciałbym, żebyś przeczytał moją rozmowę z twoją mamą.

-Próbujesz się pogodzić, czy całkowicie nas zniszczyć?- starał się powiedzieć ostrym głosem, ale przez chrypkę wyszło raczej śmiesznie.

-Chce się pogodzić- powiedział pewnie.- Ale możesz mi wybaczyć tylko wtedy, gdy zrozumiesz co mną kierowało. A nie zrozumiesz, jeśli nie przeczytasz. Proszę.

-Gdzie masz telefon?- Isak się poddał.

Na czerwonym świetle, Even włączył na swoim smartfonie rozmowę, o której wspomniał i podał chłopakowi urządzenie. Blondyn czytał ze skupienie.

-I ty jej wierzysz?- zapytał z kpiną.

-Jakbym miał jakiekolwiek wątpliwości, nie zaaranżował bym spotkanie. Wierzę, że twoja mama naprawdę cię kocha i akceptuję, a wyrzucając cię z domu chciała cię obronić przed samą sobą- wytłumaczył.- Nigdy nie okłamałeś nikogo dla wyższego dobra? Nie zrobiłeś czegoś niewłaściwego, żeby chronić ukochaną osobę?- zapytał Even, wjeżdżając na podjazd. Isak nie odpowiedział.

-Już sobie poradzę.- blondyn opuścił samochód, ale zakręciło mu się w głowie i gdyby nie drzwi, upadłby na chodnik.

-Nie ma mowy. Pomogę Ci.- Ev podbiegł do chłopaka i przytrzymał go.

Zabrał za sobą reklamówkę z lekami. Objął Isaka w pasie i zaprowadził go do domu. Drzwi od razu otworzył im Eskild.

-Co się stało?- zapytał przerażony mężczyzna.

-Isak jest chory. Przyszedł do szkoły, ale to tylko pogorszyło jego stan. Gdzie jest jego sypialnia.- zapytał.

-Tam.- Eskild bez namysłu wskazał odpowiednie drzwi.

-Nie! Nie do pokoju. Chcę na kanapę.- Isak próbował się bronić, ale Even go nie słuchał.- Zostaw mnie na kanapie.

-Nie ma mowy. Idziesz prosto do łóżka.

Ev położył przerażonego chłopaka na posłaniu i opatulił go szczelnie kołdrą. Jego chłopak jeszcze próbował protestować, ale nie miał sił. Dziwne zachowanie Isaka zwalił na gorączkę i majaki. Dlatego w pierwszej kolejności, zrobił mu zimny okład na czoło, aby zbić trochę temperaturę. Później poszedł do kuchni, którą wskazał mu współlokator blondyna i przygotował wszystkie lekarstwa zgodnie z zaleceniem pani farmaceutki. Dopiero, gdy Isak zażył wszystkie leki i zasnął ze zmęczenia, Even mógł rozglądnąć się po sypialni swojego chłopaka. Przebywał w niej pierwszy raz i był cholernie ciekawy jak wygląda i co w niej jest.

Widok go przeraził i spowodował straszny ból głowy.

Nowe życie (EVAK)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu