2. Rozdział 47. (ZMIENIONY!!!)

765 97 24
                                    

Rozdział dedykuję wszystkim, którzy zostali ze mną, którzy wspierają mnie w tworzeniu moich historii i ciągle motywują do pisania.

Dziękuję wam wszystkim, że jesteście.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-A co z Sonją?- zapytał Isaka, patrząc prosto w oczy mężczyźnie swojego życia. To było jedno z najważniejszych dla niego pytań, ponieważ odpowiedź miała wpływ na wszystko. Mimo, że cholernie bał się o to zapytać, a chyba bardziej bał się usłyszeć odpowiedzi to musiał wiedzieć. Po prostu musiał.

-A co ma być?- odpowiedział pytaniem na pytanie Even, marszcząc przy tym brwi. Naprawdę był zdziwiony pytaniem Isaka, a jeszcze bardziej strachem i lękiem jaki pojawił się w jego zielonych oczach.

-Przecież...- słowa ugrzęzły mu w gardle. Nie dał rady ich wypowiedzieć na głos. Zabrakło mu siły i odwagi aby je powiadać. Bo zdawał sobie sprawę, że jeśli je wypowie, to staną się faktem. 

-Co się dzieję Isak?- Even przytulił mocno Isaka, dodając mu otuchy. Myślał, że jak będą razem to wszystko wróci do normy, że wszystko będzie dobrze, tak jak dawniej. Niestety się przeliczył myśląc, że pójdzie tak łatwo. Po zachowaniu Isaka i dziwnym pytaniu o Sonję domyślał się, że blondyn coś było na rzeczy.

-Jesteście razem - po wewnętrznej walce w końcu udało mu się wykrztusić te dwa słowa. A każde z nich kuło i raniło jego serce.

-Skąd ci to przyszło do głowy?- Ev odsunął się od blondyna i popatrzył się w jego smutne, nieobecne oczy. 

-Byliście razem w Ośrodku Rehabilitacyjnym, widziałem was razem na rozpoczęciu roku jak się przytulaliście i całowaliście. Wyglądaliście na naprawdę szczęśliwych. Bardzo się cieszę - mówił ze łzami cieknącymi po policzkach. Nie miał siły już ich powstrzymywać- waszym szczę... 

-To nie tak!- Ev szybko przerwał wypowiedź Isaka.- Spójrz na mnie, proszę.- zaczął tłumaczyć dopiero jak blondyn na niego spojrzał.- Zawiozłem ją do ośrodka, bo zepsuł się jej samochód. Przytulaliśmy się po przyjacielsku, a co do pocałunku, to cmoknęła mnie w policzek, bo widziała, że patrzysz w naszą stronę. Chciała, żebyś był zazdrosny. Nie potrafiłbym związać się z nikim innym, a szczególności z Sonją. Kocham tylko ciebie Isak.- powiedział, kładąc rękę na mokrym policzku Isaka, ścierając kciukiem mokre ślady.

-Ale nie wystarczająco, żeby zaakceptować i żyć z chłopakiem na wózku!- Isak zrzucił dłoń chłopaka ze swojej twarzy i wstał. Niestety zrobił to za gwałtownie i upadł z powrotem na łóżko.

-Tłumaczyłem ci milion razy, że nie dbam o to czy jesteś na wózku, czy nie. Dla mnie możesz się nawet czołgać.- Ev bronił się atakiem. To nie było mądre z jego strony, ale tak jakoś wyszło.

-Twoje zachowanie przeczyło twoim słowom! Twoja izolacja ode mnie, odpychanie mnie, kłamanie, że wszystko z tobą w porządku nie świadczyły o twojej miłość!

-Nawet jeśli coś wzbudzało twoje podejrzenia i coś ci nie pasowało, to powinieneś mieć do mnie zaufanie!- obaj wykrzykiwali swoje słowa.

-Wybacz, że nie potrafiłem ci zaufać, gdy mówiłeś, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę widziałem jak umierałeś od wewnątrz!- powiedział z wyrzutem i pretensjami. Przez wybuch złości przestał płakać.- Wybacz, że nie potrafiłem ci uwierzyć, gdy mówiłeś, że to nie wina mojego wózka i dramatyzuje, kiedy nie chciałeś mi powiedzieć prawdy, co się z tobą dzieję!

-Masz rację, co do jednego. Kłamałem, że nic się nie dzieję, ale to nie ty byłeś powodem mojego załamania.- Even zaczął mówić spokojniej.- Chciałem ci wyjaśnić wszystko, ale w tym dniu zobaczyłem jak się... jak się całujesz z Lucasem i cały świat zawalił mi się na głowę.

-Widząc jak się męczysz, wtedy cały czas  myślałem, że przeze mnie, pragnąłem, żebyś znowu był szczęśliwy.- Isak również się uspokoił.- Długo myślałem jak zwrócić ci wolność, ale tak żebyś obwiniał mnie, a nie siebie. Dlatego pocałowałem Lucasa. Chciałem żebyś mnie znienawidził i zostawił, ale z mojej winy. Zależało mi, żebyś zaczął wszystko od nowa, bez ciężaru, bez ograniczenia w postaci chłopaka na wózku inwalidzkim, bo byłem przekonany, że to wózek stanowi problem.

-Przepraszam, że pozwoliłem ci żyć ze świadomością, że jesteś przyczyną mojego złego samopoczucia. Ale to kompletnie nie o to chodziło, Isak.- Even wstał z łóżka i podszedł do okna.- Moja mama jest chora. Ma raka piersi.- mówił, nie patrząc na Isaka.

-O boże, Even.- blondyn był w szoku po usłyszeniu takich wiadomości. Podniósł się z łóżka i podpierając się o meble dołączył do Evena, mocno go przytulając. Czuł się fatalnie, że spotęgował ból swojego byłego chłopaka.- Strasznie mi przykro, gdybym wiedział...

-Ale nie wiedziałeś.- odwzajemnił uścisk.- Moja mama nie chciała, żebym obarczał cię jej problemami, a ja uszanowałem jej decyzję.- Even odsunął się od Isaka.- Ty zacząłeś radzić sobie coraz lepiej, a moja mama potrzebowała pomocy, dlatego znikałem na większość dnia. A wieczorem nie miałem na nic ochoty. Było mi tak cholernie ciężko patrzeć na cierpienie dwóch najważniejszych osób w życiu i nie móc im pomóc. Czułem się taki bezradny i bezsilny. Nie potrafiłem już dłużej patrzeć na twoje smutne oczy i na to jak się obwiniasz, mimo moich zapewnień. Chciałem ci powiedzieć, ale zobaczyłem cię z Lucasem. 

-Przepraszam Even, że ci nie zaufałem, że zamiast cię wpierać, to utrudniłem ci i pogorszyłem sprawę. Jestem egoistycznym dupkiem. Zrozumiem jak nie będziesz chciał mnie więcej widzieć. Zasłużyłem sobie.

-Nie bądź dla siebie zbyt surowy. Nie wiedziałeś.

-Ale powinienem wiedzieć. Powinienem wiedzieć, ze twoja miłość jest silniejsza niż wózek. Powinienem ci ufać. Przepraszam Even, że myślałem tylko o sobie i kazałem ci się tak męczyć. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo przeze mnie cierpiałeś. Jestem potworem.- nogi odmówiły Isakowi posłuszeństwa i zaczął osuwać się na ziemię. Even przytrzymał go i mocno przytulił.- Jest szansa, że kiedyś mi wybaczysz? Zrobię wszystko.- zapłakał mu w ramionach, a Even podniósł go i zaniósł na łóżko.

-Żeby było jasne, nie obwiniam cię, o to co się stało.- pogłaskał go po policzku, ścierając łzy.- Obaj popełniliśmy błędy i jesteśmy tak samo winni.

-Ty pomagałeś chorej mamie, a ja udawałem zdradę, żebyś ode mnie odszedł. Co z tego, że robiłem to z miłości do ciebie i tylko i wyłącznie dla twojego dobra? Kto jest większym dupkiem?

-Nie wracajmy do tego. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Prawda?- Isak w odpowiedzi lekko się uśmiechnął i przytaknął głową.- Ale jest jedna rzecz, o którą chciałbym cię prosić. Możesz się nie zgodzić i to nie będzie miało w ogóle wpływu. 

-Co to takiego?

-Wybacz Sonji i pogódź się z nią. Wiele dla mnie zrobiła. Pomagała mi przejść przez to piekło. Gdyby nie ona to nie wiem, co bym ze sobą zrobił.

-Jeśli to jest dla ciebie ważne, porozmawiam z nią.

-Kocham cię Isak i nigdy nie przestałem.

-Kocham cię Even i nigdy nie przestałem.- powtórzył za nim i podniósł się, aby pocałować miłość swojego życia. Pieszczota nie trwała długo. Przerwał ją Ev. Mieli tak dużo do nadrobienia.

-Możesz mi powiedzieć jak to się właściwie stało, że chodzisz?

Isak opowiedział mu dokładnie swoją drogę do osiągnięcia takiego stopnia sprawności, jak intensywnie ćwiczył przez wakacje, aby stanąć na nogi, co i kto dodawał mu sił i motywacji i kto mu pomagał w ćwiczeniach. Podzielił się z nim wszystkimi istotnymi kwestiami. Pozostała jeszcze tylko jedna istotna rzecz. A mianowicie jego pocięta ręka. 

~~~~~~~~~~~~

Teraz wszyscy przepraszają Evena. 

Rozdział niesprawdzony!!!

Nowe życie (EVAK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz