2. Rozdział 27.

776 110 33
                                    

Isak, z głową Evena na klatce piersiowej, leżał na łóżku i mimo wielkiego zmęczenia i szczerych chęci nie mógł zasnąć. Blondyn nie widział twarzy swojego chłopaka i nie wiedział, że ten też nie śpi. Obaj byli mocno pogrążeni w swoich myślach i to spowodowało, że nie mieli ochoty ani na rozmowę, ani na oddanie się w objęcia Morfeusza. Nieświadomie patrzyli się w to samo miejsce w pokoju, w zdjęcie powieszone nad drzwiami ich pokoju.

Po kilkudziesięciu minutach, które dla obu wydawały się być godzinami, Even podniósł się na łokciu i spojrzał na spokojną i zamyśloną twarz Isaka. Podciągnął się do góry i skradł swojemu chłopakowi czuły pocałunek, który ten od razu odwzajemnił. Całowali się, muskając delikatnie i spokojnie swoje usta. Nie potrzebowali niczego więcej, aby zapewnić tego drugiego o swoich uczuciach. Intymne chwile też były im potrzebne, w szczególności w takich trudnych momentach. Ev pierwszy przerwał pocałunek i ułożył głowę na ramieniu blondyna, aby móc na niego cały czas patrzeć. Wolną ręką pogłaskał Isaka najpierw po policzku, a następnie zatopił palce we włosach chłopaka, tuż nad uchem, a później ułożył rękę na jego drugim ramieniu.

-Spałeś?- wyszeptał Isak, kreśląc palcem wskazującym bliżej nieokreślone wzorki na plecach Evena.

-Nie. A tobie udało się zdrzemnąć, choć na chwile?- zapytał po chwili, patrząc blondynowi prosto w oczy. Isak w odpowiedzi pokiwał przecząco głową.- Chcesz, żebym dokończył historię?

-Jeśli tylko jesteś na to gotowy i sam tego chcesz.- odpowiedział Isak, nie przestając głaskać go po plecach.

-Chcę.- uśmiechnął się delikatnie i jeszcze raz cmoknął usta Isaka, aby dodać sobie otuchy.- Mimo, że twoja operacja się powiodła lekarze dalej byli bardzo sceptycznie nastawieni i mówili, że twój stan jest krytyczny i mamy przygotować się na najgorsze. Uprzedzili nas, że jeżeli jakimś cudem obudzisz się ze śpiączki, to prawdopodobnie nie będziesz chodził, ale miałem i mam to gdzieś. Dla mnie liczyło się, żebyś wrócił do mnie.- Ev wziął głęboki wdech. Jeszcze się trzymał.- Długo leżałeś na Oddziale Intensywnej Terapii, więc mogłem patrzeć na ciebie tylko przez grubą, szklaną szybę. Gdyby nie te wszystkie rurki, pikające aparatury i plastry, pomyślałbym, że śpisz. Wyglądałeś tak spokojnie, niewinnie i bezbronnie, bo nie zdawałeś sobie spawy, co się wokół ciebie dzieje. Ale dla mnie to był koszmar, z którego nie mogłem się obudzić. Byłeś tak blisko mnie, a zarazem tak daleko. Kiedy widziałem cię tuż przed sobą i nie mogłem cię dotknąć, przytulić i poczuć twojej miękkiej, ciepłej skóry, to łamało mi serce. Z minuty na minutę coraz bardziej. Chciałem do ciebie wejść, choć na kilka sekund, aby poczuć smak twoich ust, twój zapach zanim całkowicie zniknie, ale mi nie pozwalali. Ciągle powtarzali: Nie. Nie. Nie. Chciałem rozbić tą przeklętą szybę... To był pierwszy dzień, a ja już nie wytrzymywałem i wariowałem. Najgorsza była ta bezradność i bezsilność. Chciałem coś zrobić, jakoś ci pomóc, ale nie mogłem. Pozostało mi tylko czekanie.- z oczu Evena zaczęły lecieć pierwsze łzy.

-Gdybym tylko mógł cierpiałbym za ciebie.- odrzekł Isak i widząc mokry ślad, nachylił się i z scałował słone krople z policzków swojego chłopaka.

-Nie chciałbyś.- sprostował Ev i kontynuował.- Może gdybym wtedy wiedział, to co teraz wiem byłoby mi łatwiej, ale ja ciągle słyszałem tylko jego stan jest krytyczny, nie rób sobie nadziei, może tego nie przeżyć, albo będzie sparaliżowany. Przez cztery kolejne dni siedziałem w pokoju. Dużo piłem i paliłem skrętów, obracając w dłoniach pudełko tabletek i ciągle oglądając Romeo i Julię. Czwartego dnia, bez pozytywnych wieści od Eskilda, pierwszy raz poważnie pomyślałem, żeby się zabić. Ty już byłeś martwy dla wszystkich lekarzy, więc po co miałem się nie potrzebie męczyć dłużej niż to konieczne i patrzeć jak kreska na monitorze staje się pionowa, a dźwięk jednolity.- Isak na te słowa, mocno przyciągną do siebie Evena. Słuchając zwierzenia swojego chłopaka, z jego oczu też zaczęły spływać łzy. Domyślał się, że Ev przechodził bardzo trudny okres, ale nie spodziewał się, że usłyszy coś tak okropnego.- Ale wtedy na ekranie laptopa pojawił się fragment, gdzie Romeo przekonany, że jego ukochana nie żyje pije truciznę, a wtedy Julia się budzi i odbiera sobie życie na widok martwego kochanka. Pomyślałem sobie, że moim bezmyślnym zachowaniem mogę nam spłatać taki sam los. Wyobrażenie, że odbierasz sobie życie przeze mnie... to był dla mnie kubeł zimnej wody. Zdecydowałem, że muszę być silny dla ciebie. Wziąłem się w garść i następnego dnia poszedłem do szpitala. Zacząłem wierzyć, że zdarzy się cud, że nasza miłość jest na tyle głęboka, że da ci siłę do walki, że jak będziesz czuł moją obecność i wsparcie to będziesz miał motywację do walki i wrócisz do mnie.- Ev przerwał na dłuższą chwilę, aby się uspokoić. Zamknął oczy i oddychał chcąc dojść do siebie.

-Kochanie, nie musisz kończyć. Już wszystko rozumie.- powiedział Isak, całując Ev w czoło. Widząc jak cierpi jego chłopak, sam czuł się źle.

-Tego samego dnia przenieśli cię do zwykłej sali, gdzie mogłem być cały dzień. Pielęgniarka powiedziała, żebym do ciebie mówił, bo to ci pomoże, więc opowiadałem ci wszystko, co czułem.- Even jednak wolał kontynuować.- Pomimo mojego postanowienia i szczerych chęci przeżywałem fazy żałoby*. W pierwszych dniach było ciężko. Nie mogłem uwierzyć, że spotkało to nas, przecież dopiero zaczęliśmy nowe życie razem. Ciągle ci powtarzałem, że to nie może być prawda, że to się nie dzieje naprawdę. W późniejszym etapie nie mogłem sobie radzić w normalnym życiu. Wszystko mnie przerastało. Nie mogłem spać, jeść, nic mi się nie udawało, nie spotykałem się z ludźmi. Później zacząłem czuć nienawiść do ciebie, Eskilda, twojej mamy, aż wreszcie do samego siebie. Potem wpadłem w straszną depresję, dużo płakałem i spałem na zmianie i nie przychodziłem do ciebie przez kilka dni, bo twój widok jeszcze bardziej mnie dołował. Strasznie się zaniedbałem. Po 3 miesiącach zaakceptowałem, że leżysz w śpiączce i na tyle na ile to możliwe wróciłem do normalności. Codziennie przychodził Lucas i pomagałem mu w twojej rehabilitacji, a on uczył mnie jak mam z tobą ćwiczyć. W końcu po 100 długich dniach obudziłeś się i poczułem wielką, wielką ulgę, a serce momentalnie zabiło szybciej w mojej piersi, gdy zobaczyłem twoje zielone, piękne oczy. Były dokładnie takie same jakie je zapamiętałem, no może trochę bardziej zmęczone. Ale ty moją wielką radość przemieniłeś w wielki koszmar, bo pierwsze co zrobiłeś, to zażartowałeś, że straciłeś pamięć. W tamtej chwili cię nienawidziłem, chyba bardziej niż cię kochałem. Resztę historii znasz.

-Miałeś 100% rację, żeby mnie zostawić i wtedy myślałem, że tak zrobisz. Zabijała mnie myśl, że straciłem cię przez swoją głupotę.

-Nigdy nie mógłbym cię zostawić. Nigdy- podkreślił i popatrzył Isakowi w oczy.- Chyba, że sam tak zdecydujesz.

-Nigdy.- blondyn odpowiedział tak samo.- A co czujesz jak widzisz mnie na wózku?

-Dla mnie to kompletnie nie ma znaczenia. Kocham cię za to jaki jesteś, a nie za twoją sprawność. A ty mimo ciężkich przeżyć i utraty czucia w nogach wcale się nie zmieniłeś. Dalej jesteś tym samym słodkim, uczynnym, wspaniałomyślnym, dobrym Isakiem, w którym się zakochałem dwa razy. Dla mnie istotne jest, że żyjesz i mogę patrzeć w twoje zielone oczy...- na te słowa spojrzał w załzawione oczy swojego chłopaka- ...czuć twoje ciepło...- dotknął mokrego policzka blondyna i starł z nich łzy- ... przytulać cię...- Ev mocno wtulił się w Isaka-... i całować twoje miękkie usta- na potwierdzenie słów złożył czuły pocałunek na ustach swojego chłopaka. To jest dla mnie najważniejsze.- wyjaśnił Ev- Czuję się czasami przygnębiony, ale tylko wtedy kiedy ty tak się czujesz. Męczę się jak ty się męczysz. Jest mi smutno jak ty jesteś smutny. Płaczę kiedy ty płaczesz- wytłumaczył Even.- Udziela mi się twój nastrój, bo między nami jest naturalne połączenie i jesteśmy bratnimi duszami. Dałbym wszystko, żeby zamienić się z tobą miejscem. Chciałbym oddać ci moją sprawność, ale to niestety niemożliwe. Ale tu i teraz obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ułatwić ci życie.

-Dziękuję Ci, że mnie kochasz.- Isak zaczął śpiewać piosenkę, którą kiedyś napisał specjalnie dla Evena.- Za bycie moimi oczami, kiedy nie potrafię patrzeć. Za rozchylanie moich ust, gdy nie mogę oddychać. Dziękuję Ci, że mnie kochasz. Podnosisz mnie kiedy upadam. A gdybym tonął, rozdzieliłabyś morze i ryzykował własne życie, by mnie ratować. Dziękuję Ci, że mnie kochasz.**- skończył śpiewać, a Ev w odpowiedzi pocałował go, ale tym razem mocno, namiętnie, do utraty tchu.

~~~~~~~~~~~~

JESTEŚCIE NA 40 MIEJSCU W RANKINGU. BRAWO WY!!!

Bardzo wam wszystkim dziękuję, że dzielicie się ze mną swoimi odczuciami związanymi z danym rozdziałem. To naprawdę sprawia, że czuję się szczęśliwa i tworzenie dla was daje mi wielką satysfakcję. Kocham was wszystkich za wsparcie jakie mi okazujecie. Jesteście najlepsi.

Bardzo dziękuję za liczne gwiazdki pod każdym rozdziałem, a te liczby ciągle rośną.

*Pamiętacie rozdział 55 podzielony na 5 części. To już wiecie co oznacza każdy podrozdział. Kto się domyślił?

** Bon Jovi - Thank You For Loving me

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now