1. Rozdział 12.

1.3K 130 13
                                    

Dzień 2 c.d

Even obudził się, przetarł oczy i rozciągnął. Z początku był zdezorientowany, ale szybko domyślił się gdzie jest. Rozejrzał się po wnętrzu samochodu i dotarło do niego, że brakuje Isaka, a samochód stoi w miejscu. Zrzucił swoją kurtkę, którą był przykryty. Tak przy okazji, nie pamiętał, żeby się nią okrywał. To musiała być sprawka blondyna.

Sięgnął po telefon, który leżał przed nim na desce rozdzielczej. W ogóle nie zwrócił uwagi na nieodebrane połączenia i smsy. Interesowała go tylko godzina. Dochodziła 7. To na niedzielę środek nocy. Jęknął i odłożył telefon.

Wysiadł z auta i rozejrzał się po okolicy. W pobliżu nie było nic, prócz starej, drewnianej karczmy i lasu. Popatrzył się dokładnie w stronę zajazdu i zobaczył Isaka siedzącego w środku, przy oknie. Podszedł do szyby i zapukał na nią. Blondyn popatrzył w jego stronę i się uśmiechnął. Ruchem ręki zachęcił go do wejścia.

-Właśnie po ciebie szedłem.- powiedział Isak jak tylko pojawił się przy stoliku.- Siadaj. Zamówiłem nam śniadanie i kawę. Zaraz powinno być.- Even chciał się trochę podroczyć z Isakiem.

-Jak mogłeś zostawić mnie samego w aucie?- powiedział ze złością i zajął wskazane miejsce. Założył ręce na piersi. Starał się zrobić najgroźniejszą minę jaką potrafił.

-Przepraszam, ja...- odpowiedział zmieszany Isak.- Ja nie chciałem cię zezłościć. Chciałem po ciebie iść, ale nie chciałem cię przed wcześnie budzić.- próbował się tłumaczyć, ale marnie mu szło. Jego zdania były nielogiczne. Even ledwo utrzymał kamienną twarz.- Wolałem najpierw zamówić. Wyszedłbym po ciebie jak byśmy dostali jedzenie. Chciałem ci dać kilka minut więcej na spanie. - Even nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.

-Już się nie tłumacz.- ponownie się zaśmiał.- Żartowałem.

-Ha, ha naprawdę bardzo śmieszne.- Isak wziął ze stołu serwetkę, zwinął w kulkę i rzucił nią w Evena. To jeszcze bardziej go rozśmieszyło.

-Dla mnie bardzo. Patrzenie jak się miotasz i próbujesz się tłumaczyć, zostanie moją najlepszą rozrywką.

-W co ja się wpakowałem.- Isak położył dłonie na stole i teatralnie uderzył głową w stół. Udawał, że mówi do siebie, ale tak naprawdę zależało mu, żeby Ev to usłyszał. 

-Słyszałem to.

-I dobrze. Jesteś najgorszym towarzyszem podróży jakiego miałem.- odgryzł się.

-Co to ma znaczyć?

- Po pierwsze, nie doceniasz, że pomyślałem o śniadaniu i żartujesz sobie ze mnie, a po drugie, zamiast mnie zabawiać rozmową na trasie to sobie smacznie śpisz. I wiesz co? Strasznie chrapiesz.

-Ja chrapię?- Even pokazał na siebie palcem.- To był pewnie dźwięk twojego samochodu.

-Chciałbyś brzmieć jak silnik Subaru.- skomentował Isaka.- Dużo ci do niego brakuje.

-Panów zamówienie.- ich przekomarzanie przerwała kelnerka podając śniadanie i kawę.

-Dziękujemy.- powiedzieli równocześnie.

-Nie wiedziałem co lubisz, więc zamówiłem to co sobie, naleśniki z jabłkami i z kardemommem.- ostatnie słowo prawie wyśpiewał.

-Powiedz to jeszcze raz.- poprosił Even.

-Co?- zdziwił się.

-Kardemomme.- Ev powiedział normalnym głosem.

-Kardemomme*.- wyśpiewał ponownie blondyn. Zaśmiali się tym razem wspólnie.

Posiłek zjedli w ciszy, ale żadnemu ona nie ciążyła. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Even nie mógł uwierzyć, że wczoraj obawiał się o ich znajomość, przecież przez dłuższy czas nie mogli znaleźć wspólnego tematu. A teraz na luzie, bez skrępowania mogli z siebie żartować i przekomarzać się. Miał wrażenie, że znają się od lat.

-Jak się czujesz?- zapytał Isak, kiedy jechali już dalej.

-W porządku.- odpowiedział.- Całkiem wygodnie się jedzie, a ty dobrze prowadzisz.- pochwalił go.

-Bo się zarumienię.- zaśmiał się Isak.- Jak chcesz możesz iść dalej spać. Przed nami jeszcze 2 godziny drogi.

-Nie. Postanowiłem się poprawić i być lepszym towarzyszem podróży.- stwierdził poważnie.

-A wiesz, że ja tylko żartowałem?- zapytał dla jasności Iska.

-Nie wiem, nie wiem. Wziąłem sobie to do serca.- zaśmiał się.- Zaczniemy od radia.- puścił pierwszą lepszą stację.


W aucie rozległa się piosenka Jasona Mraza I'm Tours. Ev nie znał tej piosenki. Natomiast Isak próbował ją śpiewać, ale gubił słowa. Za to improwizacja wychodziła mu całkiem dobrze. Even miał niezłe przedstawienie i to za darmo.

W tej chwili postrzegał blondyna w inny sposób. Nie potrafił tego określić. Śpiewający Isak wydawał mu się pogrążony we własnym, radosny, pozytywnym świecie bez trosk i problemów.

Następną piosenką była You are my Sunshine Johnnego Casha. Tę piosenkę Isak znał całą i śpiewał. Even wpatrywał się w niego bez skrępowania.


-Co?- zapytał Isak kiedy piosenka się skończyła i poczuł na sobie jego wzrok.

-Nic. Nie miałem pojęcia, że śpiewasz.

-Często z przyjaciółmi na pre-party urządzaliśmy sobie karaoke i przez to poznałem na pamięć kilka piosenek.

-Masz naprawdę dobry głos.- powiedział szczerze.

-Nie gadaj głupot. Wszyscy mi mówią, że fałszuję, ale nadrabiam entuzjazmem.

-To kłamią.- uśmiechnął się do niego. Isak niepewnie zerknął na Evena i posłał mu nieśmiały uśmiech.

-Jakiej muzyki ty słuchasz?- blondyn zmienił tor rozmowy.

-Jeszcze sobie nie wypracowałem ulubionej. Słucham wszystkiego po trochu. Ostatnio z Sonją słuchamy Gabrielle i The Weekend.

-A coś z rapu? Np. N.W.A. czy Nas.- Even popatrzył na Isaka jakby nie wiedział o co chodzi. Blondyn od razu zrozumiał jego wyraz twarzy.

-Poważnie? Nigdy o nich nie słyszałeś?- Ev pokręcił przecząco głową.- Mają naprawdę świetną muzykę. Potrafią naładować człowieka pozytywną energią. W schowku mam ich płytę.

Po drodze mijali piękne górskie widoki oraz ogromne wodospady i słuchali ulubionej muzyki blondyna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Wszyscy wiecie jak Isak perfekcyjnie wypowiada  kardemomme

Nowe życie (EVAK)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang