2. Rozdział 7.

790 119 26
                                    

Isak obudził się i ... poczuł na swojej klatce piersiowej jakiś ciężar. Było to dla niego całkowicie zapomniane uczucie i trochę się go przestraszył. Zdezorientowany przejechał prawą dłonią po balaście i rozpoznał ramię, później łokieć, przedramię i dłoń. Doskonale wiedział do kogo należy ręka, obejmując go mocno. Gdy pierwszy szok minął i emocje opadły, poczuł straszny ból w górnej części ciała. Zaczął wyć i rzucać się na łóżku. Swoim zachowaniem obudził śpiącego obok Evena.

-Co się dzieje?- zapytał przestraszony Ev, próbując uspokoić cierpiącego chłopaka. - Spokojnie. Idę po lekarza.- wyższy chłopak nie zwlekając dłużej wybiegł z pokoju.

Isak nie był w stanie wydusić z siebie sensownego zdania. Miotał się i piszczał jakby go obdzierali ze skóry. Z bezsilności i cierpienia zaczął płakać. Pierwszy raz w życiu czuł taki straszliwy ucisk, a do tego do jego górnej części ciała napływała fala strasznego, wręcz parzącego uczucia. Straszne doznanie było porównywalne do wbijania na siłę miliona wielkich igieł i to w najczulsze miejsca, dodatkowo polewając powstałe rany kwasem. Isak zaczynał się dusić, ponieważ nie mógł nabrać powietrza w płuca. W tej chwili jedyne o czym marzył to śmierć.

Od wyjścia Evena nie minęła nawet minuta, a chłopak już był z powrotem. Przyprowadził pielęgniarkę, która natychmiast podała Isakowi silny środek przeciwbólowy. Ból momentalnie odszedł, pozostawiając tylko przykre wspomnienie. Isak dyszał jakby przebiegł maraton tam i z powrotem. Łapczywie nabierał powietrza, aby móc dojść do siebie. Blondyn uspokajał się, a jego oddech wyrównywał się. Poczuł ulgę.

Po kilku minutach do sali Isaka wszedł jego lekarz prowadzący. Even stał przy jego łóżku i trzymał go mocno za rękę. Chciał być i był dla niego oparciem, którego tak bardzo teraz potrzebował.

-Isak, co się stało?- zapytał doktor Smith.

-Nie wiem. Obudziłem się i górna część ciała zaczęła mnie boleć i palić jakby żywym ogniem.- wyjaśnił szczerze i dokładnie blondyn.

-A teraz?- dopytywał lekarz.

-Pielęgniarka coś mi podała i ból odszedł. Teraz nic nie czuję.- odpowiedział Isak.

Mężczyzna w białym kitlu wziął do ręki jakiś dziwny, zaostrzony przedmiot i zaczął jeździć nim po lewej ręce blondyna, w górę i w dół.

-Czujesz ten dotyk?- Isak w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową, ale jeszcze nie wiedział, co to wszystko oznacza. Czuł się lekko speszony i zdezorientowany.

Lekarz odkrył Isaka i podniósł jego koszulkę do góry. Przejechał dziwną rzeczą najpierw po brzuchu pacjenta, później kierując się na jego klatkę piersiową, a następnie wracając ponownie na brzuch. Blondyn zaśmiał się, gdy doktor dotknął jego boku. Pan Smith uśmiechnął się szeroko na reakcję Isaka, nie krył zadowolenia.

Lekarz nie zdradzając swojej diagnozy, przeszedł do sprawdzania nóg blondyna. W tym obszarze niestety było bez zmian, ale to mogło szybko się zmienić.

-Mam dla was bardzo dobre wieści. Isakowi wróciło czucie od pasa w górę.

-Czyli co?- zapytał mało inteligentnie zainteresowany.

-Czyli twój stan zaczyna się polepszać.- wyjaśnił doktor.- Na razie bez środków przeciwbólowych nie masz szans na funkcjonowanie i rehabilitację, więc będziesz regularnie je dostawał. Z czasem wszystko się ureguluje i wróci do normy.

-A co z nogami?- po raz pierwszy odezwał się Even.

-Na razie bez zmian. Nie chcę strzelać, kiedy i czy w ogóle coś się zmieni w tej części ciała. Teraz musimy się skupić na tym, do czego udało się dojść i wykorzystać to do dalszej rehabilitacji i zrobić duży krok na przód.

-To co się teraz zmieni?- Even chciał kontrolować wszystko i musiał dowiedzieć się jak najwięcej. Kodował w głowie wszystkie ważne i mniej ważne wiadomości.

-Od dzisiaj Lucas może zacząć malutkimi krokami podnosić Isaka do siadu. Dzięki wczesnemu rozpoczęciu rehabilitacji nie powinno być z tym etapem większego problemu.- wytłumaczył lekarz.- Od ciebie zależy- zwrócił się do blondyna- i od twojej determinacji za ile usiądziesz na wózku inwalidzkim i kiedy wrócisz do domu.- wytłumaczył pan Smith.

Isak próbował sobie wszystko poukładać w głowie, ale otumaniony lekami nie potrafił dojść do ładu ze swoimi myślami. W pewnym momencie rozmowy pogubił się i już nie wiedział czy to, co usłyszał to był sen, czy rzeczywistość.  Za dużo informacji usłyszał na raz. Wykończony przebytym bólem oraz natłokiem wrażeń, odpływał w objęcia Morfeusza. Zanim zasnął usłyszał jeszcze końcówkę rozmowy Evena z lekarzem.

-Dziękuję panie doktorze.

-A pana obecności tutaj o tak wczesnej porze nawet nie skomentuję, ale żeby było jasne. To był ostatni raz.- powiedział z udawaną powagą i złością doktor Smith i opuścił sale.

~~~~~~~~~~~~

Jest obiecany kolejny rozdział.  Mam nadzieję, że również przypadnie wam do gustu i zostawicie po sobie ślad.

Bardzo dziękuję za wasze liczne głosy i komentarze. Uwielbiam je czytać. Sprawiają mi wielką radość i przyjemność. Słowa, którymi mnie obdarowujecie to najwspanialsza nagroda za moje pisanie. Nic więcej mi nie trzeba. Dziękuję również wszystkim osobą, które dodają "Nowe życie" do list lektur.

PS.Mam prośbę do osób, które nie głosowały na wcześniejsze rozdziały. Jeśli znajdziecie chwilę wolnego czasu, chęci i oczywiście, jeżeli podoba wam się opowiadanie to bardzo proszę o zagłosowanie. Z góry dziękuję.

Nowe życie (EVAK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz