2. Rozdział 11.

918 115 31
                                    

Następnego dnia rano, Isak usłyszał skrzypnięcie drzwi do swojej sali, ale w ogóle nie zareagował, nawet nie mrugnął. Leżał bez ruchu na swoim szpitalnym łóżku i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w sufit. Czuł obecność Evena przy swoim boku, ale w ogóle nie zwracał na niego uwagi. Dzień wcześniej 50 razy próbował namówić swojego chłopaka, żeby poszedł do domu i odpoczął, w tym 10 razy wręcz niegrzecznie go wyganiał i kazał mu sobie iść, ale Ev był uparty jak osioł i nie posłuchał go. Blondyn liczył jeszcze, że pielęgniarka wyprosi Evena o 22, ale o dziwo lekarz prowadzący wyraził zgodę, aby chłopak został z nim na noc. Więc leżeli obok siebie jak dwoje nieznajomych sobie osób i cierpieli w samotności. Z daleka wyglądali na obcych sobie ludzi i to było bardzo niepokojące.

-Cześć Isak.- mama blondyna podeszła do niego i pocałowała go w policzek, ale ten nie zareagował.- Witaj Even.- chłopak wstał i podszedł do kobiety.

-Dzień dobry- powiedział serdecznie i objął niższą kobietę na przywitanie.

-Co z nim?- kobieta głową wskazała na swojego syna.

-Kiepsko- Ev wzruszył zrezygnowany ramionami i popatrzył się na Isaka. Blondyn wyglądał jakby myślami był daleko stąd.- Odkąd wczoraj usiadł po raz pierwszy na wózku nie ma z nim kontaktu. Nie chce z nikim rozmawiać, nawet ze mną.- Even zaczął dokładnie wyjaśniać.- Zamknął się w sobie i nie chce wyjść, a ja nie potrafię do niego dotrzeć. Jedyne co wczoraj do mnie powiedział, to że mam sobie iść, że mam się wynosić i nie chce mnie tu widzieć, ale nie potrafiłem go zostawić w takim stanie.

Rozmawiali jakby Isaka wcale nie było w pomieszczeniu. Ciężko jej było patrzeć na syna w takim stanie.    

-Teraz dotarło do mnie, co musi znosić Isak kiedy jest ze mną źle. Nie powinnam mu pozwolić oglądać mnie w fazie depresji- powiedział kobieta ze łzami w oczach, nie zastanawiając się jak te słowa zinterpretuje Isak.- Ja jestem jego matką, więc moim obowiązkiem jest czuwać nad nim, kiedy czuje się przygnębiony- przyznała mama Isaka.- Mogę coś dla niego zrobić?- zapytała, zmieniając temat.  

-Nie sądzę. Musimy być przy nim i wspierać go.

-A ty jak sobie radzisz?- mama Isaka pogłaskał Evena po ramieniu.

-Staram się być dla niego oparciem, ale...- nie dokończył, spoglądając na swojego chłopaka. Nie chciał, żeby Isak usłyszał jak się użala nad sobą. Jego wywód na pewno by mu nie pomógł.

-Musisz, znaczy musicie to wziąć na spokojnie.- kobieta mówiła zarówno do Evena jak i Isaka, bo uświadomiła sobie, że jej syn wszystko słyszy.- Kiedy dopadnie was bezradność musicie to przełknąć dzień po dniu, jeśli dzień stanie się za długi i zbyt ciężki to weźcie to godzina po godzinie. Jeśli godzina zacznie was przytłaczać to minuta po minucie. Małymi kroczkami wszystko się ułoży, ale musicie wziąć wszystko na spokojnie. Pamiętajcie, że wasza miłość jest silna. Dzięki uczuciu jakie was łączy poradzicie sobie ze wszystkim przeszkodami.

-Dziękuję.- Even wyszeptał do kobiety i ponownie ją przytulił. Pierwsza łza spłynęła mu po policzku.

-Dopóki jesteście razem i wspieracie się wzajemnie, będzie dobrze.- podsumowała kobieta. 

Isak dalej leżał bez ruchy, ale przysłuchiwał się rozmowie dwóch najważniejszych osób w jego życiu. Słyszał każde wypowiedziane słowo. Jego mama po raz kolejny udowodniła mu, że bardzo dojrzała emocjonalnie i umysłowo oraz rozwinęła swój pogląd na świat. Nie spodobało mu się to, że jego mama uważa opiekę nad nim jako obowiązek, ale i tak blondyn był dumny ze swojej rodzicielki. Teraz nie miał nastroju, aby zaczynać jakąkolwiek rozmowę.

Mama Isaka opuściła sale, całując syna w czoło na pożegnanie, a Ev ponownie zajął miejsce obok niego.

-Even ja mówię poważnie, że powinieneś iść do swoich zajęć.- blondyn odezwał się pierwszy raz od kilkunastu godzin.

-Dlaczego?

-Nie chcę, żebyś leżał tutaj ze mną taki smutny i przygnębiony i myślał, że musisz się mną opiekować.- Isak nawiązywał do słów Evena, a raczej niewypowiedzianych słów: staram się być dla niego oparciem, ale...- Nie mogę tego znieść.

-Po pierwsze, nie czuję, żebym musiał się tobą opiekować, a po drugie, nie jestem smutny.- Ev rozwiał wszelkie wątpliwości.- Słyszałeś co powiedziała twoja mama?- Isak kiwnął twierdząco głową.- Zagrajmy w grę.- ni stąd, ni zowąd zaproponował wyższy chłopak.

-Jaką?- zaciekawił się Isak.

-Isak i Even: Minute by minute.- Ev wyciągnął powoli rękę w stronę Isaka, aby mieć pewność, że ten go nie odtrąci, a kiedy to nie nastąpiło, delikatnie pogłaskał blondyna po włosach, tuż nad uchem.- Jedyną kwestią o jaką musimy się martwić jest kolejna minuta.- wyjaśnił do końca zasady gry.- Grasz ze mną?

-Okej.- zapadła chwila ciszy.- Co będziemy robić w tej minucie?- zapytał Isak przerywając ciszę.

-W tej minucie pocałuję cię.- Ev bez pozwolenia złożył motyli pocałunek na ustach blondyna. Poczuł, że jego chłopak się uśmiecha, więc pogłębił pieszczotę.

Isakowi od razu poprawił się humor, ale czy na długo?

~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział inspirowany odcinkiem 10 z 3 sezon SKAM. Nawiasem mówiąc kocham tę scenę. Jest wzruszająca i taka... inna, naładowana emocjami i bardzo pouczająca. Pokazuje jak każdy człowiek powinien radzić sobie z przeciwnościami losu i że nie należy wybiegać daleko w przyszłość, ale żyć tym, co życie daje nam teraz. Pokonywać trudności należy małymi kroczkami (minuta po minucie).

Może wy inaczej interpretujecie tę scenę. Chętnie się dowiem waszej opinii.

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now