1. Rozdział 10.

1.2K 145 30
                                    

Dzień 1 c.d

-Even co się dzieje?- Isak był tak samo przerażony stanem Evena, jak on sam.

Blondyn wyłączył silnik i szybko wysiadł z Audi. Obiegł samochód z prędkością światła i otworzył drzwi od strony kierowcy. Chwycił mocno Evena, jedną ręką pod kolana, a drugą z tyłu pleców i obrócił go tak, że jego nogi były po za samochodem, na ziemi. Isak kucnął przed chłopakiem.

-Ev popatrz na mnie.- wyszeptał blondyn z czułością.

Isak ze spokojem starał się pomóc Evenowi. Ten jednak nie zareagował na słowa. Tylko dalej wył z bólu.

- Spójrz na mnie.- blondyn położył mu dłonie na załzawione policzki. Powolutku i delikatnie uniósł głowę Evena.- Oddychaj spokojnie i patrz na mnie. Cały czas.- instruował go blondyn, a Ev wykonał polecenia.

Widząc Evena w takim stanie pękało serce. Isak głaskał go kciukami po policzkach, ścierając ślady po łzach.

- Już dobrze, oddychaj pomału.- Even się uspokajał, a ból pomału odchodził. Dalej czuł dłonie na twarzy.- Jak chodziłem do przedszkola i był bal karnawałowy, maja matka zawsze przebierała mnie za kota.- Isak zaczął opowiadać głupie sytuacje ze swojego życia, żeby Even zapomniał o bólu.- Wiesz dlaczego?- zadał pytanie retoryczne.- Tłumaczyła się, że zawsze marzyła o tym zwierzęciu, ale nigdy nie mogła go mieć, z powodu alergii. Byłem załamany.- na samo wspomnienie robiło mu się niedobrze.- A jak byłem w pierwszej klasie podstawówki to kupiła „mi"- w powietrzu zrobił znak cudzysłowu.- na urodziny zabawkowego kota, który chodził, mruczał, merdał ogonem i pokazywał emocje. Wiesz ile razy go miałem w ręce?- Isak zadał pytanie, ale nie liczył na odpowiedź.

-Raz.- powiedział Even.

-Nie zgadałeś. Zero. Moja mama nie pozwoliła mi go nawet wyjąć z pudełka, bo stwierdziła, że go zaraz zepsuję.

Ev zaśmiał się. Ból głowy zniknął, ale chętnie słuchał historii z dzieciństwa Isaka. Były bardzo zabawne i udowodniły, że mama chłopaka ma nie po kolei w głowie.

-Jak się czujesz?- zapytał blondyn wyrywając go z zamyślenia.

-Lepiej. Już nie boli.

-Dasz radę wstać?

-Chyba tak.- odpowiedział niepewnie i podniósł się.

-Za drzwiami jest gabinet z kanapą.- Isak zaprowadził go do pomieszczenia.- Śmiało możesz się położyć i odpocząć.

-Nie trzeba. Naprawdę mi lepiej.

-To chociaż usiądź. Ja idę zrobić herbatę.- zakomunikował.

Wrócił po 5 minutach z dwoma kubkami gorącego napoju. Postawił na stoliku przed Evenem.

-Powinienem zabrać cię do szpitala?- Isak chciał się dowiedzieć, bo nie miał pojęcia, co powinien zrobić w takiej sytuacji.

-Nie. Byłem ostatnio i wszystko w porządku. Lekarz powiedział, że bóle będą się pojawiać jak będę sobie coś przypominał.- wyjaśnił.

-Coś ci się przypomniało?- zapytał, ale szybko zdał sobie sprawę z głupoty swych słów.- Nie, nie, nie. Nie było pytania. Nie myśl o tym.

Wypili w spokoju herbatę.

-Wolałbym już iść do domu.- wypalił nagle Even.

-Jasne. Odprowadzę cię.

***

Even leżał w swoim łóżku i wpatrując się w sufit. Mimo incydentu z auta, musiał przyznać, że całkiem dobrze się bawił i udało mu się znaleźć wspólny język z Isakiem.

Włączył laptopa i wyszukał na fb profil blondyna. Znalazł go od razu. Przez chwile, ułamek sekundy zastanawiał się nad wysłaniem zaproszenia, ale wtedy wszyscy znajomi wiedzieliby o tym, a Sonja nie dałaby mu żyć.

Dopiero teraz przypomniał sobie o swojej dziewczynie. Włączył telefon i doznał szoku. Przez kilka godzin zebrało mu się 89 połączeń nieodebranych od mamy i Sonji, tyle samo nagranych wiadomości na pocztę i 56 smsy. Nie odsłuchując i nie odczytując wiadomości usunął je wszystkie. Przecież to Sonja zabawiała się na imprezie z jakimś gościem. Ma prawo być zły, prawda? Albo raczej udawać, że zdrada go zabolała.

Wrócił do laptopa i obaczył wiadomość od Isaka.

I: Przepraszam cię za dzisiaj. Nie potrzebnie zabierałem cię do samochodu. Wyleciało mi z głowy, że miałeś wypadek.

E: Miałeś mnie nie przepraszać.

I: To inna sytuacja. Czuję się odpowiedzialny za twój ból.

E: Przestań. Ja się świetnie bawiłem.

E: A ból szybko przyszedł i dzięki tobie szybko zniknął.

I: Ale przeze mnie się pojawił.

E: To nie twoja wina i skończmy ten temat!!!

I: Nie krzycz na mnie, bo będę się jjjjąkkkał!

Uśmiechnął się.

E: Dzięki, że zabrałeś mnie do warsztatu, czy na tor (nie mam pojęcia jak to nazywacie)

I: Centrum motoryzacji.

I: Cieszę się, że ci się podobało.

E: Zabierzesz mnie tam jeszcze w tym tygodniu?

I:Nie wiem, czy to dobry pomysł...

E: Jak znowu zaboli mnie głowa, to poopowiadasz mi śmieszne historię ze swojego życia, kotku.

I: Spadaj.

Even dałby wszystko, żeby zobaczyć zmieszanie Isaka.

E: Tak ostro?

I: Zasłużyłeś. To miała być niespodzianka, ale po dzisiejszym wolę, żebyś ty zdecydował.

E:O co chodzi?

I: Chcesz jutro pojechać na dłuższa wycieczkę samochodem? Czy wolisz coś porobić na miejscu?

E: Myślę, że możemy pojechać. Jeśli będziesz mnie zabawiał, to damy rade, kotku.

I: Wiesz co?

I: Cofam wszystko. Nigdzie z tobą nie jadę. Foch.

E: Chciałbym zobaczyć teraz twoją minę. Hehehe

I: Uwaga gryzę. Nie podchodzić.

E: O której chcesz jechać?

I: Zależy czy dasz radę być gotowy w niedziele na 5.

E: Na 5? Zwariowałeś?

I: Czyli nie?

E: Niech będzie. Zbiorę się na 5.

I: To tam gdzie dzisiaj o 5. Zabierz ze sobą dobre buty trekkingowi i czapkę. Do zobaczenia.

E: Dobranoc Isak.

I: Dobranoc Even.

Dochodziła północ, kiedy był gotowy do spania. Ale przed snem poczytał różne ciekawostki o samochodach, żeby choć trochę dorównać Isakowi.

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now