2. Rozdział 20.

891 106 36
                                    

Niedziela zapowiadała się wyjątkowym dniem dla Isaka. Dniem innym niż wszystkie, ponieważ po raz pierwszy, odkąd trafił do szpitala wychodził, a raczej wyjeżdżał na świeże powietrze w towarzystwie swojego chłopaka. Gdy Even zaproponował mu przejażdżkę do szpitalnego ogrodu, był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, ale po krótkiej namowie i małym szantażu (bo nie dokończymy tego, co nam wczoraj przerwano) przystanął na tę propozycję. Z jednej strony Isak był podekscytowany, a z drugiej niepewny i zestresowany nowym wyzwaniem, jak się później okazało kilkoma nowymi wyznaniami.

Na pierwszej rannej rehabilitacji blondyn uczył się samodzielnie przenosić z łóżka na wózek i z wózka na łóżko. To nie było takie łatwe, jakby się mogło wydawać, ale dzięki jasnym i konkretnym wskazówkom Lucasa, po kilkunastu próbach potrafił sam przetransportować się z miejsca na miejsce. Po tym wysiłku doceniał swoją i Lucasa pracę na siłowni i trud włożony w każde ćwiczenie. Praca nad mięśniami i ogólną kondycją fizyczną była bardzo przydatna w takich sytuacjach.

Isak podczas ćwiczeń nie zamienił ani jednego słowa z Lucasem. Był dalej wkurzony o jego zakład z pielęgniarką, mimo, że fizjoterapeuta zrozumiał swój błąd i przeprosił za swoje zachowanie. Lucas przyznał, że nie odebrał swojej wygranej i to sprawiło, że blondyn nie był tak bardzo zły jak poprzedniego dnia. Even za to traktował fizjoterapeutę normalnie. Rozmawiał z nim, dowcipkował i opowiadał o minionej imprezie, oczywiście pomijając swój seksowny taniec i śpiew.

Po trudnej i wyczerpującej rehabilitacji, Ev pomógł Isakowi się umyć, a później ubrać w wyjściowe ubrania. Ubieranie przez Evena było dla blondyna dziwnym doświadczeniem. Musiał całkowicie poddać się zabiegom swojego chłopaka, co nie do końca mu się podobało. Uświadomiło mu to nowe kwestię, a mianowicie już zawsze, a przynajmniej przez dłuższy czas, będzie zależny od drugiego człowieka. Ktoś będzie musiał być obok niego, ktoś kto pomoże mu w najprostszych, codziennych czynnościach. Miał nadzieję, że z upływem czasu nauczy się życia i funkcjonowania na wózku, bez pomocy osoby trzeciej. Liczył, że z dnia na dzień będzie potrafił zrobić wokół siebie więcej, aż w końcu stanie się samodzielny i niezależny.

-Gotowy na spacer?- z zamyślenia wyrwał go Even.

Blondyn popatrzył na swojego uśmiechniętego chłopaka i sam próbował się do niego uśmiechnąć.

-Tak. Nie mogę się doczekać.- powiedział z udawanym entuzjazmem. Ev pokręcił z niedowierzaniem głową, ponieważ od razu domyślił się, że Isak wcale nie jest zachwycony wyjściem, a przynajmniej nie tak bardzo jak próbował to okazać.

-W takim razie do dzieła.- zakomunikował szczęśliwy Ev. Dumnie stanął za wózkiem inwalidzkim Isaka i popchał go w kierunku wyjścia.

Even nie próbował wgłębiać się i analizować zachowania i uczuć blondyna, za co chłopak był mu bardzo wdzięczny. Jechali w milczeniu przez cały korytarz, kierując się do wind. Po drodze minęli dwie zadowolone i uśmiechnięte na jego widok pielęgniarki. Isak, nie potrafił się jeszcze zdobyć na szczery uśmiech, był za bardzo przejęty i zestresowany. W rozluźnieniu się nie pomagał mu fakt, że nie może widzieć swojego chłopaka. Czuł jego obecność za plecami, ale przeszkadzało mu, że nie mógł go zobaczyć. Dopiero w windzie, Ev kucnął przed nim i popatrzył mu głęboko w oczy. Isak również spojrzał w błękitne oczy Evena i utonął w głębi jego spojrzenia.W spojrzeniu swojego chłopaka, Isak zobaczył miłość, wsparcie, akceptację i dumę. Blondyn mimowolnie oblizał usta, a Even bezbłędnie odczytał jego niemą prośbę i bez słowa pocałował go delikatnie usta.

Winda zatrzymała się i wydała dźwięk, informujący, że dojechali na wskazane piętro. Ev znów zniknął z pola widzenia Isaka i stanął za wózkiem, aby go wyprowadzić na korytarz. Od razu skierował się w stronę wyjścia na ogród, ale przy drzwiach blondyn go zatrzymał.

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now